Następnego dnia Pan Stark zaciągnął mnie do pracowni i pomagałem mu ogarnąć panujący tam syf.
Mimo, że zajęcie nie należało do najprzyjemniejszych, to w syfie można było znaleźć ciekawe rzeczy.
- Co tutaj robią jakieś buty? - zdziwiłem się.
- Zapewne testowałem na nich jakąś opcję w zbroi - wzruszył ramionami filantrop i wyrzucił buty do śmietnika w rogu pomieszczenia.
- Pff, przecież to były nowe buty i to dodatkowo markowe - westchnąłem.
- Mam tyle kasy, że te jedne buty w tą czy wewtą nie robią mi różnicy młody - odparł Pan Stark.
Po kilku minutach do pracowni wpadła Pani Potts.
- Tony, dostałeś zaproszenie na jutrzejszą imprezę dla milionerów już tydzień temu a nadal nawet nie powiedziałeś czy będziesz iść - przypomniała rudowłosa.
- A będzie tam w ogóle cokolwiek ciekawego? Bo jak nie, to nie chce mi się iść - odparł miliarder.
- Raczej nic co by cię interesowało bardziej niż trochę ale za to będzie Elon Musk.
- No to mogę iść, dawno z nim nie gadałem - odpowiedział Pan Stark.
- COO?! - krzyknąłem - Zna Pan Elona Muska?!
- Ta, w porządku typ - mruknął wymijająco Pan Stark.
- COOO - nadal niedowierzałem.
- Shh, mamy jeszcze dużo do roboty - uciszył mnie szatyn po czym wróciliśmy do roboty.
•Później•
Odłożyłem ostatnie narzędzia do pudełka i rozejrzałem się po pracowni.
- Oo całkiem nieźle - przyznałem a Pan Stark pokiwał głową na znak zgody.
Nagle w pomieszczeniu pojawił się portal i przeszedł przez niego Doktor Strange z herbatką w ręku.
- Ooo, dzień dobry - przywitałem go z uśmiechem.
- Cześć Pete - odparł Doktor Strange podając mi herbatkę.
- Proszę, proszę - zaczął Pan Stark wyjątkowo wrednym tonem - kogo my tu mamy? Pan Strange ponownie zawędrował do mojej wieży bez pozwolenia.
Zobaczyłem, że Doktor Strange posyła Panu Starkowi mordercze spojrzenie i wypiłem łyk herbatki.
O co im chodzi? Przecież jeszcze ostatnio wydawało mi się, że w końcu zaczęli się tolerować.
- Co tym razem dosypałeś Peterowi do herbaty, co Panie Strange? - kontynuował miliarder.
- Jeszcze raz to powiedz... - warknął Doktor Strange.
- Ale co? Nie podoba ci się jak mówię PAN Strange? - zaśmiał się mściwie filantrop - Coś nie tak Panie St-
Niestety Panu Starkowi nie udało się dokończyć, bo Doktor Strange popchnął go na ścianę i unieruchomił, łapiąc go jedną ręką za ubranie a drugą unieruchamiając ręce nad jego głową z morderczym wyrazem twarzy.
- Okej, okej... Doktorze... - mruknął Pan Stark, zerkając niepewnie na czarodzieja a ja zakrztusiłem się herbatą.
Doktor Strange puścił Pana Starka i spojrzał na mnie ze zmrużonymi oczami, po czym użył jakiegoś zaklęcia a ja przestałem się krztusić.
- Co jest z wami nie tak?! - wydusiłem z siebie.
Obaj spojrzeli na mnie pytająco.
Znowu to samo! Są tak podobni a jednak tak różni...
CZYTASZ
Rany się goją | Strange Family | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Starka): "(...)Po chwili byłem już pod odpowiednią salą i chwyciłem klamkę z zamiarem zobaczenia się z Peterem ale obok mnie pojawił się nie kto inny jak Doktor Strange. Mężczyzna chwycił moją rękę, odciąga...