Rozdział 18: Drobny wypadek

68 5 1
                                    

*Pov.Stark*

Kiedy Fury w końcu skończył omawiać te swoje plany to wszyscy zaczęli się rozchodzić.

Gdy chciałem wyjść z pomieszczenia to zatrzymał mnie Fury.

- Czego? - warknąłem.

- Zaadoptowałeś dzieciaka - stwierdził.

- CO?! - krzyknęła Natasha, która dopiero wychodziła i to usłyszała - Stark ma dziecko?!

- CO?! - do pomieszczenia wpadł Hawkeye.

Westchnąłem i spojrzałem się na trójkę morderczym spojrzeniem.

- No i? - zapytałem.

- Ty i dziecko? To do ciebie nie podobne Stark. Co jest z tobą? - zapytała Romanoff.

- Właśnie, o co chodzi? - dołączył się Barton.

- Wyjaśnisz nam to Stark czy sam mam się dowiedzieć? - zagroził mi Fury.

- Może i zaadoptowałem dzieciaka ale nic wam do tego - warknąłem.

- To z nim rozmawiałeś podczas gdy Fury omawiał plan, prawda? - zgadła Natasha.

- Mhm - przyznałem.

- Wyjaśnisz czemu go zaadoptowałeś? - spytał Nick.

- Ten dzieciak jest Spider-Manem i naprawdę jest utalentowany - odparłem po chwili.

Fury spojrzał się na mnie a później na Bartona i Nat.

- Romanoff, Barton, powinniście wracać do roboty - zauważył.

Gdy Natasha i Barton wyszli z pomieszczenia, to Fury spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem.

- Co potrafi? - zapytał.

- Jeżeli chcesz go wciągnąć do swojej działalności to wiedz, że nie wyrażam na to zgody. Dzieciak ma tylko 16 lat i nie będzie twoim tajnym agentem lub pionkiem wojowym jak Rogers - wyprzedziłem jego następne pytania.

Nicolas westchnął ale uznał, że nie dam za wygraną:

- Dogadujecie się chociaż?

- No na przykład dziś rano młody powiedział mi "miłego dnia" i wyskoczył przez okno, więc chyba tak - odparłem.

Do pomieszczenia wparowała Natasha.

- CO ZROBIŁ?! - krzyknęła.

- Spokojnie, to u niego normalne - mruknąłem - on jest Spider-Manem.

- A... Okej to ja już nie przeszkadzam - zaśmiała się udawanie Nat i wyszła.

- Mogę już iść, czy twoje przesłuchanie nadal trwa? - zapytałem.

- Możesz iść - westchnął Fury i odprowadził mnie do drzwi.

Za drzwiami już czekał na mnie Happy.

- Zajedziemy po drodze jeszcze do sklepu, bo muszę sobie kupić nowy zegarek - uprzedziłem szofera i wsiadłem z nim do samochodu - Chociaż w sumie mam lepszy pomysł... Jedź na tor wyścigowy.

- Ale...

- Zwolnić cię?

*Pov.Parker*

- MJ! Jak ty to robisz, że zawsze wygrywasz? - powiedziałem udając obrażony ton.

- Mam farta i tyle - zaśmiała się dziewczyna.

- Ej a są jeszcze tamte czekoladki? - wtrącił się Ned.

Rany się goją | Strange Family | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz