Podniosłem się z ziemi a Doktor Strange i Pan Stark zrobili to samo.
- Gratulacje, równe 7 sekund - mruknął Pan Stark.
- Sorki... Co wy tu tak szybko robicie? - załamałem się - przecież winda tak szybko by nie zjechała! Chyba, że... Nie...
Spojrzałem wściekłym wzrokiem na Doktora Strange'a, który uśmiechał się pod nosem.
- Hm! - udawałem obrażonego, zakładając rękę na rękę.
- No cóż, róbcie co chcecie, ja muszę wracać do sanktuarium - powiedział Doktor Strange czarując portal i znikając zanim w ogóle zdążyłem się pożegnać.
- W końcu polazł - mruknął do siebie Pan Stark.
Dwie godziny później skończyliśmy projekt Friday (trochę się przedłużyło ze względu na przywracanie niektórych zmian).
- No to skończone - powiedział szatyn, przyglądając się mojej reakcji.
- Yaaayyy - ucieszyłem się klaszcząc w dłonie.
- Podoba ci się? - zapytał a ja zdezorientowany spojrzałem na niego.
- Yyy... Słucham?
- Wieesz... Za niedługo masz urodziny, więc pomyślałem, że mógłbyś zatrzymać Friday. Mi wystarcza Jarvis, w końcu i tak stale go ulepszamy - powiedział w końcu Pan Stark a ja w osłupieniu stałem i zastanawiałem się czy śnię czy nie.
Pan Stark nigdy nie pamiętał o moich urodzinach! A teraz proponował mi zatrzymanie Friday?!
- Um... - zawahał się widząc brak reakcji z mojej strony - Peter?
- PAN MÓWI SERIO?! - nie wytrzymałem a uśmiech sam pchał mi się na twarz.
- Całkowiecie poważnie - odparł Pan Stark także się uśmiechając.
Zakryłem usta dłońmi i wydałem zduszony krzyk po czym bez zastanowienia podbiegłem i przytuliłem Pana Starka.
- Dziękuję! Jest Pan najlepszy!
Ekscytowałem się tak przez jeszcze dobre pół godziny zanim wziąłem okulary ze sobą.
Była już późna godzina, więc zjadłem kolację, ogarnąłem się i poszedłem spać.
Wstałem następnego rana. Była słoneczna sobota, więc zaplanowałem zrobić dziś dłuższy patrol niż zwykle.
Najpierw jednak poszedłem do kuchni z zamiarem zjedzenia śniadania.W kuchni nikogo nie było, więc mooożee... Może nikt się nie zorientuje jak znowu zjem kanapki z nutellą Pana Starka?
Wskoczyłem na sufit wyciągając z górnej szafki herbatę a następnie wyciągnąłem nutellę z ukrytej półki Pana Starka i uszykowałem sobie kanapki.
Usłyszałem, że ktoś idzie, więc szybko schowałem nutellę do półki a talerz z kanapkami zostawiłem jakby nigdy nic na stole. Tymczasem ja zająłem się zalaniem herbaty wrzącą wodą.
Może nikt się nie zorientuje, że są z nutellą...
- O, dzień dobry Peter, widzę, że już wstałeś - powiedziała Pani Potts wchodząc do kuchni z dwoma pustymi kubkami zapewne po kawie Pana Starka.
- Tak, dzień dobry proszę Pani - uśmiechnąłem się do kobiety.
Uznałem, że to przecież nic złego zjeść sobie kanapki z nutellą, więc wziąłem jedną w rękę i stojąc przy herbacie zacząłem ją jeść z nudów.
Pani Potts najpierw nie zwracała na mnie uwagi ale gdy już sprzątnęła brudne naczynia i czekała aż zrobi się nowa kawa dla Pana Starka, to nagle zainteresowała się tym co jem.
CZYTASZ
Rany się goją | Strange Family | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Starka): "(...)Po chwili byłem już pod odpowiednią salą i chwyciłem klamkę z zamiarem zobaczenia się z Peterem ale obok mnie pojawił się nie kto inny jak Doktor Strange. Mężczyzna chwycił moją rękę, odciąga...