Rozdział 23: Nie jeden postęp

49 6 6
                                    

*Pov.Peter*

Rozejrzałem się wciąż nieprzytomnie po pomieszczeniu. Byłem w Hiszpanii.

- Wyjaśnisz nam to, czy mamy tak tu stać? - zapytał ze znudzeniem Pan Stark.

- Co się stało? - zmrużyłem oczy.

- Tony nie mógł cię obudzić, więc obudziłem cię zaklęciem a ty nagle zerwałeś się z łóżka klnąc - wyjaśnił Doktor Strange.

CHWILA! Czy Doktor Strange właśnie nazwał Pana Starka po imieniu? Ugh, dobra teraz to nie ważne...

- To był najbardziej powalony sen w moim życiu... Wiedziałem, że będę miał traumę po tamtych górach... - westchnąłem.

- Idziesz na to śniadanie czy nie? - przewrócił oczami Pan Stark.

- Idę - mruknąłem wstając.

Wszedłem do kuchni i coś do mnie dotarło.

- A co on tu tak właściwie robi? - zapytałem zerkając raz na Pana Starka a raz na Doktora Strange'a.

Czarodziej wzruszył ramionami a miliarder zmrużył oczy.

- Dobra, rozumiem jaką odpowiedź zaraz dostanę - mruknąłem z irytacją, wręcz słysząc w głowie słowa "Nie twój interes", po czym szybko zmieniłem temat - Co na śniadanie? Bo mam dość tamtych kanapek...

- Wymysły Strange'a - odparł Pan Stark.

Spojrzałem się podejrzliwie na Doktora Strange'a siadając przy stole.

- Jajecznica i herbatka - wyjaśnił czarodziej.

- Ooo - ucieszyłem się.

Po posiłku spojrzałem z wyczekiwaniem na Pana Starka.

- Co? - zapytał unosząc jedną brew.

- Co będziemy dziś robić? - odparłem.

- Na pewno nie pójdziemy w takim stanie nad morze - zaczął - w góry też nie bo tego już nie przetrwamy a w zoo i innych pobliskich atrakcjach już byliśmy, więc w sumie skończyły nam się możliwości - stwierdził miliarder.

- Proponuję wam wrócić z tych wakacji, bo póki co jesteście w gorszym stanie niż kiedy tu przyjechaliście - wtrącił się Doktor Strange.

- Ty się lepiej nie odzywaj. Sam zdecyduję co zrobimy - warknął Pan Stark.

- Humorek jak zawsze dopisuje - skomentował czarodziej.

- Uważaj, bo całkowicie przypadkiem wyleje mi się na ciebie herbata - odparł miliarder.

- Mogłem ci jednak dodać tam więcej ziół na uspokojenie - zmrużył oczy Doktor Strange.

- Widzę, że konwersacja jak zawsze na poziomie - rzekłem przewracając oczami.

- Nie wtrącaj się. Teraz rozmawiają dorośli - syknął Pan Stark.

- Nie wiem jak nisko jest ten poziom ale chyba spadliście poniżej skali - mruknąłem.

- Idź się spakuj, wracamy do Stark Tower - zdecydował szatyn mrużąc oczy.

- Dosłownie to wam zaproponowałem minutę temu - westchnął czarodziej.

- Okeeeej - przeciągnąłem z irytacją - Boże co za rodzina...

Ruszyłem w kierunku schodów gdy Pan Stark zakrztusił się herbatą.

- Co? - zapytał.

- Co? - zdziwiłem się - Idę do pokoju się spakować. Przed chwilą mi Pan kazał.

Rany się goją | Strange Family | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz