Rozdział 7: Dla bogatego nic trudnego

72 4 1
                                    

Przetarłem oczy, ocierając je z łez, z nadzieją, że mi się przewidziało ale niestety Pan Stark rzeczywiście tam stał.

- Peter... Mogłeś od razu powiedzieć - zaczął Pan Stark a ja otrząsnąłem się z chwilowego szoku.

- Doktorze Strange... - powiedziałem cicho - Chyba masz rację... Im szybciej się im poddam i trafię do domu dziecka, tym szybciej będę miał to za sobą...

- O nie, nie, nie - mruknął Pan Stark.

Dostrzegłem, że Doktor Strange patrzy się dziwnym wzrokiem na Pana Starka a ja zrobiłem to samo.

- Nie ma nawet takiej opcji - kontynuował już głośniej Pan Stark - nie po to szkoliłem cię przez te kilka lat, żebyś teraz trafił do jakiejś rodziny na drugim końcu miasta jak nie dalej. Chcę wciąż mieć ciebie w wieży każdego dnia - spojrzał się na mnie i po chwili milczenia dodał - chyba, że kupię ci jakiś dom gdzieś niedaleko i tam zamieszkasz.

- Panie Stark... To tak nie działa... - powiedziałem ze smutkiem.

Czy Pan Stark naprawdę nie rozumiał zaistniałej sytuacji? Po prostu nie było szans na to żebym mógł zostać gdzieś w okolicy...

- Słuchaj Peter. Jest takie powiedzenie "dla bogatego nic trudnego" i tego się trzymajmy - powiedział miliarder z chytrym uśmiechem, wyciągając telefon i robiąc coś na nim.

- Ale takie powiedzenie chyba nie istnieje Panie Stark... To było "dla chcącego nic trudnego" - zdziwiłem się.

Ten mnie nie słuchał tylko zadzwonił do kogoś.

- Strange będziemy w kontakcie. Halo? Happy, musisz coś dla mnie załatwić - powiedział, wychodząc z pracowni.

Doktor Strange zamknął portal i spojrzał się na mnie.

- Już się boję tego co tym razem wymyślił Pan Stark - zaśmiałem się cicho a Doktor Strange wzruszył ramionami i wypił łyk herbatki.

W tym momencie coś do mnie dotarło.

- Chwilaa... Jak to będziecie w kontakcie? Masz numer Pana Starka? Skąd? - zapytałem.

- Jakiś czas temu wparował mi tu w tej swojej zbroi i bredził coś o tym, że dosypuję ci coś do herbatek. Oczywiście od razu powiedziałem mu, że nic nie dosypuję do herbat ale ten nie słuchał i uznał, że musi mieć na nas obu oko więc kazał mi podać swój numer telefonu - wyjaśnił Doktor Strange.

- Typowy Pan Stark - pokręciłem głową śmiejąc się w duszy (bo sobie to wyobraziłem).

•Kilka godzin później•

Doktor Strange powiedział mi, żebym na razie został u niego jeszcze jakiś czas a ja oczywiście zostałem.
Zdążyłem się nawet przebrać w normalne ubrania.

Po pewnym czasie zadzwonił telefon Doktora Strange'a a ten odebrał.

Wytężyłem słuch i zacząłem się przysłuchiwać o czym rozmawiają. W słuchawce usłyszałem głos Pana Starka.

- ...zawiezie go do jego domu, tam spakuje najważniejsze rzeczy - mówił miliarder - powiedz mu żeby się spakował bo za 2 minuty przyjedzie Happy.

- Jestem spakowany - powiedziałem a gdy zobaczyłem przenikliwe spojrzenie Doktora Strange'a to poczerwieniałem i szybko dodałem - jakby Pan Stark pytał...

- Dobra Stark, powiem mu - westchnął czarodziej odkładając telefon do innego pomieszczenia przez portal.

- Przepraszam... Nie powinienem podsłuchiwać ale mam wzmocnione zmysły i przypadkowo usłyszałem - zacząłem się tłumaczyć.

Rany się goją | Strange Family | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz