Rozdział 14: To nie był sen

91 8 2
                                    

*Pov.Stark*

Obudziłem się jak zawsze w swojej sypialni i...
Nie chwila! Przecież Strange podał mi przed chwilą tamten jakiś eliksir! Co ja robię u siebie w wieży?!

Zerwałem się z łóżka i poczułem się wyjątkowo wypoczęty.

Ile ja spałem?

- Jarvis, która godzina? - zapytałem sztucznej inteligencji.

- Jest godzina 13:56, sir.

- ŻE CO?! TEN JEBANY DOKTOREK UŚPIŁ MNIE NA PRAWIE 24 GODZINY?!

Jarvis już nie odpowiedział a ja chwyciłem telefon i zadzwoniłem do sprawcy. Ten odebrał dopiero po chwili.

- ZADOWOLONY Z SIEBIE JESTEŚ?! - krzyknąłem na powitanie.

Obok mnie pojawił się portal i przeszedł przez niego Doktor Strange.

Odłożyłem telefon i spojrzałem się na niego morderczym wzrokiem.

- Chodź, zrobię ci herbatkę na uspokojenie - uśmiechnął się najwidoczniej dumny z siebie Strange.

- Nie ma takiej opcji! Wracam do kawy! Mam już ekspres! - zaprotestowałem.

- Ekspres został w twoim samochodzie a samochód pod szpitalem - odparł czarodziej wychodząc jakby nigdy nic z mojej sypialni.

- Dlaczego zdaje mi się, że znasz to miejsce lepiej niż powinieneś? - spytałem podejrzliwie na co ten tylko puścił mi oczko.

Huh?! Co on sobie myśli?! Będzie mi się po domu kręcić bez pozwolenia, bo jest czarodziejem?

Zmarszczyłem brwi i ruszyłem za Strange'm do kuchni.

Doktor zaczął przyrządzać mi herbatę i chyba coś do jedzenia mimo, że go o to nie prosiłem. Niestety jakby tego było mało, do kuchni przyszła Peeper.

- Tony! Gdzie ty znowu byłeś?! Upiłeś się czy co? Wybudzić się ciebie od wczoraj nie dało! Peter nie wrócił! - krzyknęła na mój widok a później dostrzegła czarodzieja - Och! Dzień dobry, a ty to kto?

- To jakiś- zacząłem ale doktorek mi przerwał.

- Jestem Doktor Stephen Strange. Postanowiłem chwilowo zadbać o zdrowie Tony'ego. Przede wszystkim proszę ograniczyć mu ilość kawy i zwiększyć ilość snu do przynajmniej 7 godzin na dobę.

- Nie jesteśmy na ty - mruknąłem ale zacząłem się już przyzwyczajać.

- Świetnie! Miło mi ciebie poznać Stephen - ucieszyła się rudowłosa - Ja jestem Peeper Potts, asystentka Starka. Cieszę się, że w końcu udało się komuś przekonać Tony'ego do zadbania o swoje zdrowie.

Nie wiem jakim cudem ale nagle siedziałem na krześle przy wyspie kuchennej a przede mną stała herbata i bardzo późne śniadanie.

- Smacznego - uśmiechnął się Strange a ja spojrzałem się na niego niepewnie po czym zacząłem jeść.

- Tony, wiesz gdzie jest Peter? - ponowiła pytanie asystentka od wszystkiego czego nie chciało mi się robić.

Spojrzałem się znaczącym spojrzeniem na Doktora Strange'a a ten chyba zrozumiał co chciałem mu przekazać bo odpowiedział za mnie:

- Peter jest w szpitalu. Nie do końca wiadomo co mu się stało ale ma szybką regenerację, więc z pewnością za niedługo powróci do zdrowia.

- Dobry Boże... Chyba jednak wolałam nie wiedzieć... - zmartwiła się po czym spojrzała na mnie i zlustrowała mnie przeciągłym spojrzeniem.

Rany się goją | Strange Family | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz