*Pov.Peter*
Po kilku dniach Pan Stark przyjechał po mnie do szpitala i miał zabrać mnie do domu. Jechaliśmy ulicą i byłem pewien, że przekraczamy prędkość.
Zobaczyłem w oddali za zakrętem gliny i niestety zanim zdążyłem ostrzec Pana Starka, to już goniła nas policja.
- Proszę zjechać na pobocze! - krzyknął jakiś policjant gdy Pan Stark zwolnił.
- Kurwa no... To już 6 mandat w tym tygodniu... - mruknął miliarder zjeżdżając z drogi.
- Yyy... - zaciąłem się.
Po chwili gdy Pan Stark skończył się wykłócać z policją, to znów ruszyliśmy i tym razem już trochę spokojniej dojechaliśmy do Stark Tower.
Na miejscu już czekał na nas Happy.
- O co chodzi? Czemu on ma taką minę? - zapytał Happy gdy zobaczył, że Pan Stark wychodzi wkurzony z pojazdu.
- Podobno dostał 6 mandat w tym tygodniu - wygadałem.
- ŻE CO?! Tony jak ty się zabijesz to ja nie ręczę za siebie. Muszę porozmawiać z Peeper żeby zabroniła ci jeździć - oburzył się Happy - a jak chcesz Peter to ja mogę cię wozić do szkoły - uśmiechnął się i pobiegł zapewne do Pani Potts.
- Życie mnie nienawidzi - warknął do siebie Pan Stark i gdzieś odszedł.
Ja natomiast wróciłem do siebie do pokoju i postanowiłem odrobić zaległe zadania domowe.
W końcu nie mogę sobie pogorszyć ocen!
Po 3 godzinach intensywnej nauki poszedłem przejść się po wieży z nudów.
W salonie na kanapie siedział Pan Stark, Pani Potts, Happy i o dziwo Doktor Strange.
Ze szczęściem zobaczyłem, że Doktor Strange i Pan Stark dogadują się już znacznie lepiej niż na początku.
- Co robicie? - zapytałem podchodząc do nich.
- Obgadujemy cię, a co? - odparł z ironią Pan Stark.
- Tony ma po prostu zły humor bo uważamy, że nie powinien jechać żadną wyścigówką - wyjaśniła Pani Potts.
- A co mnie obchodzi wasze zdanie? To ja jestem waszym szefem - przewrócił oczami miliarder.
- Moim nie - wtrącił Doktor Strange.
- Ciebie nie biorę pod uwagę, wprosiłeś się razem z tym cholernym dywanem a nawet nikt cię tu nie zapraszał - westchnął Pan Stark zerkając na pelerynę czarodzieja.
- Jeżeli chcesz wiedzieć Tony to Stephen jest tutaj za moim pozwoleniem - powiedziała Pani Potts.
- Co?! - oburzył się miliarder.
- No tak. Doktor Strange bardzo dobrze zna się na zdrowiu, więc zapraszam go raz na jakiś czas żeby pomógł mi dopilnować zdrowia twojego i Petera - wyjaśniła rudowłosa a Doktor Strange uśmiechnął się złośliwie.
- Moim szefem też nie hehe - wtrąciłem z wrednym uśmieszkiem.
- Ale ty jesteś pod moją opieką, więc i tak nie masz nic do gadania - odparł miliarder.
- Co? - zdziwiłem się.
- Tony? Nie mówiłeś mu, że go adoptowałeś? - zapytała Pani Potts.
- CO?! - krzyknąłem ale szybko zasłoniłem sobie usta dłońmi.
- Jak się kiedyś wkurwię to was zwolnię - warknął Pan Stark.
- Ja nic nie mówiłem - rzekł Happy unosząc ręce w geście obronnym.
CZYTASZ
Rany się goją | Strange Family | W trakcie
FanfictionFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Starka): "(...)Po chwili byłem już pod odpowiednią salą i chwyciłem klamkę z zamiarem zobaczenia się z Peterem ale obok mnie pojawił się nie kto inny jak Doktor Strange. Mężczyzna chwycił moją rękę, odciąga...