Rozdział 16: Nieskuteczne unikanie Pepper

70 4 0
                                    

Wszedłem do wieży razem z przyjaciółmi i opowiadałem im z ekscytacją o pracowni Pana Starka na jednym z pięter.

- Może jeżeli wybłagam Pana Starka to będziecie mogli zobaczyć jego zbroje z bliska! Trzyma je w takiej specjalnej szklanej półce a jedną zbroję zawsze ma ze sobą - mówiłem.

- Ekstra by było! - ekscytował się ze mną Ned.

- Peter, bo tak się zastanawiam - zaczęła MJ - skoro Stark cię zaadoptował to dlaczego wciąż mówisz do niego "Pan Stark" - dokończyła wchodząc do windy.

- Umm... - zawiesiłem się klikając odpowiedni przycisk w windzie - Pan Stark mnie adoptował tylko dlatego żebym mógł mu pomagać w warsztacie przy projektach, bo chyba nie chciał żebym mieszkał gdzieś na przykład w innym mieście - wyjaśniłem.

MJ prychnęła ale już nie ciągnęła tematu.

Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze a ja zaprowadziłem przyjaciół do mojego pokoju.

- Ale widok - skomentowała z podziwem MJ, przyglądając się miastu zza okna.

- O stary, ten pokój jest większy niż mój salon - zdziwił się Ned rozglądając po pomieszczeniu - serio zazdro, że możesz tu mieszkać.

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy aż usłyszałem zbliżające się kroki Pani Potts.

- O cholera, no nie - powiedziałem bardziej do siebie.

- Dlaczego? - zapytał Ned a MJ spojrzała się na mnie podejrzliwym wzrokiem - Przecież to jest ekstra.

- Mu nie o to chodzi - powiedziała MJ, która jak zawsze coś zbyt dużo wiedziała.

- Idzie Pani Potts. Muszę schować słodycze - wyjaśniłem na szybko wrzucając słodycze do pierwszej lepszej szafki.

- A skąd ty wiesz, że to ona? - wciąż niedowierzał przyjaciel.

- Tak jakoś rozpoznaję po krokach - odparłem.

- Krokach? Ja nawet kroków nie słyszę.

Po chwili do mojego pokoju zapukała i weszła Pani Potts.

- Chcecie coś zjeść? - zapytała przyglądając się nam jakbyśmy coś ukrywali (właściwie to ukrywaliśmy słodycze, więc jej spojrzenie było zrozumiałe).

- Tak! - zgodził się zadowolony Ned zanim zdążyłem go powstrzymać.

- Nie Ned, nie! - syknąłem dźgając go łokciem w ramię ale ta ciemna masa nawet tego nie poczuła.

W pewnych kwestiach, to Neda już nawet nie obchodziło, że jestem Spider-Manem, bo on od zawsze wolał jedzenie. Gdybym zaproponował mu wyczyszczenie z pamięci dnia, w którym dowiedział się, że mam super moce, za jedzenie, to ten by się zgodził. Ned był takim chodzącym pączkiem i uwielbiał superbohaterów, LEGO, kontakt z innymi i oczywiście jedzenie.

MJ natomiast była jego przeciwieństwem. Dziewczyna była naprawdę bardzo ładna ale zawsze siedziała sama i z nikim nie rozmawiała a jak już, to często bywała trochę niemiła. Ja chyba byłem jej jakimś wyjątkiem, bo brunetka była mną w jakiś dziwny sposób zafascynowana od pierwszego roku w liceum (kilka razy nawet przyłapałem ją na tym, że mnie obserwowała lub na tym, że trafiała do kozy akurat wtedy kiedy ja). Oprócz tego MJ nie wiedziała o tym, że jestem Spider-Manem, więc musiałem to przed nią ukrywać.

- No to przyniosę wam coś do jedzenia - odparła zadowolona Pani Potts i wyszła.

- Ned, czy ty choć raz nie możesz się powstrzymać? - zapytałem zirytowany.

Rany się goją | Strange Family | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz