16. Rozmowa O Szkole.

13 3 0
                                    

*kay
Wstałem cały obolały, przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje, ale gdy spojrzałem na Cole, który spał koło nnie, to od razu wszystko mi się przypomniało. Automatycznie się zarumieniłęm, gdy przypomniałem sobie o wczorajszej nocy z nauczycielem. Przez to że starszy spał, to niechcąc go budzić, wstałem powoli z łużka.
-- powiedziałem, gdy przewruciłem się na podłogę, nie mogłem wstać całe ciało mnie bolało.
yjesz?- usłyszałem za sobą głos Cole
-tak tylko chodzić nie mogę - zaczołem marudzić. Cole wstał, przez to że nie miał ubrań to patrzyłem na jego nagie umięśnione ciało.
-oj czy to przez ze mnie - rzekł przekornym głosem, tym złapał mnie za podprudek i podniósł moją głowę do góry, tak że patrzałem na jego oczy.- hoć kaleko pomogę ci, ale pużniej odpiore zapłatę - rzekł i wzioł nnie na ręce jak księżniczkę.

*Cole
Pomogłem kayowi się ubrać, a potem robiłem pożądki w pokoju, a Kay siedział na fotelu blisko mnie.
-już, a teraz muszę coś zjeść - rzekłem -chcesz też?- zapytałem
- nie dzięki nie jem od razu po wstaniu, może pużniej - powiedział,a mnie odpowiedź zamurowała.
-cie zmuszać do jeżdżenia nie będę, ale napewno głodny nie jesteś?- zapytałem dla pewności.
-tak spokojnie, już się przyzwyczaiłem - rzekł Kay.
-wierz że ja niedługo końce z nauką - rzekłem nagle
-czemu?- zapytał zaskoczony chłopak.
-no mnie wrzeli tylko do czasu znalezienia stałego nayczylela z dokończonymi studjami, więc może będę w pracy nauczyla 2 lub 3 tygodnie . Niewiem ale się zobaczy.- powiedziałem spokojnie.
-czyli już nie będzie związku nauczyciela i uczenia, a to takie fajne - rzekł sarkastycznie z głosem który aż kusił. Podeszekm do Niego,on akurat stał.,więc położyłem swoją prawą rękę na jego tajle, a lewą na plecy.
-nie kuś losu - rzekłem - ale też są plusy, bo jak nikt nas nie wykryje do tęgo czasu, a gdy już sokończe to będziemy moglj to pokazywać i nic nam nie zrobią, gdy nie mamy reracji nauczyciela i ucznia - dodałem, tym Nawet go nie puszczając na moment
- Masz rację, tylko będziemy sobie radzić z głupimi komentarzami - rzekł Kay, który się zarumienił, przez to że lewą rękę włożyłem pod jego bluzę i masowałem jego brzuch.
-jakoś sobię poradzimy ty mały słodziaku - rzekłem, tym szeroko się uśmiechając. Młotrszy chciał coś powiedzieć, ale ja go szypko i mocno pocałowałem, tym przybliżając go do siebię.
-dziwak z ciebie - powiedział Kay, gdy oderwał się od demnie.
-może ale twój - rzekłem i wróciłem do całowania. Pchnąłem kaya na najbliższą ścianę, przy tym pogłębiłem i umocnilem pocałunek.
-cole.. przez. .tań... Niedawno wstaliśmy- rzekł, gdy przeszedłem na jego szyję, co proste nie było, ponieważ Kay był odemnie niszy, więc musiałem się schylić.
-dobra wieczorem nadrobimy, a teraz trzeba coś porobić,-rzekłem, gdy się od Niego odlepiałem- ale najpierw lecę do toalety - dostałem i poszedłem do łazienki.

Szkolna Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz