Jadłam obiad, czując jak ból powoli ustępował. Dopiero teraz widzę, jak duży dyskomfort czułam. W pracowni Matrasa wstrzykiwałam sobie gorsze rzeczy, wtedy dopiero bolało. Albo jak pierwszy raz kazał mi nazbierać białych pająków i oczywiście każdy jeden mnie ukąsił, z czego się śmiał do rozpuku.
Przeglądał moje notatki, uśmiechając się lekko. Nie wiem co mogło go rozbawić, były tam tylko nazwy składników. Ma aż tak spaczone poczucie humoru? To wyjątkowo nieprzewidywalny człowiek, po którym można spodziewać się wszystkiego.
Nie sądziłam, że odpowie na moją zaczepkę. Uraziłam jego ego czy chciał mi dać do zrozumienia, że wciąż go używa? Używa sam czy z kimś? Oba nijak do niego nie pasują. Pamiętam jak kiedyś podglądałam go w jego pokoju, przez dziurkę od klucza i nigdy nie dotykał się w taki sposób. Nigdy też nie widziałam by był podniecony, w żadnej sytuacji.
Skoro ciało na niego nie działa, to co? Jest beznadziejnym romantykiem czy ma jakieś fetysze? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Ciekawi mnie jako osoba, nie mogę temu zaprzeczyć. Jest czymś nieodkrytym i niezbadanym, a ja jestem niczym podróżnik, który stąpa po nowym lądzie, odkrywając nowe zakątki.
- Zostało mi tylko kilka kombinacji - zaczęłam - Wiadomo coś?
- Jeszcze nie - przesunął kartki bliżej mnie, pocierając brodę w zamyśleniu.
- Lepiej by winny został znaleziony, zanim będziemy mieć lek. Może po prostu przeżucić się na inny, nie rozwiąże to ich problemu - stwierdziłam.
- To może być ktokolwiek.
- Mężczyzna chowający urazę, zazdrosna kobieta? Zranienie i odrzucenie są silną motywacją, potrafią wydobyć z człowieka najgorsze cechy - spojrzeliśmy na siebie, odwracając po chwili wzrok.
Na szczęście ja czułam tylko rozpacz, z która z czasem wyparowała. Dostawałam tyle pracy, że nie miałam czasu o nim myśleć. Pewnego dnia, po prostu stał się dla mnie obojętny. Mam dryg do truzizn, wrodzony talent. Moja energia tak działa, Matras też ją ma, dlatego jest taki dobry. Ja też mogłabym być i będę, gdy skończę z uzdrawianiem.
Skrzyżował ręce na piersi, wyciągając się na krześle. Stroił miny, zamyślony. Myślał nad całą sprawą, nie było to aż tak oczywiste. Może nigdy takie nie jest, bywał już w takich sytuacjach, opracowywał lekarstwa na szybko.
W czystych, wyjściowych ubraniach, był niezwykle pociągający i przyciągałby uwagę kobiet. Nie zdawał sobie z tego sprawy, jakie wrażenie robił. Był totalnie nieświadomy swojego wyglądu i to było naprawdę urocze.
Nawet w niechlujnej wersji i w potarganych włosach, można było zawiesić na nim oko. Skoro te poplamione ubrania nie odejmowały mu niczego, pewnie nic nie jest w stanie tego zrobić.
Prawie nikt nie wiedział, że pod tym obszernym płaszczem, kryje się wyjątkowo przystojny mężczyzna. I niezwykle utalentowany, tak. W dodatku miał dobre serce, pomaga komu tylko może. To połączenie było niebezpieczne i mieszało w głowie.
Staram się patrzeć na niego obiektywnie, ale moja ocena była chyba bardziej subiektywna. Nie powinnam w ogóle zawracać sobie głowy takimi bzdurami...
Wstał nagle i podszedł do torby, upił jakąś miksturę, po czym ściągnął koszulę, zdjął buty i położył się na łóżku.
- Obudź mnie kiedy skończysz - ziewnął i po prostu zasnął, leżąc na brzuchu.
Za dużo zjadł i zrobił się senny, a może się nudzi, bo nie ma dla niego żadnej pracy? Czekałam jeszcze chwilę, aż rany całkowicie się zagoją, obserwując go otwarcie. Naprawdę spał.
CZYTASZ
Uzdrowiciel
RomanceIle razy można pokochać tę samą osobę? Sama zadaję sobie to pytanie i choć kiedyś twierdziłam, że wiele, dziś już nie jestem tego taka pewna. Mój limit wynosi trzy, więc lepiej się postaraj, Idris.