2. Idris

51 3 0
                                    

Popijałem alkohol, siedząc na kanapie. Mój wzrok skierowany był na kominek, lubiłem patrzeć na ogień. Wreszcie miałem chwilę relaksu od tych ciągłych zajęć. Pocierałem dłonią kark, chcąc rozmasować go choć trochę. Paląca ciecz rozgrzewała moje ciało, rozluźniając napięte mięśnie. Obserwowałem tańczące płomienie, zatapiając się w myślach. Nawet nie wiem kiedy przestałem mrugać.

Od czasu egzaminów, moja głowa nie pracowała na pełnych obrotach. Prawdopodobnie byłem w szoku po tym spotkaniu. Nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłem. Nie przygotowałem się na taką ewentualność.

Relacje między opiekunami i podopiecznymi nie były zabronione, wszak wszyscy są dorośli, jednak nie spodziewałem się tego. Widziałem ich każdy gest, spojrzenia i jej uśmiechy. Widziałem w jaki sposób ją dotykał i jak się zarumieniła w odpowiedzi. Nie było wątpliwości co do ich relacji, zwłaszcza kiedy znam dobrze oboje.

Między nimi naprawdę coś jest czy to tylko seks? Po nim mogę spodziewać się wszystkiego, znam go aż za dobrze. Nie chcę, by wykorzystywał ją dla swojej głupiej zemsty. Jeśli chce się na mnie odegrać i sprawić mi ból, to niech to zrobi wyłącznie mnie. Na pewno nie jej kosztem, bo ona nie ma z nami nic wspólnego. Cierpię wystarczająco, nie wiem jaki jest sens w dręczeniu mnie jeszcze bardziej.

Wiem, że obwinia mnie o całą sytuację, ale to było prawie czterdzieści lat temu. Nie jestem winny temu, że Ecin ulokowała swoje uczucia we mnie, wszak ja do niej niczego nie czułem. Może powinienem być bardziej stanowczy względem niej, ale nie potrafiłem. Byliśmy przyjaciółmi, to normalne, że dbałem o nią.

Wiele lat później przespaliśmy się te dwa razy, ale pozostawiło to tylko złe wspomnienia. Zawsze traktowałem ją jak siostrę, nigdy nie widziałem w niej kobiety, poza tym moje problemy... Nie szukam kobiety i ona o tym wiedziała.

Nie wiem jak Matras dowiedział się o tej sytuacji między nami, ale nasza przyjaźń się rozpadła. Odtąd każdy z naszej trójki pracował sam i na swój sposób wynalazł sposób na długowieczność. Rozstaliśmy się, unikając się wzajemnie jak najwięksi wrogowie. Arya znowu nas połączyła, ale tylko chwilowo.

Otrzymałem od niej list kilka dni temu, za cztery dni powinna tu być. Nie wiem czy będzie wolała zatrzymać się tutaj, czy gdzie indziej. Decyzja należy do niej. Nie jest już dziewczynką, jestem tego świadomy. Wyglądała i zachowywała się zupełnie inaczej.

Wydoroślała sporo, była spokojna i ułożona. Doskonale sobie z nią poradził, upiłem łyk, znacznie lepiej niż ja. Zawsze lepiej sobie radził z uczuciami, ja skupiałem się tylko na pracy. Nie miałem właściwie wyboru w tym zakresie. Matras rozumiał jej uczucia i ból, który jej sprawiłem. Może dlatego znaleźli wspólny język, on też kiedyś to czuł.

Pasuje jej czerń...

Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko, by nie stracić przyjaciela. Byliśmy sobie bliscy i rozumieliśmy się bez słów, dopiero później Ecin dołączyła do nas. Wprowadziła iskrę radości i zrównała naszą relację z ziemią. Bezpowrotnie, choć ja wciąż mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczy. Mogę czekać na to całe wieki, bo nie ma drugiego takiego człowieka, jak on.

Wiedziałem, że czuła się winna, choć to nie do końca była prawda. Każde z nas było po części winne. Dlatego trwaliśmy przy sobie, mając namiastkę dawnej przyjaźni i łącząc się w bólu. Teraz miałem tylko ją, cieszyłem się chociaż z tego.

Wzdychnąłem ciężko, nie wiedząc czego się spodziewać. Sam ją tutaj zaprosiłem, więc muszę opracować plan i dać jej jakieś zajęcie. Ona nie przyjeżdża tu dla mnie, tylko po naukę. Tak miało właśnie być, od samego początku. Nigdy nie chciałem żeby widziała we mnie kogoś więcej. Starałem się nie popełniać tych samych błędów, a i tak zakochała się we mnie. Nie brałem takiej możliwości pod uwagę. Zawsze traktowałem ją z chłodem i dystansem, a to i tak było za mało.

UzdrowicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz