Gdy skończyłem gotować mikstury i poprzelewałem je do słoików, odetchnąłem z ulgą. Powietrze było już ciężkie od tych wszystkich oparów i oczy zaczynały mnie łzawić. Przetarłem oko wierzchem dłoni i spojrzałem w stronę okna. Ciemno. Zawsze tak jest, nim się obejrzę, jest już ciemno.
Żołądek już od kilku godzin nieustannie przypominał mi o tym, by coś zjeść. Odkąd Arya znowu tutaj mieszka, zawsze mamy jakieś pieczywo, warzywa czy owoce, więc znajdzie się coś, by zapełnić brzuch. Zgasiłem wszystkie płomienie i poszedłem na górę.
Gdy tylko zrobiłem krok do salonu, mój żołądek ścisnął się niemiłosiernie, aż zrobiło mi się niedobrze. Coś przyjemnie pachniało, od razu udałem się do pieca, by to sprawdzić.
Podniosłem pokrywkę garnka i obserwowałem zawartość. Włożyłem palec do płynu i oblizałem. Było dobre, nawet bardzo. Odłożyłem pokrywkę obok i podniosłem kolejną, sprawdzając co jest na tacy.
Nie mogłem uwierzyć w to co widzę, nieśmiały uśmiech rozświetlił moją zmęczoną twarz. Szybko sięgnąłem po większy kawałek mięsa i wbiłem w niego zęby, przeżuwając ze smakiem.
Jęknąłem z przyjemności, nie mogąc się opanować. Byłem sam i nie musiałem się hamować.
Tego mi było trzeba po całym dniu pracy, sytego posiłku. Czułem euforię, widząc ile tego jest, bo nawet ja nie będę w stanie zjeść wszystkiego dzisiaj.
Oderwałem kawałek mięsa, maczając go w garnku i jadłem z prawdziwą przyjemnością. Zamoczyłem kolejny, duży tym razem i włożyłem go do ust. Czułem jak płyn ścieka mi po dłoni, więc oblizałem ją, zaczynając od nadgarstka.
Zapomniałem umyć ręce, co dopiero teraz sobie uświadomiłem. Poczułem w ustach coś gorzkiego, musiał to być któryś z proszków.
Nie byłem brzydliwy, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem obleśny. Moje ubranie zazwyczaj było umazane jedzeniem i rzadko udawało się je doprać. To wszystko mogło obrzydzać innych, dlatego przy Ecin jadłem sztućcami. Wystarczyło, że mogłem u niej zjeść, mój komfort nie był ważny.
Ari zazwyczaj to bawiło, ale nie wyglądała na zdegustowaną moim zachowaniem. Nigdy nie zwróciła mi uwagi i nie naciskała bym to zmienił. Kładła komplet sztućców na stole, ale zawsze dawała mi wybór. Dba bym zawsze czuł się dobrze.
Ari... skąd mi się to wzięło. Przestałem żuć i przełknąłem resztę, ledwo dając radę.
***
Jedliśmy z Ecin kolację. Byłem w mieście dwa dni temu i poprosiłem by przywiozła mi coś do jedzenia. Miałem nowe zlecenie i nie chciałem przerywać, jeżdżąc co chwilę do miasta.
- Powinieneś więcej odpoczywać - patrzyła na mnie uważnie.
- Szkoda mi na to czasu - odparłem szczerze.
- Wpadaj do mnie częściej, jak kiedyś. Wypijemy, pośmiejemy się - uśmiechnęła się.
- Arya dotrzymuje mi towarzystwa - wzruszyłem ramionami.
- To dziecko, przecież wiesz - pokręciła głową.
- Jest dojrzała na swój wiek, można z nią porozmawiać o wszystkim - włożyłem widelec do ust.
- Chyba ni... - nie dokończyła.
Arya weszła do środka z torbami i spojrzała na nas. Jej wzrok przeniósł się na moją dłoń, a później na moje oczy, ale nic nie powiedziała. Z jakiegoś powodu poczułem się nieswojo, jakby przyłapała mnie na kłamstwie. Wbiłem wzrok w talerz i próbowałem jeść dalej, ale robiłem to mechanicznie.
CZYTASZ
Uzdrowiciel
DragosteIle razy można pokochać tę samą osobę? Sama zadaję sobie to pytanie i choć kiedyś twierdziłam, że wiele, dziś już nie jestem tego taka pewna. Mój limit wynosi trzy, więc lepiej się postaraj, Idris.