Poczułem jak zrobił się przeciąg, czyli ktoś wszedł do domu. Zawsze zostawiałem otwarte drzwi do pracowni gdy byłem sam, dzięki temu wiedziałem o obecności innych osób. Od razu poszedłem to sprawdzić, miałem nadzieję, że wróciła.
Minęły już ponad cztery tygodnie, a nie odezwała się do mnie ani razu, co mnie martwiło. Nie wiedziałem czy naprawdę do niego pojechała, czułem się niepewnie.
Wszedłem ostrożnie do salonu, podchodząc nieco bliżej. Nie wiedziałem, jak powinienem się zachować. Pierwszy raz rozstaliśmy się na tak długo, odkąd byliśmy razem. Pierwszy raz też się posprzeczaliśmy, co musiało kiedyś nastąpić.
Poniosły mnie emocje, gdy wspomniała o Matrasie i musiałem ochłonąć. Domyślałem się, że ona też musi, ale nie spodziewałem się tak długiej nieobecności. Naprawdę zaczynałem się martwić.
Już następnego dnia coś mnie uwierało w środku i nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Pomyliłem się nawet w najprostszym zamówieniu, tak bardzo niespokojny byłem.
Brakowało mi jej, nie wiem co bym zrobił, gdyby naprawdę odeszła. Zostawiłaby mnie za sobą i już nigdy nie wróciła. Złamałoby mi to serce, nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Nie odezwała się i nie przywitała, to nie wróżyło niczego dobrego. Nawet na mnie nie spojrzała, widocznie nadal była zła. To komplikowało trochę sprawę, przygotowałem się na inną sytuację.
Stresowało mnie to. Nie wiedziałem na czym stoję. Nadal jesteśmy razem? Pytania roiły się w mojej głowie, musiałem to przerwać.
- Uspokoiłaś się już? - chciałem od razu wszystko między nami wyjaśnić. Mój głos był spokojny, pojednawczy. Nie chciałem eskalować tych... nieporozumień i tak już zdążyły zajść za daleko - Porozmawiamy spokojnie?
- Nie wiem, nic już nie wiem - spojrzała na mnie bez życia. Jej głos był zupełnie beznamiętny.
Nie to chciałem usłyszeć.
Podszedłem jeszcze bliżej, stając przed nią i chwyciłem jej dłonie subtelnie. Patrzyłem na jej zmęczoną twarz, jej oczy wydawały się puste. Nie było w nich tych emocji, które uwielbiałem. Tej energii i zdecydowania. Coś w nich zniknęło. Nie było w nich ciepła, były zimne, jak na początku.
- Między nami niczego nie ma i nie będzie - objąłem opuszkami jej twarz, nakierowując to chłodne spojrzenie na mnie - Nie spałem z nikim od dekad, dlaczego nagle miałbym zacząć? - zapytałem łagodnie, penetrując spojrzeniem jej duszę.
Zmarszczyła lekko brwi, uciekając spojrzeniem, dopiero po chwili nasze oczy znów się spotkały. Panowały w noch inne emocje, gniew.
- Wolałabym, byś z nią sypiał, ale wybierał mnie - zmarszczyłem brwi, nie za bardzo rozumiejąc - Nie chodzi o ciało, tylko o emocje. Nigdy nie stawiasz mnie na pierwszym miejscu, zawsze wybierasz ją. To boli. Czuję jakbym nie była dla ciebie ważna.
- Jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz - mówiłem poważnie, bez cienia zawahania.
Dla mnie to było oczywiste, dla niej nie? Jak bardzo schrzaniłem, że tak myśli?
- Więc dlaczego tak się zachowujesz? - słychać było smutek w jej głosie. Westchnąłem cicho.
- To moja przyjaciółka, nie ma nikogo innego. Żal mi jej, gdy widzę jej łzy.
- Jesteś pewny, że to twoja przyjaciółka? - zapytała twardo - Przez nią straciłeś przyjaciela i niedługo stracisz kobietę. Jestem cierpliwa, ale do czasu, Idris.
- Proszę, nawet tak nie mów... - jej słowa mnie przeraziły, wysyłając zimny dreszcz po moim ciele.
Nie chcę jej stracić, nigdy.
CZYTASZ
Uzdrowiciel
RomanceIle razy można pokochać tę samą osobę? Sama zadaję sobie to pytanie i choć kiedyś twierdziłam, że wiele, dziś już nie jestem tego taka pewna. Mój limit wynosi trzy, więc lepiej się postaraj, Idris.