9

3.1K 140 31
                                    

VIVIAN

Dziwiło mnie zachowanie Aresa. Był dość pogmatwanym człowiekiem. Był złamany, ale nie wiedziałam czym. Może nie pałałam do niego sympatią, jednak zobaczyłam w nim siebie. Był czymś złamany jak ja. Czułam, że mogłabym się z nim porozumieć. Jednak tego musiały chcieć dwie osoby. Wiedziałam, że Herman trzymał coś w sobie. Widziałam to dzisiejszej nocy, gdy przyszedł do mnie i chciał rozmowy. Prawie powiedział mi, co siedzi w jego głowie. Jednak w pewnym momencie zrezygnował. Nie wiedziałam dlaczego. Jednak rozumiałam, że mógł się bać tego, co w nim siedzi. Sama nie umiałam rozmawiać o tym, co siedzi we mnie.

***

Gdy obudziłam się rano, zaczęłam szybko się ogarniać. Założyłam na siebie czarny garnitur, który na nogawkach spodni był lekko poszerzany, a pod spód marynarki założyłam dopasowaną, czarną koszulkę, która miała dekolt w kształcie litery "V". Włosy zostawiłam rozpuszczone, a usta pomalowałam na bordowo. Na nogi zaś założyłam czarne szpilki. Lubiłam ciemne kolory, czułam się w nich bardziej komfortowo. Jednak często też zakładałam na siebie biały kolor, który był kiedyś moim ulubionym. Jednak pewna osoba kojarzyła mi się z nim. Jednak tej osoby, nie było już ze mną...

To stało się przez ciebie. To przez ciebie nie żyje...

Te słowa utkwiły w mojej pamięci. Nadal je pamiętam, one odtwarzają się w mojej głowie. Pamiętam dokładnie ten moment i nigdy go nie zapomnę.

To przez ciebie.

Przez ciebie.

Przez ciebie.

Z zamyślenia wyrwał mnie Ares.

-Goto... - nie dokończył, ponieważ zaniemówił, gdy odwróciłam się do niego przodem.

Przeskanował całe moje ciało, od stóp do głowy. Uśmiechnęłam się chytrze, gdy spojrzał w moje oczy.

-Tak, wiem. Wyglądałam oszałamiająco. - mruknęłam, wymijając go w drzwiach.

Jeszcze przez chwilę stał w nich i patrzył się przed siebie. Chciało mi się śmiać. Brunet, jak zawsze był ubrany w swój garnitur, w którym wyglądał bardzo dobrze. Musiałam to przyznać. Ares Herman jest nieziemsko przystojny...

-Idziesz? - zapytałam, gdy Herman nadal się nie ruszał.

-A, tak już idę. - chrząknął, zamykając za sobą drzwi.

Zeszliśmy oboje na dół, a Ares od razu podszedł do okna w salonie.

-Ładna dzisiaj pogoda. - powiedział to lekko spięty.

Chciałam się naprawdę śmiać. Mężczyzna miał trzydzieści sześć lat, a chciał ze mną zacząć rozmowę od mówienia o pogodzie.

-Trochę słabo wychodzi ci zaczynanie rozmów. - uśmiechnęłam się i stanęłam koło niego.

Patrzyliśmy razem na las. Był naprawdę piękny. Mimo tego, że był już dzień, a słońce świeciło bardzo mocno, las nadal był skąpany w mroku. Ares pasował tutaj, pasował do tego miejsca. On również był skąpany w mroku.

-Przepraszam za wczoraj. Przepraszam za te wszystkie słowa, które wypowiedziałem do ciebie. - obrócił się w moją stronę.

Oniemiałam. On naprawdę mnie przepraszał. Mój cholerny szef. Ja pierdole.

-Byłeś pijany, ale przyjmuje przeprosiny. - uśmiechnęłam się lekko.

Nie chciałam się z nim kłócić. Byłam strasznie zestresowana pierwszym dniem w pracy, nie chciałam jeszcze bardziej psuć sobie humoru.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz