10

612 18 0
                                    

Karen

Wstałam z łóżka i usłyszałam jak ktoś próbuje mi przekręcić zamek w drzwiach. Spojrzałam na posturę ciała osoby zza drzwi i zorientowałam się, że to jest Frank. Nie chcę kary. Złapałam za kordłę i szybko spod niej wyszłam. Naciągnęłam na biodra dresy i zanim zdążyłam założyć koszulkę do pomieszczenia wszedł Frank.

Moje serce zaczęło szybciej bić a ja zaczęłam się bać. Na usta blondyna wpłynął szyderczy uśmiech a on szybko się do mnie zbliżył. Zakryłam swoje gołe piersi ramionami ale to nic nie dało. Mężczyzna złapał za moje łokcie i je odsunął powodując, że moje piersi nie były już przykryte. Przełknęłam ślinę i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.

- Proszę, przestań.

Nic sobie nie zrobił z mojej prośby ale za to wbił się wzrokiem w moje piersi. Po chwili jego usta przyległy do nich a zębami zahaczył o moje sutki i boleśnie je przegryzł. Jeknęłam z bólu a on się zaśmiał. Spięłam swoje ciało i próbowałam nie myśleć o tym co robi ale jego dłonie weszły w gumkę moich dresów.

- Frankie , przestań.

Dalej nic. Jego dłonie złapały za moje spodnie i pociągnęły je w dół a ja się szybko wyrwałam z jego uścisku. Zobaczyłam złość w jego oczach ale nie zamierzałam się go słuchać.

- Karen, chodź tutaj.

- Spierdalaj.- przeklnęłam.

- Karen , ja coś powiedziałem.

Chciałam go wyminąć ale złapał mnie za ręce i szybko przyparł mnie do biurka. Mój brzuch wbił się w blat a za każdym szarpnięciem drewno przyprawiało mi ból. Dłoń blondyna ścisnęła moje dwie a wolna ręka zerwała mnie majtki.

- Proszę, Frank , nie.- rozpłakałam się bardziej na co on się zaśmiał.

- Teraz ci pokażę jak to jest się sprzeciwiać.

Słyszałam jak rozpina swój rozporek i zamarłam. Moje ciało się mocno spięło a ja nie potrafiłam uciec od niego. Dlaczego on mi to robi?

- Błagam, Frank.

Jego usta przyległy do moich pleców i zaczęły je całować a on w międzyczasie wbił się we mnie. Syknęłam z bólu czując jak jego suchy członek się we mnie porusza i powoduje mi tym ból.

- Założyłem prezerwatywę.

Rozpłakałam się a on nagle odwrócił mnie do siebie twarzą. Spojrzałam na swój brzuch , na którym był fioletowy ślad od biurka. Dlaczego to tak bolało? Seks nie powinien boleć.Poruszał się we mnie a jego usta podgryzały moją skórę. Nie chciałam żeby to robił.

- Przestań.

- Przestanę, gdy dojdę.

Zaciągnęłam powietrze czując jak on przyspiesza swoje ruchy i zamknęłam oczy. Nie chciałam patrzeć na niego. Nie chciałam patrzeć na człowieka , który nie zawrzał na moje zdanie . Nie chciałam już więcej seksu.

Mój pierwszy raz był Frankiego.

Wstrząsnął mną dreszcz obrzydzenia a ja nie mogłam nic zrobić. Byłam skazana na blondyna. 

Ewidentnie wolę Brandona. Mimo tego co mi zrobił, wolę go. Nigdy by mnie nie wykorzystał. Brandon Ivanov nienawidził , gdy ktoś krzywdził kobiety. Być może dlatego, że jego siostra , Inez , też została mocno skrzywdzona a potem zabita.

Uczucie wypełnienia nagle znikło a ja otworzyłam oczy. Zobaczyłam jak blondyn wychodzi z pomieszczenia i szybko wzięłam resztki swoich ciuchów i poszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze i zobaczyłam sino czerwone oczy a na policzkach miałam takie jakby smugi po łzach. Na moim ciele były czerwone ślady idące od podbrzusza aż po dekolt. Przetarłam oczy i ubrałam się do pracy. Czułam jego dłonie nadal na mojej skórze a obtarcia coraz bardziej mnie bolały.

***

Weszłam do kawiarni i spuściłam swój wzrok w ziemię. Poszłam na zaplecze i zobaczyłam jak Penny stoi z swoim e-papierosem. Podeszłam do niej i złapałam za urządzenie, wciągnęłam dym i po chwili go wypuściłam. Podeszłam do lady i zobaczyłam, że wpatrywał się we mnie Brandon. Uśmiechnęłam się do niego i dałabym wszystko, żeby teraz się do kogoś przytulić i powiedzieć o tym co zrobił mi Frank. Przeniosłam swój wzrok na kostkę do gry i zaczęłam ją obracać palcami.

- Coś się stało, blondyneczko?

Uniosłam wzrok na mężczyznę, który stał przy mnie. Jego brązowe oczy patrzyły się na mnie a ja czułam przeszywający wzrok na sobie.

- Co się miało stać?

- Wyglądasz na smutną.- stwierdził.

- Mam zły dzień.

- Mogę ci poprawić humor w klubie.

- Dzisiaj mnie tam nie będzie.

- Dlaczego?

- Mam zły dzień po prostu i nie mam ochoty na nic.- powiedziałam.

***

Wyszłam z kawiarni i zobaczyłam jak Brandon stoi przy swoim aucie. Uśmiechał się do mnie na co przewróciłam oczami. Nie miałam najmniejszej ochoty z kimkolwiek rozmawiać albo przebywać.Zaczęłam iść w kierunku swojego domu i wszystko byłoby dobrze, gdyby Brandon nagle się przy mnie nie zjawił.

- Karen.

Poczułam jak duża ręka bruneta znalazła się na moim ramieniu i mnie obróciła. Moje oczy od razu spojrzały w ciemne oczy Brandona a oddech mimowolnie przyspieszył.

- Tak , Brandon?

- Chodź ze mną.

- Nigdzie z tobą nie idę.

N

ie chciałam już dzisiaj widzieć żadnego faceta. Czułam wstręt do siebie i musiałam sobie to wszystko ułożyć w głowie.

My Weakness 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz