Karen
Poszłam do Brandona na piechotę. Wiedziałam, że w takiej sytuacji tylko on może mi pomóc. Zapukałam kilka razy do drzwi i po chwili otworzył mi je a ja weszłam do mieszkania.
- Muszę mieć jakieś ciuchy...
- Pojadę z tobą ale teraz mów co ważnego miałaś mi do powiedzenia.
Przełknęłam gulę w gardle i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i złapałam się za głowę nie wiem co miałam mu powiedzieć jako pierwsze. Czy to , że Frankie mnie zgwałcił czy to , że wystawił mnie na aukcję dla starych facetów.
- No dalej, blondyneczko.
- Frankie mnie zgwałcił.
- Co zrobił.- powiedział głośno i widziałam jego furię w oczach.
Złapałam się za głowę,bo nie chciałam patrzeć na Brandona. Czułam obrzydzenie sama do siebie i wstyd , który palił mnie. Czułam jak łzy płyną mi po policzkach a ja sama nie wiedziałam jak mam się opanować. Poczułam jak mężczyzna siada przy mnie.
- Wiem, że to moja wina i teraz pewnie się mnie brzydzisz.
- Co ty gadasz Karen? To nie jest twoja wina i nie brzydzę się ciebie. Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć?
- Nie chciałam tego.
- Oh Karen wierzę ci , że nie chciałaś.
Wpadłam w jego ramiona próbując znaleźć ukojenie i znalazłam. Brandon przycisnął mnie do siebie a ja poczułam na swoich plecach jego dłonie.
- To tak bolało.
- Wierzę ci , blondyneczko.
- Brandon ja nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
- I nie będziesz miała. Nie pozwolę już nikomu położyć na tobie rąk.
- Przepraszam, Brandon.
- Nie masz za co przepraszać, blondyneczko.
Czułam się okropnie ale nie powiedziałam mu najważniejszego. Nie powiedziałam mu o aukcji.
- Jest jeszcze coś.- zaczęłam.- Frankie wystawił mnie na aukcję.
-Co kurwa ?!
- Tego też nie chciałam.
- Kiedy ona będzie?
- Za tydzień.
Podciągnęłam nosem i oderwałam się od niego. Zeszłam z jego kolan i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie wszystko i znów założyłam rzeczy , w których spałam,bo po prostu były wygodne. Brandon zamówił nam jedzenie a jak zjedliśmy zaczęliśmy oglądać jakiś film na telewizorze.
- Karen chciałabyś ze mną jechać na ślub mojego kuzyna?
- Mogę pojechać a daleko będzie?
- Nie tutaj w Nowym Yorku.
Uśmiechnęłam się ale przypomniało mi się coś. Przecież Brandon zawsze wybierał ładniejsze kobiety ode mnie.