Brandon
Spojrzałem na Franka, który siedział przywiązany do krzesełka. Kilka dni temu dziewczyny dały mu niezły rollercoaster bólu i bardzo dobrze. Niech ginie z bólem.
- Brandon ona mnie zmanipulowała tak samo jak i ciebie.
Jego kłamstwa były niedorzeczne a na każdą wypowiedziane miał ciętą skórę. Tym razem trafiło na udo. Ostrzem przejechałem od jego biodra do kolana.
- Karen jest kurwą.
Powiedział to poczym dostał w twarz. Złość wrzała we mnie a teraz mogłem się na nim wyżyć. Przez niego moja Karen cierpiała. On jej dotykał swoimi łapami.
On. Ją. Dotykał.
- Jeśli jeszcze raz tak ją nazwiesz to upierdole ci jęzor.
Spojrzał na mnie a jego spojrzenie zachodziło mgłą. Zasłużył sobie ale było mi go w małym procencie szkoda.
Do zabijania ludzi nadawał się tylko Vinnie. Vinnie był człowiekiem bez serca, który nawet zabiłby dziecko , gdyby była taka potrzeba. Vinnie był maszyną do zabijania bez jakiejkolwiek empatii. Wiedział, że jeśli on kogoś nie zabije to ktoś go zabije.
- A więc dlaczego zgwałciłeś moją kobietę?
- Prosiła się o to. Sama się na to wystawiła a ja jestem tylko facetem tak samo jak ty. Mogła się tak nie ubierać.
- Ona była ubrana w za dużą koszulkę i luźne dłuższe spodenki. Czy twoim zdaniem to była wina ubioru?
- No dobra chciałem się na kimś wyżyć a ona była idealna do tego.
- A ty jesteś idealnym kandydatem, który pokaże , że nie warto gwałcić.
Uśmiechnąłem się i złapałem za swój pistolet. Niech ginie wolno. Pierwszy strzał poleciał w jego ramię. Drugi w brzuch. Trzeci w nogę. Czwarty w udo. A piąty i ostatni poleciał w jego czoło. Zginął od razu.
- Posprzątać go!
Wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem do swojej sypialni. Razem z Karen wróciliśmy do willi przez co mieszkałem z nią, Melody i Vivi i co najgorsze z moją mamą.Moja mama przeżyła napad na nią. Niestety mój ojciec nie miał tyle szczęścia co ona.
Otworzyłem drzwi od sypialni i zobaczyłem jak moja blondyna śpi i jak najciszej mogłem zamknąłem drzwi i poszedłem zmyć z siebie krew.
**
- Pojechałbyś ze mną na zakupy?
Spojrzałem na niebieskooką i przekręciłem głowę w bok. Uśmiechnąłem się i widziałem jak zakłada dłonie na piersi.
- A co z tego będę miał?
- Ty nic a ja tak.
Widziałem jej uroczy uśmiech , przy którym topiłem się. Jej dołeczki w policzkach się uwidatniły. Ostatnio zaczęła nosić swoje okularki , bo zgubiła soczewki.
- To pojedziesz ze mną?
- Jeśli muszę to tak.
- Bo Viv też musi jechać i...