4

523 15 4
                                    

Karen

Kilka lat wcześniej

Siedziałam pod mostem i trzeźwiałam. Nie miałam nawet grosza przy duszy , bo mnie okradli. Wszystko wydarzyło się wczoraj. Siedziałam z trzema chłopakami w moim wieku i piliśmy alkohol grając w pokera. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to , że wczoraj wciagnęłam dwie krechy i lekko mnie ścięło z nóg. Dzisiaj rano leżałam pod mostem i byłam cała mokra od rzeczki , która płynęła przy mnie. Jest mi okropnie zimno.

Wstałam i weszłam po wielkiej górce. Zaczęłam iść chodnikiem i spojrzałam na swoje ciuchy , które były mokre. Na szczęście nie było aż tak zimno ale nadal nie było ciepło. Zobaczyłam jak jakieś auto zatrzymuje się nie opodal mnie i spojrzałam w bok. Szyba w aucie opuściła się a ja zobaczyłam starszego mężczyznę z brodą. Oblizywał się na mój widok przez co czułam obrzydzenie.

Moja głowa huczała i okropnie mnie wszystko bolało. Moje powieki ledwo się otwierały i zamykały. Byłam zdana sama na siebie.

- Chodź dam ci coś ciepłego i zabiorę cię do domu.

- Daruj sobie takie teksty zboczeńcu.- warknęłam.

Szłam dalej pod wielką górkę mijając ludzi , którzy obdarzali mnie dziwnym spojrzeniem. W sumie im się nie dziwię. Widzą dziewczynę, która jest schlana, naćpana i w dodatku mokra. Jestem dorosła a Brandona ze mną już nie ma.

Mój Brandon nie jest już mój. Brandon jest tej okropnej Grace a ja znów zostałam sama. Grace dobrze wiedziała jak może mnie zranić i to zrobiła w najgorszy sposób jaki mogła. Brandon nigdy nie był zainteresowany kimś takim jak ja. Pewnie robił sobie żarty ze mnie wychodząc gdziekolwiek ze mną.

Brandon Ivanov nie był dla mnie. Gdybym nie wiadomo jak bardzo go chciała to on nie chciałby mnie. Zawsze wolał inne dziewczyny i sama nawet mu pomagałam z jedną dziewczyną , która go potem odrzuciła.

- Masz papierosy?- zapytałam chłopaka , który stał przy znaku.

- Mam.

- Chciałbyś dać mi jednego?

- Dam ci ale w zamian otworzymy firmę.

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na blondyna , który wyciągał z paczki niebieskiego winstona i zapalniczkę. Podał mi i się uśmiechnął był na pewno starszy ode mnie , bo tak nawet wyglądał.

- Jaką firmę?

- Zobaczymy jeszcze. Oboje chyba potrzebujemy pieniędzy.

Zmierzył mnie wzrokiem a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Odgarnęłam swoje włosy na plecy i wiedziałam jak się uśmiecha.

- Nie chyba.- odrzekłam.

- Chcesz ze mną zamieszkać?

Nie wiedziałam co mam zrobić. Brandon mówił , żeby nie ufać nikomu, gdy byłam jeszcze wtajemniczona w mafię. Teraz nie jestem i też nie ufam ale akurat ten chłopak wydaje się spoko.

- Nie zrobisz mi nic?

- Oczywiście, że nie. Jak mamy razem pracować jeśli nie będziesz żyć?

- No racja. Mogę z tobą zamieszkać.

- Chodź.

Poszłam razem za nim i widziałam jak zmierza w kierunku dużego apartamentowca , który był niedaleko nas. Skąd on miał tyle kasy?

- Jak masz na imię?

- Karen. A ty?

- Frank dla znajomych Frankie.

Weszliśmy razem do budynku i razem z nim poszłam do windy. Cały czas byłam cicho. Nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać.

- Co się stało, że tak wyglądasz?

- Długa historia.- odrzekłam.

Ledwo powstrzymywałam się od łez. Nadal w głowie mam widok Brandona i Grace. Uciekałam od niego albo to może on ode mnie. W sumie to on za każdym razem uciekał ode mnie , gdy na horyzoncie pojawiała się jakaś piękniejsza dziewczyna , kobieta ode mnie. Nie byłam dla niego ważna nawet w najmniejszym stopniu.

Frank otworzył drzwi mieszkania , które panowało w odcieniach bieli i beżu. Podłogi były z jasnego drewna a meble były białe. Na ścianach były białe cegiełki a w salonie stała szara kanapa. W tym mieszkaniu było bardzo czysto . Ja nawet nie miałam tak w swoim internacie.

- Mam mały pokój gościnny i jak na razie będziesz w nim spała, okej?

- Jasne.

- Tu po prawo jest łazienka a za łazienką jest twój pokój.

Patrzyłam na pomieszczenia i spojrzałam na korkową tablice, na której był jakiś mężczyzna. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi i poszłam do swojego pokoju. Nie był taki mały . Było w nim biurko, łóżko i mała szafa. Po chwili drzwi się otworzyły a Frank wszedł do pomieszczenia z pościelą . Nałożyłam ją szybko na kordłę i poduszkę i zobaczyłam, że Frank jeszcze nie wyszedł.

- Chodź kupimy tobie jakieś nowe ciuchy żebyś wyglądała jak człowiek.

Uśmiechnęłam się ale poczułam się okropnie. Żebyś wyglądała jak człowiek... Teraz nie wyglądam?

Wyszłam razem z blondynem z mieszkaniem i poszliśmy do pobliskiego sklepu z odzieżą. Nie chciałam go naciągać na jakieś sukienki , bo i tak bym tego nie nosiła.

- Weź sobie bardziej odkrywające ubrania.

- Dlaczego?

- Przydadzą ci się.

Poczułam obrzydzenie ale musiałam to zrobić. Frank dał mi mieszkanie i teraz ja muszę mu to jakoś wynagrodzić. Nie chciałam mu się sprzeciwiać. Wybrałam kilka kompletów koronkowej bielizny i zobaczyłam jak się szczerzy.

- Jestem gejem jakby co.

Uśmiechnęłam się nerwowo ale czułam, że skłamał. Nie chciał zrobić mi krzywdy.

Poszłam razem z nim do kasy a on zapłacił za wszystko. Następnie znów poszliśmy do mieszkania i miałam ochotę się w końcu umyć. Czułam się okropnie brudna. Zabrałam świeżo kupione ciuchy i jakiś ręcznik , który znalazłam w pokoju.

Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Odkręciłam wodę i zaczęłam się rozbierać, potem weszłam pod wodę a jej ciepły strumień oblał moje ciało. Wzięłam jakiś żel i zaczęłam się nim myć.

My Weakness 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz