Karen
Usiadłam na fotelu i czekałam aż wejdzie do pomieszczenia Frankie. Lubiłam go ale jego dotyk był odrażający. Spojrzałam na swoje odbicie i się lekko uśmiechnęłam. W swojej pracy zawsze musiałam być uśmiechnięta nawet jeśli miałam najsmutniejszy dzień. Czasami rysowałam sobie kredką do ust lekko wygięte w uśmiechu usta ale to i tak nie polepszało tego z czym się zmagałam.
Byłam dotykana bez mojej zgody, mężczyźni mówili do mnie bardzo obrzydliwe rzeczy i dziwiłam się dlaczego takie komentarze wychodzą z ich ust. Było to takie niesprawiedliwe, że oceniali dziewczyny po ich ciele ale w sumie się im nie dziwię , bo to taka praca. Ale nie mogą zrzucać tego na pracę, bo większość dziewczyn sama się dobiera im do spodni.
Usłyszałam odgłos otwierających się drzwi i spojrzałam na Frankiego , który szedł z wielkim uśmiechem na twarzy. Jego dłoń znalazła się na moich plecach i powędrowała na bark obsypując moje ciało nieprzyjemnym dreszczem.
- Witaj ślicznotko.- powiedział a jego głos był głęboki.- Dzisiaj znowu idziesz na jeden pokaz ale teraz dla tego mafiozy.
- Nie rób mi tego, Frankie.
- A co ja mogę zrobić? Ja tylko zgarniam kase za twój zgrabny tyłeczek.
Spojrzałam na niego i czułam jak moje oczy się szklą. Jak on mógł mi to robić? Dlaczego akurat z tym mafiozą?
- Karen, sama się na to godziłaś.
- A co miałam zrobić? Potrzebowałam pieniędzy...
- I dla pieniędzy sprzedałaś swoje ciało temu samemu człowiekowi co teraz.
- Co?
- Ten szef mafii to jest ten sam człowiek co wtedy wziął cię do pokoju na castingu.
Mrugnęłam kilka razy nie dowierzając w to co on powiedział. To jest nie możliwe. Dlaczego ten człowiek mnie nawiedza?
- Jak to?
- Tak to.
Ręka mojego szefa spłynęła po moich plecach a jego palce weszły w moją bieliznę. Czułam jak do moich oczu napływają łzy ale nie mogłam się po płakać.
Nie tu.
Nie teraz.
Nie przy nim.
Starałam się ignorować każde jego muśnięcie palcem ale robił to bardzo boleśnie. Na tyle , że chciałam krzyczeć. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach a następnie dwa palce się w nie wsunęły wędrując do mojego wejścia.
- Błagam przestań.- powiedziałam i usłyszałam jego prychnięcie.
- Co ja ci mówiłem na temat sprzeciwiania się?
Zamilkłam i oddałam mu swoje ciało poraz kolejny. Jego dłoń lekko uniosła moje pośladki a w międzyczasie dwa palce się we mnie wsunęły powodując okropny ból. Uginał je we mnie próbując mi sprawić przyjemność ale nie mogłam.
Nie potrafiłam przy nim osiągnąć orgazmu. Każdy jego dotyk przynosił mi niewyobrażalne tortury , których nie chciałam dalej przeżywać. Jeknęłam, gdy przypomniał mi się Brandon. Nie chciałam o nim myśleć podczas takiej sytuacji ale nie mogłam. Wiedziałam, że jeśli nie dojdę na palcach Frankiego on nie przestanie.
Zamknęłam oczy i włożyłam swoją dłoń w majtki. Potarłam moją łechtaczkę cały czas myśląc o brunecie z przeszłości. Kiedyś mnie doprowadził do takiej sytuacji ale się speszyłam. Czułam jak jestem blisko i zaczęłam poruszać biodrami dając sobie ukojenie i przy okazji zadowalając mojego szefa.
- Ujeżdżaj moje palce , Karen.
Sapnęłam a moje plecy wygięły się w łuk. Czułam jak moje ciało się trzęsie a sutki coraz bardziej twardnieją. Nie przestawałam myśleć o Ivanovie i właśnie te myśli doprowadziły mnie do jebanego orgazmu.
- A teraz ujeżdżaj mojego fiuta.
- Nie , Frankie.
- Powiedziałem coś.
- Nie ma takiej opcji.
Szybko zeszłam z jego palców i poprawiłam bieliznę. Wyszłam jak najszybciej z pokoju pozostawiając w nim Frankiego.
- Ja ci pokażę jak to jest się sprzeciwiać!- usłyszałam jego krzyk.
Naciągnęłam maskę na twarz i weszłam na salę pełną ludzi. Spojrzałam na koleżanki , które mi machały na co im odpowiedziałam szerokim uśmiechem. Nikt nie był tu z własnej woli a my musiałyśmy dawać dobrą minę do złej gry.
- Szukasz mnie?- zapytałam.
Zobaczyłam mężczyznę,któremu miałam dawać pokaz i do niego podeszłam. Wypatrywał kogoś w klubie. Zbliżyłam się bliżej i zobaczyłam, że w tych ogromnych szpilkach sięgałam mu do nosa. Dlaczego ja byłam taka niska a on taki wysoki. Położyłam swoją dłoń na jego marynarce i lekko ją poprawiłam. Jego dłoń przejechała po mojej odkrytej skórze a ja westchnęłam. Już nie chciałam dotyku w sumie jak zawsze.
Spojrzałam w jego ciemne oczy i przełknęłam ślinę. Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam iść w stronę pokoi słysząc, że on też za mną idzie. Złapałam za klamkę i ją podciągnęłam w dół , weszłam do pomieszczenia poczym zapaliłam światło. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia i usiadł na fotelu.
- Jak się nazywasz?- zapytałam.
Jego oczy bacznie przyglądały się mojemu ciału. Czułam jak robi mi się niekomfortowo dlatego , że patrzał się na mnie w bardzo dziwny sposób.
- Oh Karen...Naprawdę chcesz je poznawać?
- Fajnie by było.
- Nazywam się Brandon.
Zrobiło mi się gorąco a sam fakt , że mógł przede mną siedzieć Ivanov doprowadzał mnie do łez.
- A na nazwisko?
- Ivanov.
Rozszerzyłam oczy i właśnie zdałam sobie sprawę, że Brandon był ze mną przez cały ten jebany czas. Mój dobry Boże... Dlaczego on tu jest? Nie chciałam żeby był znów w moim życiu.
- Dlaczego wróciłeś?- zapytałam a w moich oczach zatańczyła łza żalu.- Nie potrzebuje ciebie.
- Blondyneczko, ściągnij tą maskę.
- Nie będę już posłuszna ,Brandon.
- Jeśli ty nie chcesz jej ściągnąć sama to sam to zrobię.
Brunet podszedł do mnie i złapał za moją maskę. Pociągnął ją do dołu zrywając cienki sznurek. Upuścił ją na ziemię i złapał palcami za mój podbródek.
- Nic się nie zmieniłaś , moja droga Karen.
- Zostaw mnie w spokoju.
- Tęskniłem.
- O jak świetnie ja za tobą wcale nie tęskniłam.
Skłamałam. Po raz setny go okłamałam tak jak on to robił mi. Okłamywał mnie przez cały jebany czas spędzony z nim.
- Nie oszukuj sama siebie, Karen.
Przybliżył się a ja położyłam swoje dłonie na jego klatce aby go odepchnąć. Niestety nie udało mi się to a jego dłonie znalazły się na moich biodrach zsuwając ze mnie paski stringów.
- Odejdź ode mnie , bo mnie rozpraszasz.
- Ty mnie również rozpraszasz Karen. W szczególności tym , że masz na sobie bieliznę, która nic nie zasłania.
Spojrzał się na moje piersi a jego palec obrysował kształt moich sutków. Jeknęłam i poczułam jak jego usta przylegają do mojej szyi. Jego wargi kreśliły mokrą drogę do mojego biustu , który był zasłonięty skrawkiem koronkowego materiału.
- Brandon... Nie...
Jego twarz uniosła się do góry a oczy spojrzały na mnie. Nie chciałam żeby mnie całował. Nie po tym co mi zrobił.
- Mam przestać?
- Tak.
![](https://img.wattpad.com/cover/365415118-288-k994489.jpg)