23

477 16 6
                                    

Karen

Zeszłam po schodach i poszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Niestety mój głód szybko ustał , gdy zobaczyłam panią Ivanov. Niby czułam się przy niej komfortowo ale po tym jak weszła do pokoju Brandona,gdy ja byłam prawie naga wstydzę się jej. Boję się , że pomyśli , że jestem jakąś dupodajką a nie jestem.

- Dzień dobry Karen.- powiedziała.

- Dzień dobry proszę pani.

- Usiądź , kochanie.- pokazała palcem na siedzenie przed nią. Przełknęłam ślinę i usiadłam na przeciwko niej.- Dlaczego byłaś striptizerką?

- To dla mnie ciężki temat i wstydzę się pani , żeby mówić pani o tym.

- Nie wstydź się Karen. Ja jestem wyrozumiała kochanie i zawsze cię wysłucham.

Wzięłam głęboki oddech i wbiłam swoje spojrzenie w kubek kawy , który stał obok mamy Brandona i Vivian.

- Po maturach odeszłam stąd i przez pierwszy tydzień zatraciłam się w używkach, które kiedyś mi "pomagały". Gdy, ledwo żyłam i uzależnienie zrżerało mnie od środka podeszłam do chłopaka i poprosiłam o papierosa.- urwałam i spojrzałam na panią Ivanov.- Dał mi go , zaproponował mieszkanie z nim i pracę. Ja nie chciałam pracować jako striptizerka ale on mnie do tego zmusił. Cały czas wypomniał mi to , że byłam ćpunką i , że to dzięki niemu żyję.

- Dlaczego ćpałaś?

- Sierociniec był ciężkim ośrodkiem dla mnie. Kiedyś podobał mi się taki Franklyn i chcąc mu się przypodobać zaczęłam ćpać. Potem to już weszło w rutynę a , gdy dostałam się do liceum gdzie chodziła Viv przestałam ćpać. Przez te prawie pięć lat może wzięłam jedną kreskę i to jeszcze na początku pierwszej klasy. Potem nie ruszałam i z uzależnienia wyciągnął mnie Brandon.

Czułam pod powiekami łzy ale mimo wszystko trzymałam je w sobie. Nie chciałam , żeby pani Emma widziała jak płacze.

- Ja na prawdę nie chciałam tak pracować ale ja chciałam studiować a sierociniec nie płacił za mnie czesnego. Ciągnęłam dwie prace: jedną od rana do 18 w kawiarni a drugą od 20 czasami nawet do 3. - urwałam.- A Frankie , mój były szef, mnie dotykał bez mojej zgody tak jak inni mężczyźni, nawet mnie zgwałcił a na koniec wystawił na aukcję.

- I to właśnie o tej aukcji Brandon mówił?

- Tak. Dlatego byłam tak ubrana jak wtedy. W klubie musiałam pracować w niemalże przezroczystej bieliźnie i w masce. Rozumiem, że pani mogła sobie pomyśleć , że odtwarzam jakieś pragnienie Brandona ale tak nie było. Brandon mnóstwo razy widział mnie nago i w dużo gorszym stanie więc się go nie wstydzę dlatego chciałam się rozebrać w pokoju.

- Rozumiem , Karen , nie płacz.

- Po prostu czuję się przy nim komfortowo i wiem , że nie będzie mnie oceniał ze względu na pracę, którą wykonywałam albo na to , że nie mam rodziców. On mnie po prostu zrozumiał i nauczył wszystkiego.

- Nie oceniam ciebie , kochanie. To jest przeszłość a ty dzięki temu żyjesz. Mogę ci powiedzieć, że nawet jeśli kupiłby cię inny mężczyzna niż mój syn to Brandon i tak zabrałby ciebie do siebie.

- Ja wiem , że pani może sobie o mnie pomyśleć, że jestem dziwką albo dziewczyną, która rozbierze się za pieniądze.

- Karen, ja nigdy tak nie pomyślałam i nigdy tak nie pomyślę. Poznałam cię przed tym całym dziadostwem i wiem, że na pewno mówiłaś nie.

Czułam jak łzy spłynęły mi po policzkach ale starłam je. Usłyszałam jak drzwi od willi się otwierają i spojrzałam przez okno.

- Wiem , że wy macie swoje potrzeby i rozumiem pociąg seksualny ale pamiętajcie o zabezpieczeniu jak nie chcecie mieć dziecka.- urwała a ja rozszerzyłam oczy.

Nie mogłam mieć dziecka. Byłam bezpłodna. Byłam bezpłodna i nawet nie było sensu się zabezpieczać. Wiem , że Brandon chciałaby mieć dziecko ale nie będzie mógł mieć ze mną.

- Nie mogę mieć dziecka. Jestem bezpłodna.

- Brandon o tym wie?

- Nie.

- To dlaczego mu nie powiesz? Lepiej to powiedzieć niż robić mu złudną nadzieję na dziecko.

- Nie powiem, bo boję się , że znów mnie zostawi. Boję się , że znów wybierze Grace a ja tak bardzo tego nie chcę.

- Oh Karen... Jeśli cię naprawde kocha to cię nie zostawi. Może być smutny ale zawsze można zaadoptować dziecko. Bycie bezpłodną to nie jest koniec świata, dziecko. Jeśli nawet zaadoptujecie dziecko to ja i tak będę je traktować jak swojego wnuka.

- Ale to nie będzie już to samo.

Spojrzałam na próg od kuchni i zobaczyłam, że stoi w nim Brandon. Nie uśmiechał się, był śmiertelnie poważny a jego ciemne oczy patrzyły na mnie z dezaprobatą. Starłam łzy z moich policzków i zobaczyłam jak Brandon gdzieś idzie.

- Daj mu czas, Karen.- powiedziała jego mama a ja czułam jak więcej łez napływa do moich oczu.- Albo idź do niego.

Wstałam z siedzenia i szybko pobiegłam w kierunku gdzie poszedł Brandon. Widziałam jak stoi w ciemnym korytarzu i patrzy się na mnie ze złością. Podeszłam do niego a on odszedł ode mnie.

- Brandon..- wyszeptałam i znów zbliżyłam się do niego aby go przytulić. Niestety on ode mnie odszedł.- Brandon, proszę... Musimy porozmawiać.

- Nie chcę z tobą rozmawiać.

Czułam jak moje serce staje w miejscu,gdy zobaczyłam Grace. Grace Lawrence. Czułam jak do moich oczu napływa coraz więcej łez a ona się do niego przytuliła.

- Nienawidzę cię, Karen i zrobię wszystko żebyś upadła , bo nie zasługujesz na Brandona.

Poczułam okropne ukucie w moim sercu a on patrzył na Grace tak jak kiedyś na mnie. Dłonie Grace zacisnęły się na jego bicepsie a on objął ją w talii.

- Jak mogłaś być tak głupia , sieroto?- zapytała ta głupia wywłoka.

Obróciłam się i zobaczyłam jak pani Emma stoi przy mnie. Patrzyła się na Brandona i Grace ze zdziwieniem. Oplotłam dłonie na piersiach i patrzyłam na to jak Grace go dotyka. Obróciłam się i pobiegłam do pokoju. Gdy biegłam słyszałam jak pani Emma zaczęła wypominać Brandonowi wszystko.

- Co ty najlepszego zrobiłeś synu?- zapytała pani Emma ,gdy zamknęłam drzwi.

Drzwi były zamknięte na klucz i nawet niech mi tu nikt nie wchodzi. Nie chciałam mieć z nimi nic do czynienia a tym bardziej z Brandonem.

- Karen! Nie rób nic głupiego!

Sięgnęłam do swojej walizki , w której miałam ostatni woreczek narkotyków. Szybko go wyciągnęłam i wysyłałam na biurko. Chwyciłam kartę kredytową i zrobiłam dwie kreski. Nie wiedziałam co dał mi Frankie ale chciałam po prostu przestać myśleć o tym całym gównie tutaj. Zwinęłam w rulon banknot i wyciągnęłam jedną kreskę. Już dawno tego nie czułam. Wzięłam drugą kreskę i po chwili poczułam jak z nosa leci mi krew.

- Co jest kurwa?- zapytałam cicho próbując wytrzeć krew, która nagle zaczęła lecieć.

- Karen , wpuść mnie!- usłyszałam zza drzwi Viv.

Położyłam się na dywanie czując jak moje nogi są okropnie ciężkie. Zwiotczały a ja nie mogłam dać ani jednego kroka. Obraz mi się pogarszał i wszystko się mieszało. Słyszałam krzyk ale nie mogłam zareagować. Czułam się okropnie, zbierało mi się na wymioty ale nie mogłam wstać.

My Weakness 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz