1

1.2K 25 15
                                    

Karen

Dzisiaj kolejny dzień który muszę spędzić w kawiarni. Pracuję tam od dobrych trzech lat i cieszę się swoimi zarobkami ale nadal uważam,  że to jest mało. Wieczorami pracuję jako striptizerka, aby utrzymać siebie i swoje studia , które wymagają dużo pieniędzy.

Studiowanie w Nowym Yorku to katastrofa nie dość, że dużo się płaci za studia to jeszcze ciężko jest się uczyć przez ten cały hałas. Na szczęście studiuję zaocznie ale w następnym roku będę musiała zacząć odbywać praktyki. Studiuję kryminologię. Bardzo interesuje mnie ten zawód i od zawsze chciałam bawić się w śladach po przestępstwach.

Starannie zatuszowałam swoją przeszłość związaną z mafią. Kiedyś kochałam człowieka, który nigdy nie powinien się zjawić przy mnie. Był ode mnie starszy o osiem lat i jako jedyny mnie zrozumiał o ile to możliwe. Ja go kochałam a on w tym samym czasie zabawiał się z innymi kobietami.

Brandon Ivanov człowiek, który mnie doszczętnie zranił i zostawił pustkę w moim sercu po swoim odejściu. Odszedł z dnia na dzień nawet się ze mną nie żegnając. Bolało mnie to ale cóż mogłam zrobić. Najwyraźniej było mu dobrze z innymi kobietami. Gdy , mnie zostawił miałam osiemnaście lat i ostatni raz widziałam go na swojej studniówce.

Zdałam maturę z dobrymi wynikami ale miałam dwuletnią przerwę od nauki. Przez ten czas pracowałam ale wszystko wydawałam na pożywienie , mieszkanie i papierosy , które rzuciłam ze względu na moją sytuację materialną.

Nie miałam rodziców, którzy mogli mnie wesprzeć. Moi rodzice zginęli jak miałam dwa lata w wypadku przy pracy a ja zostałam bez nikogo. Trafiłam do sierocińca i jako jedyna wyróżniałam się spośród zaćpanych dzieci. Chodziłam do prywatnej szkoły ale miałam okropne wymagania. Czasami nawet nie jadłam , aby mój wychowawca mógł utrzymać moją szkołę. Mieszkałam wtedy w internacie i tak poznałam Vivienne Ivanov , która była moją przyjaciółką.

Vivienne Ivanov miała młodszą siostrę, która potem umarła pozostawiając w niej pustkę. Jej bratem był Brandon i historia jego poznania była dosyć ciekawa. Viv miała ze mną pokój i nawet na początku mnie wyzywała i się ze mnie naśmiewała ale wszystko zmieniło to jak ją uratowałam. Od tamtego momentu zaczęliśmy się przyjaźnić a wtedy Brandon wstąpił do mojego życia rozdzierając mnie każdym swoim słowem lub czynem na kawałki.

Brandon był moją pierwszą miłością i teraz mogę stwierdzić, że każda pierwsza miłość boli i to jest bez wyjątku. Nigdy nie powiedziałam Brandonowi tego co czuję i żałuję tego , bo gdybym powiedziała może by to coś polepszyło. Może teraz mieszkałabym z nim i cieszyła się każdym razem , gdy zwrócił się do mnie blondyneczko.

- Karen... Jesteś?- pomachała mi przed twarzą Penny.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na rudowłosą, która była wpatrzona w mężczyznę, który właśnie wszedł do kawiarni. Bywał tu bardzo często i mogłam stwierdzić , że był tu za każdym razem, gdy ja byłam w pracy. Mężczyzna zawsze był ubrany w czarny garnitur i był bardzo przystojny ale ja mam dość już po jednym elegancie.

- Woow.- szepnęła rudowłosa nachalnie patrząc się na mężczyznę.- On jest ideałem.

- No jest przystojny.- przyznałam i złapałam za swój notesik.- Idę zapytać się co chce a ty obsłuż tych przy kasie.

- Ej. Nie zabieraj mi klienta.

- Nie zabiorę ci Penny.

Podeszłam do mężczyzny i zatrzymałam się przy jego stoliku. Mimo tego , że podchodzę do niego codziennie to nadal czuję niepokój zbliżając się do niego. Jego niemalże czarne tęczówki zmierzyły mnie wzrokiem i zatrzymały się na moich oczach. Nasz kontakt wzrokowy trwał chwilę po czym jego oczy zjechały na moje buty.

- Co panu podać?- zapytałam siląc się na łagodny ton.

- Kawę espresso.

Uśmiechnęłam się i odeszłam od jego stolika. Czułam wypalający wzrok na swoich plecach przez co przeszły mnie dreszcze. Starałam się nie zwracać uwagi na to ale chęć powiedzenia mu , żeby się na mnie nie patrzył była silniejsza. Odwróciłam się i znów podeszłam do jego stolika.

- Czemu pan się tak na mnie patrzy?- zapytałam patrząc się na jego twarz, która nie wyrażała żadnej emocji.

- Bo pani jest zgrabna.

Czułam jak jeszcze raz lustruje moje ciało a ja znów czułam się okropnie niezręcznie. Dzisiaj miałam na sobie obcisłe spodnie i koszulkę przez co czułam się zniesmaczona komentarzami mężczyzn w moją stronę.

- Pan jest bezczelny.

- No cóż , bezczelny ale szczery.

Przymknęłam oczy i spojrzałam jeszcze raz na jego twarz. Miał czarne włosy i ciemne oczy z niebieską plamką na prawym oku.

Już gdzieś widziałam te oczy.

- Tylko kawę espresso?- zapytałam aby się upewnić.

- Tak.

Poszłam od razu do ekspresu i go włączyłam. Powinien być włączony ale jebane gówno się wyłącza samo i nie idzie tego przestawić. Gdy , się włączył postawiłam filiżankę do urządzenia i czekałam aż kawa się zaparzy. Sama myśl na to , że muszę tam jeszcze raz iść doprowadza mnie do szału.

Złapałam za filiżankę, która była położona na małym talerzyku. Szłam bardzo ostrożnie ale nagle zobaczyłam jak ktoś szturcha mnie ramieniem i wylewa całą zawartość filiżanki. Uniosłam wzrok na osobę, która miała całą białą koszulkę uwaloną kawą i zobaczyłam jak przystojny brunet stoi przede mną.

- Oh przepraszam.- odrzekł a ja spojrzałam na niego z gotującą się złością we mnie.

- Niech pan przeprasza tego pana , dla którego była ta kawa.

Zaczęłam sprzątać stłuczone szkło a następnie starłam podłogę do sucha. Byłam wściekła, szybko poszłam do kuchni i znów zaparzyłam espresso. Znów zaniosłam tym razem nie wylało się nic mimo , że wrżałam ze złości.

- Proszę.- powiedziałam i spojrzałam na mężczyznę, który był ubrany w garnitur.

- Nie opatrzyłaś się?- zapytał.

- Nie ale dziękuję, że pan się martwi.

Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam się na pięcie. Poszłam na zaplecze i złapałam za swój telefon i w tym samym czasie dostałam wiadomość.

Od Nieznany:

Wyglądasz pięknie jak się złościsz.

Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się. Ktoś musiał mnie obserwować a jedynym mężczyzną, który się na mnie nachalnie patrzał był ten w garniaku.

Od Nieznany:

Nie truj się.

Dostałam kolejną wiadomość, gdy wyciągnęłam z kurtki Penny e-papierosa. Rozejrzałam się po raz kolejny po zapleczu i włożyłam urządzenie do kurtki Penny.

Od Nieznany:

Grzeczna dziewczynka.

Do Nieznany:

Kim ty jesteś?

Od Nieznany:

Później się przekonasz.

Czułam jak moje serce bije jak szalone a przez stres trzęsą mi się dłonie. Wzięłam głęboki oddech , jak to w ogóle to mogło pomóc w opanowaniu moich nerwów?

My Weakness 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz