22

374 10 0
                                    

Brandon

Spojrzałem na Karen , która przebierała dłońmi po sukienkach na wieszaku. Po drugiej stronie stała moja siostra a Mel siedziała obok mnie na jakimś fotelu. Chuj wie co to jest.

- Karen a może ta?

- Nie , jest za bardzo odkrywająca.

- Przymierz chociaż.

Widziałem jak blondynka wchodzi do przymierzalni z granatową sukienką w dłoni. Chciałem teraz tam wejść. Sama myśl o tym , że Karen stoi tam prawie naga doprowadza mnie do szału. Usłyszałem jak ściąga wieszak z sukienki i usłyszałem charakterystyczne otarcie metalu.

- Viv podaj o rozmiar większą.

- Już się robi.

Zobaczyłem jak moja siostra idzie do przymierzalni i w międzyczasie wstałem z taborecika. Wychyliłem swoją głowę i zobaczyłem jak Karen próbuje naciągnąć satynowy materiał na swoje biodra.

- Może byście zasunęły to do końca?

Zorientowały się , że na nie patrzyłem. Vivi złapała za tą firankę i przesunęła ją do końca. Mel siedziała i bawiła się swoją sukienką.

- A ty masz coś wybrane?

- Nie.- odparła smutno.- Czekam na mamę.

Idealny moment. Nie chciałem myśleć o Karen , bo każda myśl o niej doprowadzała do tego , że mój kutas stał na baczność przygotowany do działania.

- To chodź ze mną.

Mała dziewczynka złapała z mojego najmniejszego palca , bo tylko na tyle moja zacisnąć swoją malutką dłoń. Uśmiechnęła się do mnie a ja poszedłem razem z nią na dział dziecięcy. Widziałem jak wszystkie ekspedientki patrzą na mnie i na Mel ze zdziwieniem. Chwilę wcześniej robiły się mokre na mój widok a teraz patrzą na mnie ze zdziwieniem.

No cóż i tak bym na nie nie spojrzał , bo mam Karen.

Ustałem przy wieszaku z małymi ciuchami i wziąłem dziecko na ręce. Przesuwałem po wieszaku dłonią czekając na jakąś reakcje dziewczynki aż w końcu trafiłem na tą jedną co jej się spodobała.

- Chcę tą.

Wybrałem jej rozmiar i spojrzałem jeszcze raz na małą sukieneczkę. Była różowa i miała na sobie jakieś kwiaty. Miała bufiaste rękawy a ja widziałem w oku Mel błysk.

- Na pewno?

- Tak.

Poszedłem razem z Mel do przymierzalni, w której nadal była moją kobieta i moja siostra. Zawzięcie się o coś kłóciły a Mel dalej była zafascynowana sukienką.

- Ona jest ładna , Karen.- powiedziała moja siostra.

- Na tobie wyglądałaby lepiej , bo jesteś chuda i ładna a ja...- urwała Karen.

- No co ty? Wyglądasz cudownie , Karen. Nie jedna chciałaby wyglądać jak wyglądasz ty.

Postawiłem Mel na nogach a ona usiadła. Chwyciłem za firankę , za którą były Vivi i Karen. Odsunąłem ją i to co zobaczyłem przerosło moje największe oczekiwania.

Karen w długiej granatowej sukience z koronkowym materiałem na brzuchu. Na piersiach było tak jakby czarne futro a sukienka miała rozcięcie na udzie. Na jej ramionach były czarne ramiączka sukienki a ona wyglądała w niej bosko. Sukienka podkreślała wszystko co było możliwe a ja czułem jak robi mi się gorąco. Spojrzałem na jej odbicie i zobaczyłem, że sukienka była na zamek. Moja Karen wyglądała w niej przecudnie.

- Karen wyglądasz bosko.- powiedziała moja siostra a ja się uśmiechnąłem.

Stałem dalej w osłupieniu i patrzyłem na sylwetkę blondyny w tej sukience. Wyglądała tak pociągająco.

- Weź tą sukienkę.- dodała moja siostra i spojrzała na mnie.- Widzisz co zrobiłaś z Brandonem.

Moja siostra wyszła z przymierzalni i zajęła się Mel. Zostałem sam z Karen co mnie bardzo cieszyło.

Blondynka się uśmiechnęła i podeszła do mnie. Złapała dłonią za mój policzek a ja wybudziłem się z hipnozy jaką spowodowało jej ciało.

- A ty co myślisz, ważniaku?

- Wyglądasz obłędnie, blondyneczko.

- To dzięki. Teraz wypierdalaj , bo chcę się przebrać.

Zaśmiałem się i jeszcze bardziej wszedłem do przymierzalni. Zasunąłem firankę i złapałem Karen za biodra. Przesunąłem nosem po boku jej szyi czując jej ciężki oddech. Zjechałem dłońmi na jej uda i pocałowałem ją w kości żuchwy.

- Zostaw mnie.- wyszeptała a ja szukałem rozpięcia jej sukienki.

Gdy, znalazłem rozpięcie złapałem za nie i je rozpiąłem , sunąc palcem po jej plechach. Widziałem jak na nią działałem i bardzo mnie to satysfakcjonowało.  Zasunąłem z jej ramion materiał, który trzymał sukienkę i patrzałem jak materiał zsuwał się po jej ciele.

- Widzisz Karen nawet teraz jesteś zdana na mnie.

Zasunąłem z jej bioder sukienkę a ona opadła na podłogę. Obróciłem ciało mojej blondyny i spojrzałem na jej twarz.

- Nie tutaj Brandon.

- Dlaczego?

- To nie jest czas i miejsce.

- Moim zdaniem jest.

- Ale ja mówię nie.

- Ale powiesz tak , gdy poczujesz moje palce na twojej cipce.- powiedziałem.

Zmierzałem swoją dłonią do jej majtek poczym lekko je odsunąłem. Docisnąłem dwa palce do jej nabrzmiałej łechtaczki i usłyszałem jej jęk. Próbowała być cicho. Potarłem jej czułe miejsce kilka razy i przestałem.

- Tyle ci tylko potrzeba do tego , żeby być mokrą?

- Tak.- wydusiła, gdy włożyłem swoje palce w nią.

Poruszałem szybciej sprawiając jej niewyobrażalną rozkosz. Uginałem palce w niej a ona złączyła nasze usta tłumiąc jakiekolwiek jęki. Czułem coraz większą wilgoć na swoich palcach co świadczyło o tym , że doszła. Uśmiechnąłem się i wyjąłem z niej palce. Jej uśmiech mówił wszystko co możliwe. Ewidentnie podobała jej się myśl o tym , że ktoś zaraz mógł nam wejść do przymierzalni. Zobaczyłem jak się schyla i lekko uderzyłem ją w pośladek. Spojrzała na mnie ze złością i naciągnęła dresy na biodra. To samo zrobiła z koszulką i włożyła sukienkę na wieszak.Wyszliśmy razem z przymierzalni i zobaczyłem jak moja siostra gada z jakimś amigo. Podszedłem do nich i zobaczyłem jak amigo się boi.

- To co idziemy siostrzyczko?- zapytałem.

- Tak.

Przewróciłem oczami i wróciłem do swojej blondyny widząc jej dołeczki w policzkach. Towarzyszyły jej zawsze , gdy się uśmiechała. Jednym palcem poprawiła swoje okulary i spojrzała się na sukienkę idąc do kasy.

My Weakness 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz