ROZDZIAŁ III

477 20 14
                                    

Hej, miłego czytania Wam życzę.

Mam nadzieję, że ta historia się Wam spodoba <3

~*~

Gdy Dorian wczorajszego wieczoru dostał wiadomość dotyczącą dzisiejszego spotkania w biurze z Brunonem Saltem i jego córką, zdał sobie sprawę, że klamka zapadła. Dobry Boże, czuł się potwornie. Nie dość, że od dwóch ostatnich tygodni chodził poddenerwowany i niezwykle rozkojarzony, jego ojciec na deser zaserwował mu porcję naprawdę cierpkiego wina.

Po treningu z Dylanem wrócił do mieszkania, z hukiem rzucając na blat kluczyki do samochodu. Ruszył od razu do łazienki, aby wziąć orzeźwiający prysznic. Musiał ostudzić emocje. Nie miał ochoty na spotkanie Veronici, a tym bardziej na rozmowę z ojcem. Kiedy Antonio oznajmił mu, że ją poślubi, Dorian nie odezwał się do niego słowem. Dylan próbował do niego dotrzeć, jednak ten o dziwo zamknął się nawet przed bratem. Chyba nie mógł przyjąć do świadomości, że jego życie rozsypało się na milion kawałków i sam nie wiedział czy jeszcze ma powód i siłę, aby je posklejać.

Stał pod strumieniem wody z odchyloną w tył głową. Chwycił za szampon i rozmarnował go po czarnych włosach. Nie wiedział czemu, ale wrócił pamięcią do rozmowy z Norą. Ścisnął mocnej butelkę z żelem, czując jak dziwny supeł zawiązuje się w jego płucach. Kiedy zobaczył ją w tym odważnym stroju stojącą na stole, zrobiło mu się duszno. Nigdy nie reagował w ten sposób na jej obecność mimo, że przecież spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Musiał się opamiętać, gdyż myśli o Norze Brown były dla niego absurdalne, więc dlaczego, gdy na wspomnienie tego, że spędziła noc z innym, humor psuł mu się automatycznie?

Do firmy dotarł o czasie. Zaparkował swój samochód na podziemnym parkingu i nasunął na nos okulary przeciwsłoneczne. Szedł w stronę windy, ignorując wszystkie ukradkowe spojrzenia pań. Uśmiechnął się pod nosem na reakcję kobiet. Doskonale zdawał sobie sprawę jak na nie działa i jasny gwint, ale cholernie mu się to podobało.

Wysiadł z dźwigu i ruszył do gabinetu brata. Z racji tego, że ten pracował teraz z domu, ojciec przebywał częściej w budynku Torres Engineering. Poprawił kołnierz płaszcza i pchnął masywne drzwi. Jego oczom ukazał się siedzący za biurkiem Antonio. Skinął mu jedynie głową i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Salt wyrosła mu przed oczami całując go w usta. Nie oddał tego pocałunku. Chwycił ją za ramiona i odepchnął lekko od siebie. Zmarszczyła brwi i posłała mu wkurzone spojrzenie.

- Wolniej. - zmierzył ją znudzonym spojrzeniem.

- Będziesz moim mężem. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - To raczej normalne powitanie.

- Jeszcze nim nie jestem. - wyminął ją i uścisnął dłoń Brunona, choć miał ochotę parsknąć śmiechem na tą całą szopkę. - Po co ten cały cyrk? - włożył ręce do kieszeni płaszcza i wbił w ojca wyczekujące spojrzenie.

- Usiądź. - skinął mu na krzesło, ale Dorian nie ruszył się nawet o centymetr. Antonio jedynie westchnął, decydując się w końcu zacząć to spotkanie. - Wezwaliśmy was. - zerknął również na blondynkę. - Aby ustalić zasady tego małżeństwa.

- Zasady? - Dorian nawet nie krył rozbawienia. - Obowiązuje nas jakiś regulamin? - zacisnął mocniej szczęki. - Nie dość, że zmuszacie nas do ślubu to jeszcze chcecie ustalać jego zasady?

- Ostrożnie. - wtrącił się Salt. - Sam sobie zapracowałeś na taki scenariusz, młody człowieku. - usiadł na skórzanej kanapie, popijając bursztynowy alkohol. Dorian nabrał ochoty na zmasakrowanie jego twarzy. - Z racji tego, że to małżeństwo zacieśnia naszą współpracę. - zamieszał whisky w szklance. - Musicie wiedzieć jak się zachowywać, żeby ludzie uznali je za prawdziwe. - przeniósł wzrok na ojca, który wydawał się zaskakująco nieobecny.

Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz