ROZDZIAŁ XV

472 19 11
                                    

Hej, jeśli są błędy, to wybaczcie.

Miłego czytania <3

Robi się coraz bardziej skomplikowana sprawa.

~*~

Późnym, niedzielnym popołudniem Grace krzątała się po mieszkaniu, próbując znaleźć sobie miejsce. Udało jej się uśpić Caspiana, więc mogła pozwolić sobie na chwilowy relaks. Po tym jak Nora zrelacjonowała jej wczorajsze wydarzenie nie potrafiła nie myśleć o sytuacji przyjaciółki. Wiedziała o dzisiejszej kolacji jej i Doriana. Nie mieszała się w ich sprawy, ale zaczynała martwić się o Norę. Brown nigdy nie angażowała się w relację aż tak bardzo, jednak tym razem miała wrażenie, że Torres pochłaniał ją coraz mocniej. Bała się, że skończy ze złamanym sercem, gdyż do ślubu zostało naprawdę niewiele czasu, a Dorian nie miał innej drogi wyjścia niż pojąć Salt za żonę.

Opuściła pokój chłopca, po czym skierowała się w stronę gabinetu Dylana. Widziała padające przez drzwi światło, które świadczyło o tym, że na pewno tam przebywa. Pchnęła drewniane skrzydło i wśliznęła się do pomieszczenia. Dylan podniósł od razu na nią swoje spojrzenie, marszcząc brwi na widok jej zmartwionego wyrazu twarzy.

- Dobrze się czujesz? - lustrował jej sylwetkę, gdy ta stanęła tuż obok niego. - Grace? - spytał z troską, kiedy milczała zbyt długo. - Coś cię boli? - miał wstać, jednak mu na to nie pozwoliła. Wdrapała się na jego kolana i wtuliła w jego szyję. - Zaczynam się poważnie martwić. - gładził ją po plecach.

- Po prostu... - wzięła głębszy wdech. - Boję się o Norę. - zerknął na nią z góry, odgarniając włosy z jej policzka. - Ona nigdy nie angażuje się w relacje z mężczyznami aż tak bardzo. - słuchał jej uważnie. - A odnoszę wrażenie, że wkręciła się na maxa w Doriana. - poruszył się nieznacznie na krześle. - On się żeni. - poderwała głowę, zawisając tuż nad jego twarzą. - Jeżeli coś do siebie poczują, oboje będą nieszczęśliwi. - patrzył na nią intensywnie i musiał przyznać, że sam zaczął się tego obawiać.

- Obiecał, że ograniczy z nią kontakt. - rozchyliła nieco usta. - Nie wiem na czym opiera się ich relacja, ale też mi się to nie podoba. - zacisnęła usta w wąską linię.

- Myślę, że jest już dla nich za późno. - zmarszczył ciemne brwi. - Dorian zaprosił ją dziś na kolację.

- Kurwa. - przejechał dłonią po czarnych włosach.

- Wiem, że ten ślub to jedynie podpis, ale cholera, to nie skończy się dobrze. - zagryzła policzek od wewnątrz. - Nie da się przekonać twojego ojca? - westchnął, kręcąc przecząco głową. - Nie możesz z nim porozmawiać? - przysunęła się do jego ust. - Proszę cię. - czuła jak pieką ją powieki. - Oni na to nie zasłużyli.

- Wiem. - przymknął oczy, nabierając głośno powietrza. - Ale ojciec nie chce o niczym słyszeć. - spojrzał w jej smutne oczy. - Nie mam pojęcia co musiałoby się wydarzyć, aby mu odpuścił.

- Przecież się poprawił. - położyła mu dłonie na piersi. - Nie sądzisz, że to zbyt bolesna kara? - oczywiście, że uważał to za krzywdzące. - Trzeba coś z tym zrobić.

- Rozumiem, że się o nią martwisz, ale to są ich prywatne sprawy. - musnął ją po brzuchu. - Muszą załatwić to sami. - wiedziała, że po części miał rację. - Mogliby się wkurzyć, że wtrącamy się w ich życie. - zagryzła mocno wargę. - Jeśli będzie źle... - pogładził palcem jej policzek. - wtedy zainterweniuję.

- Obiecujesz? - posłał jej czuły uśmiech.

- Dla ciebie wszystko. - zamrugała mu niewinnie rzęsami, na co parsknął śmiechem. - Nie strasz mnie tak więcej, bo myślałem, że coś ci jest. - zrobiła minkę słodkiego szczeniaka. - Dobry Jezu. - wpiła się w jego wargi, a on oddał jej ten pocałunek. - Caspian śpi? - wymamrotał w jej usta.

Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz