Hej, miłego czytania. <3
Rozdział, w którym się coś dzieje. Tak mocno, mocno.
~*~
Tego pamiętnego popołudnia, bostońskie ulice przysłoniła ściana deszczu. Niebo zaszło mrokiem, a żadna żywa dusza nie stanęła mu na drodze, gdy kroczył przez ponure dzielnice miasta. Stąpał twardo po chodniku, zatapiając drogie buty w kałużach wody. Chytry uśmiech zagościł na jego twarzy na wspomnienie tego, co miało nadejść.
Deszcz moczył jego szatynowe włosy, osadzając się także na materiale czarnego płaszcza. Wsunął na dłonie skórzane rękawiczki, obracając w smukłych palcach pokerowe żetony. W końcu niespełna godzinę temu, za pomocą małej intrygi, oszukał jednego z klientów kasyna, wygrywając z nim okrągły miliard. Nigdy nie mógł pojąć, dlaczego ludzie są aż tak naiwni. Wystarczy przecież założyć odpowiednią maskę do odpowiedniej gry, aby zwabić przynętę w swoją pułapkę. I on także przybierał owe maski, dlatego wszyscy, którzy stawali na jego drodze, byli przegrani jeszcze o tym nie wiedząc. Dlaczego? Gdyż temu człowiekowi ufać nie można było.
Stanął naprzeciwko masywnego budynku, unosząc wzrok ku górze. Rozejrzał się dookoła, dostrzegając kilku ochroniarzy. Prychnął pod nosem na widok masywnych mężczyzn, strzegących wejścia do firmy samego Brunona Salta. Przybrał pogodny wyraz twarzy i ruszył schodami prosto w kierunku szklanych drzwi. Zatrzymał się tuż przy legitymowanych mężczyznach, którzy zapragnęli go przeszukać. Uśmiechnął się na ich przeświadczenie o wyższości, gdyż wiedział, że oszusta oszukać nie można. Skinął im głową, po tym jak nie znaleźli przy nim niczego podejrzanego. Przekroczył próg firmy i udał się prosto do recepcji. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Jak ślepi potrafimy być w obliczu zagrożenia. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, co kryje wnętrze tego drugiego. A jego było paskudne i chytre, lecz skrył je umiejętnie pod zasłoną uprzejmości, która bywa przerażająco złudna.
- Dzień dobry. - stanął tuż przy ladzie, kładąc na niej swoje dłonie. - Witamy w Salt's Mining Comapny. W czym mogę panu pomóc? - brunetka w czarnej garsonce posłała mu subtelny uśmiech. Przejechał językiem po górnych zębach.
- Dzień dobry. - spojrzał na nią intensywnie, widząc jak nieznaczny rumieniec pojawia się na jej twarzy. - Ja do pana Brunona Salta.
- Och, czy był pan umówiony z prezesem? - widział jak drżą jej smukłe palce.
- Nie, ale to naprawdę pilna sprawa. - podrapał się po żuchwie, przekrzywiając nieco głowę.
- Przykro mi, ale w takim razie nie mogę panu pomóc. - standardowa śpiewka recepcjonistki. - Pan Salt nie lubi, gdy ktoś mu się narzuca. - skinął głową, aby zachować pozory uprzejmości.
- Zrozumiałe. - westchnął, poprawiając rękawy płaszcza. - A czy przebywa on obecnie w firmie?
- Nie, wyszedł na lunch dwadzieścia minut temu. - ta informacja znaczyła dla niego więcej niż ktoś mógłby pomyśleć. - Może pan na niego tutaj poczekać. Jeśli to ważne, może zgodzi się pana dziś przyjąć.
- Och nie. - złapał się za serce. - Nie śmiałbym mu przeszkadzać. - kobieta założyła pasemko brązowych włosów za ucho. - Przyjdę kiedy indziej. - odwrócił się na pięcie, jednak zanim odszedł, spytał: - Mogłaby pani podać mi wizytówkę firmy? Obawiam się, że zgubiłem numer telefonu pana Salta.
- Oczywiście. - kobieta stanęła do niego plecami, aby sięgnąć po mały kartonik z logiem korporacji Brunona Salta. - Proszę. - wyciągnęła do niego karteczkę, którą chwycił smukłymi palcami.
- Dziękuję uprzejmie. - musnął jej zgrabną dłoń i posłał wyrafinowany uśmiech. - Życzę miłego dnia.
Nie czekał na odpowiedź. Ruszył powolnym krokiem w stronę wyjścia. Zerknął ukradkiem w stronę kobiety, widząc jak ta na niego patrzy. Speszyła się intensywnością jego spojrzenia i odwróciła natychmiastowo wzrok. Uśpił jej czujności, co niezmiernie go usatysfakcjonowało. Przystanął pośrodku holu, wyciągając swój telefon. Zmarszczył ciemne brwi. Zostało mu jedynie pół godziny. Musiał się sprężyć.
CZYTASZ
Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONE
RomanceHistoria młodszego z braci Torres. Dorian Torres nie przejmuje się konsekwencjami swoich czynów. Gdy pewnego dnia zostaje wezwany do gabinetu ojca, który oznajmia mu, że czas spełnić złożoną sprzed pięciu lat obietnicę, Dorian czuje, że tym razem bę...