ROZDZIAŁ IX

435 22 2
                                    

Hej, miłego czytania Wam życzę. 🩵

~*~

Dzisiejszy dzień był dla Nory pasmem porażek. Jezu, miała serdecznie wszystkiego dosyć. Rano prawie zaspała do pracy, gdyż budzik jej nie zadzwonił. Z racji tego zostało jej mało czasu, przez co nie zdążyła zjeść śniadania ani wypić porannej kawy. Potem stała w korkach czterdzieści minut, gdyż akurat tego dnia musiała trafić na wypadek. Dotarła do salonu spóźniona o godzinę, a na dodatek okazało się, że dostawa sukien ślubnych, które miały dojść dzisiaj, opóźni się o dwa dni.

Stała właśnie przy klientce, walcząc z pokusą zamordowania natrętnej brunetki. Była tak niezdecydowana, że Norze zaczęła latać lewa powieka. Przyniosła jej już z pół salonu, a ta nadal wybrzydzała. Miałą ochotę strzelić sobie w głowę, lecz przybrała uprzejmy wyraz twarzy, czując jak mięśnie szczęki zaczynają ją łupać od tego uśmiechu.

- A może jednak tamten welon był lepszy? - ręce jej opadły. Poprawiała jej biały tiul, gdy ta przeglądała się w wiszącym na ścinacie lustrze. licząc na pomoc swoich druhen. - Jak myślicie?

- Zdecydowanie tamten. - Nora przewróciła oczami. - No chyba, że ma pani coś jeszcze do zaoferowania? - zagryzła mocno wargę, aby nie napluć jej w twarz.

- Musiałabym sprawdzić. - wyprostowała się i posłała im uprzejmy uśmiech. - Jakieś konkretne życzenia? - wycedziła przez zaciśnięte zęby, nadal się promiennie uśmiechając.

- Może nieco krótszy. - Brown skinęła głową. - Och, i jeśli ma pani coś z cyrkoniami lub brokatem, chętnie zobaczę. - Nora zamrugała trzy razy. Potrzebowała świeżego powietrza.

- Oczywiście. - złączyła dłonie przed sobą i dała krok w tył. - Sprawdzę czy mam coś jeszcze na zapleczu i zaraz paniom przyniosę. - skinęły głowami, chichocząc pod nosem.

Nora odwróciła się na pięcie, rozluźniając mięśnie żuchwy. Znudzenie wymalowało jej się na twarzy, a oczy cisnęły gromami. Przeszła obok lady, posyłając Annie wymowne spojrzenie, na co ta się zaśmiała. Przekroczyła próg zaplecza i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby spodobać się klientce.

- A nich cię pies w dupę użre. - zaczęła przeglądać wszystkie półki po kolei. - Jak może być taką mendą? - jęknęła, sięgając dłońmi do szafki znajdującej się nad jej głową. - Z brokatem albo cyrkoniami. - zaczęła przedrzeźniać brunetkę. - Od razu, kurwa, platyna. - mruknęła przewalając materiały. - Co się będziesz jebać? - przebierała rękami zaciekle.

- Cześć. - ktoś wyszeptał do jej ucha zachrypniętym głosem, przez co wydarła się na całe gardło. Odwróciła się gwałtownie i zamachnęła ręką, jednak poczuła opór na swoim nadgarstku. - Chcesz mnie zabić? - spojrzała w czekoladowe oczy Doriana, czując niewyobrażalną ulgę.

- Jesteś pojebany. - złapała się za klatkę piersiową, ciężko oddychając. - Przestraszyłeś mnie. - jej twarz była blada z przerażenia.

- Wybacz. - zaśmiał się na widok jej wkurzonego spojrzenia. - Nie taki miałem zamiar. - skinęła głową, przełykając głośno ślinę, gdy zdała sobie sprawę jak blisko niej stoi.

- Co ty tu robisz? - wyswobodziła dłoń z jego uścisku, dając krok w tył. Uderzyła plecami w szafkę. - Ała!. - pomasowała głowę, którą także stłukła.

- Ostrożnie. - poprawił mankiety czarnej koszuli, zerkając na nią spod długich rzęs. - Boli? - skinął na jej obolałe miejsce.

- Jest git. - przeniosła dłonie na swoje biodra i wbiła w niego zniecierpliwione spojrzenie. - Spytałam co ty tu robisz? - przekrzywiła głowę, przez co włosy osunęły jej się na ramię.

Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz