ROZDZIAŁ XXI

891 36 26
                                    

Heja, na wasze życzenie rozdział. Bardzo, ale to bardzo fajny rozdział.

Zostało już niewiele do końca. Wy czytajcie, ja idę płakać w poduszkę.

Kocham tych bohaterów! 🩵

~*~

Nora doleciała na miejsce wczoraj późnym popołudniem. Była wyczerpana, gdyż podróż zajęła jej ponad jeden dzień. Caden odebrał ją z lotniska, zabierając prosto do swojego mieszkania. Gdy ujrzała swojego brata, popłakała się ze szczęścia. Nie widziała go od tak dawna, a teraz mogła spędzić z nim trochę czasu. Namawiał ją na te odwiedziny od paru dobrych miesięcy, jednak Nora nie mogła się przekonać do tego pomysłu. Teraz, gdy straciła niemal wszystko, co było dla niej ważne, potrzebowała odpoczynku, dlatego przystała na tę propozycję.

Wstała grubo po dwunastej i ledwo zwlekła się z łóżka, gdyż jej organizm nie był przyzwyczajony do takiej zmiany czasu. Wzięła długi, odprężający prysznic, wykonała lekki makijaż i ubrała się w czarną spódniczkę, do której dobrała pudrowy sweterek. Wyszła z gościnnej sypialni, w której ulokował ją brat i przeszła przez długi korytarz, odpisując w międzyczasie na wiadomości Grace. Wsunęła telefon do tylnej kieszeni spódnicy i stanęła przy wyspie kuchennej, wbijając wzrok w brata.

- Dzień dobry. - powiedziała jeszcze zaspanym głosem.

- Dzień dobry. - odwrócił się do niej, wyciągając w jej stronę dłoń z kubkiem świeżej kawy. - Proszę, mam nadzieję, że nadal to twoja ulubiona. - posłała mu chytry uśmiech, wdychając napar kawy z mlekiem migdałowym.

- Dobry Jezu, kocham ten zapach. - upiła łyk napoju, przymykając z rozkoszy powieki. - Nikt nie robi tak dobrej kawy, jak ty. - oparł się łokciami o szafkę i wbił w nią zmartwione spojrzenie.

- Dobrze się czujesz? - Kiedy opowiedziała mu wczoraj w drodze powrotnej z lotniska, co wydarzyło się w jej życiu, był w szoku. Martwił się o nią, gdyż w końcu była jego młodszą siostrą.

- Jest w porządku. - mruknęła, odstawiając kubek kawy. - Potrzebuję na chwilę odskoczyć od swojego życia. - skinął głową. - Jak na razie nie mam ochoty o niczym myśleć.

- Wiem. - zacisnął usta w wąską linię. - Wiadomo coś w sprawie dochodzenia? - zaprzeczyła, przygryzając mocno wargę. - Jeśli potrzebujesz pieniędzy, przecież wiesz, że ci je dam. - nie chciała tego.

Caden rozwinął tutaj niezły biznes, przez co jego sytuacja finansowa była nawet bardziej niż przyzwoita, jednak Brown nie chciała brać od niego pożyczek. Zapragnęła poradzić sobie z tym sama, choć nie miała pomysłu, jak to wszystko naprawić.

- Nie. - odgarnęła włosy z twarzy. - To mój salon i mój problem. - wyprostował się, zakładając dłonie na piersi. - Nie chcę cię obciążać. - zerknęła na niego przelotnie. - Wiesz, że na początku było do dupy. Raz już dałam radę. Może dam też i drugi. - podszedł do niej i zamknął ją w szczelnym uścisku.

- Dasz na pewno. - objęła go w pasie. - Jestem z ciebie dumny, mała blondyneczko. - zaśmiała się pod nosem, wtulając mocniej w jego pierś. - Mam dziś spotkanie. - dał krok w tył, ujmując jej dłonie. - Nie będziesz zła, gdy do wieczora zostawię cię samą?

- Nie, no coś ty. - posłała mu ciepły uśmiech. - I tak nie zamierzałam siedzieć w mieszkaniu. - chwyciła kubek i upiła łyk kawy. - Przejdę się po mieście. - narzucił płaszcz na swoje ramiona. - Nadal są tu te dobre pączki z czekoladą? - zaśmiał się na widok jej podekscytowanej twarzy.

- Bo ci ślina poleci. - zgromiła go wzrokiem. - Najlepsze tuż za rogiem. - przestąpiła z nogi na nogę, tłumią pisk. - Nie obeżryj się tylko. Nie chcę powtórki z twoich piętnastych urodzin. - no tak, objadła się wtedy tak bardzo, że przez dwa dni nie odstępowała miski na krok.

Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz