ROZDZIAŁ X

467 20 5
                                    

Hej, nie dam rady jutro, więc wstawiam dzisiaj.

Miłej nocki i weekendu <333

~*~

Nora cieszyła się na nadchodzący weekend. Przez resztę tygodnia starała się wyrzucić Doriana z głowy. Średnio jej to wychodziło, ale uparcie twierdziła, że Torres nie znaczy dla niej absolutnie nic. Salt miała do niej przyjść na przymiarkę w przyszłym tygodniu, co wywoływało w Norze dziwne emocje, gdyż przecież ta miała niedługo zostać żoną Doriana. Wkurzało ją, że Torres siedział jej w głowie non stop i najwidoczniej nie miał zamiaru tak szybko jej opuszczać. Kusił ją i Dobry Boże, ale kiedy wczoraj wieczorem odezwał się do niej Dubois, nie poczuła żadnych fajerwerk. Żadnego skurczu w podbrzuszu, przyspieszonego oddechu czy uderzenia fali gorąca. Absolutnie nic, gdyż ona widziała tylko te pieprzone oczy o odcieniu gorzkiej czekolady.

Postanowiła się rozerwać, dlatego umówiła się na spotkanie z pewnym szatynem, którego poznała kiedyś na imprezie w klubie. Miała nadzieję, że miła rozmowa i atmosfera pomogą jej choć na chwilę przestać się zamartwiać.

Gdy Grace dowiedziała się o jej dzisiejszym wyjściu, zadeklarowała, że pomoże Brown w przygotowaniach, więc wpadła na chwilę kiedy wracała z zakupów, zabierając ze sobą Caspiana, który leżał na łóżku Nory, bawiąc się gryzakiem. Pierce usiadła obok synka, doradzając Norze w wyborze kreacji.

- Ta? - wskazała na bordową kieckę z rozcięciem na udzie. - Czy ta? - pomachała jej czarną, satynową sukienką. - Nie wiem czy odważnie, czy mniej odważnie. - wypchnęła dolną wargę.

- A co zamierzasz tego wieczoru? - Grace poruszyła zabawnie brwiami, na co Nora popukała jej w głowę. - No co? - posłała jej wymowne spojrzenie. - Jeden chuj cię wie. - zatkała dłonią usta, zerkając na Caspiana, który wyszczerzył jednego zęba. - Nie słyszałeś tego, synu. - wyrzucił nóżki w górę.

- Słodki. - Brown podeszła do niego w dwóch krokach i połaskotała go po brzuchu. - Dziwne, że Dylan jest ojcem. - Pierce kopnęła ją w kostkę. - Ała! - pomasowała stopę. - W ogóle niepodobni z charakteru.

- Ale z twarzy tak. - odbiło mu się po raz kolejny, na co obie się zaśmiały.

- Wracając. - stanęła przed lustrem, przykładając obie kreacje do siebie. - Chyba wezmę tę czarną. - zacisnęła usta w cienką linię. - Nie mam dziś ochoty na seks. - sama nie wierzyła we własne słowa.

- Powtórz. - zerknęła przez ramię na Grace, która rozchyliła lekko usta. - Jak to ty nie masz ochoty na małe co nie co? - Brown westchnęła ociężale.

- Nie mam pojęcia. - klapnęła na krześle i przyłożyła palce do ust, skubiąc skórki. - Coś mi się zepsuło. - wzruszyła ramionami. - Znaczy w głowie, nie? - Grace walczyła z rozbawieniem. - Ciało mam w formie. - odgarnęła blond kosmyki z czoła.

- To w czym problem? - Nora zakryła dłońmi oczy, jęcząc przy tym desperacko. - Nora? - poderwała spojrzenia na Grace.

- Kurwa. - syknęła, wstając z krzesła. - To przez tego jebańca. - Pierce zakryła uszy chłopcu.

- Heh? - posłała jej pytające spojrzenie.

- No Dorian. - Jezusku bobasku, na dźwięk jego imienia poczuła jak zalewa ją fala gorąca.

- Kurwa, nie mów mi, że zafundowaliście sobie powtórkę. - Nora popatrzyła na nią z politowaniem.

- Nie. - chodziła po pokoju w tą i z powrotem. - Zgodziłam się na przejażdżkę tym jego motorem i powiedziałam, że nie możemy się tak dłużej prowokować. - Grace skinęła głową. - Wiem, że czasem jestem nienormalna, ale nie na tyle, aby sypiać z zaręczonym gachem. - Pierce próbowała się powstrzymać, ale parsknęła w końcu śmiechem. - A ten zajebał mi takim tekstem, że ledwo zdusiłam w sobie pomysł, aby zaciągnąć go do mieszkania i sobie, kurka, pogrzeszyć. - uderzyła się w czoło. - Co jest nie tak? - Grace miała już otwierać usta, ale ta nie pozwoliła jej nic powiedzieć. - Ty wiesz co dostałam na dokładkę? - zmarszczyła brwi. - Ta jego kicia przyszła do mojego salonu. - wskazała na siebie palcem. - Mojego, kurwa, salonu i powiedziała mi tak: - odchrząknęła. - Wiesz jak trudno o dobry salon? - udawała piskliwy głos. - Pomożesz mi wybrać suknie na mój ślub. - chwyciła sukienkę i cisnęła nią w toaletkę, wydając z siebie stłamszony krzyk. - I weź tu nie zeświruj.

Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz