ROZDZIAŁ XXII

482 20 9
                                    

Hej, życzę Wam miłego czytania. <3

~*~

Właśnie przekroczyli próg lotniska, kiedy Nora ujrzała, stojącą przy bramkach, Grace. Rzuciła się biegiem w stronę przyjaciółki, zostawiając w tyle Doriana z całym bagażem. Kochana kobieta. Na jej wsparcie zawsze można liczyć.

Pierce rozłożyła szeroko ramiona, w które Nora od razu wpadła, głośno przy tym piszcząc. Dylan się skrzywił, a Dorian zaśmiał pod nosem, gdy te zaczęły się drzeć, przeskakując z nogi na nogę. Torres przewrócił oczami, napotykając rozbawione spojrzenie starszego brata.

- Stęskniłam się za tobą. - wymamrotała Grace w blond włosy Brown. - Bardzo, bardzo. - nie oderwały się od siebie ani na chwilę.

- Ja za tobą też. - Nora przeniosła spojrzenie na Dylana, mrużąc powieki. - A ty się z mną stęskniłeś? - wypchnęła dolną wargę, na co przetarł zmęczoną twarz. - Nadal nie? - zacmokała. - Przykro mi. - odsunęła się od Pierce, zerkając na stojącego za jej plecami Doriana.

- Boże, powiedzcie, że w końcu się zeszliście. - Nora złapała Torresa za dłoń i spojrzała w oczy przyjaciółki, czując, że się rumieni. - Aaa!

- Ciszej. - Grace mordowała wzrokiem Dylana.

- Och, daj mi się nacieszyć. - pokręcił głową w bezsilności. - Gratulacje! - wyrzuciła dłonie w powietrze i uścisnęła Norę raz jeszcze, po czym to samo zrobiła z Dorianem. - Fajnie, że wreszcie się przyznaliście. - Dorian chwycił za walizki, kierując się w stronę parkingu.

- Do czego? - uniósł pytająco brew, na co Brown przewróciła oczami.

- Do tego, że mnie kochasz i nie potrafisz beze mnie żyć i, że nie widzisz sensu swojej dalszej egzystencji bez Nory Brown i, że... - zaśmiała się na widok jego zażenowanej twarzy.

- Już dobra, dotarło do mnie. - przyciągnął ją do boku, cmokając w usta. - Nie rozkręcaj się aż tak. - zgromiła go wzrokiem, na co ścisnął mocno jej pośladek.

- Auć! - pisnęła, wychodząc na zewnątrz. - Zboczeniec. - wyszczerzył zęby.

- Matka urządza w niedzielę obiad. - rzucił Dylan, pomagając Dorianowi włożyć bagaże do mercedesa. - Kazała mi przekazać, żebyście czuli się zaproszeni. - Nora zerknęła na Doriana, odgarniając blond kosmyk z czoła. Boże, czuła, że będzie niezręcznie na tym spotkaniu. - Nie przyjmuje odmowy. - zamknął bagażnik i otrzepał dłonie.

- Nie sądzę, aby to był... - nie dokończył, gdyż poczuł na swoim ramieniu drobną dłoń, a potem ujrzał te brązowe oczy.

- Przekaż pani Dianie, że się pojawimy. - powiedziała do Dylana, na co skinął głową. - Nie unikaj rodziny. - pogładziła Doriana po piersi, po czym wsiadła do czarnego mercedesa.

Stali obaj, intensywnie się w siebie wpatrując. Dorian zmierzwił włosy i zmrużył podejrzliwie powieki, gdy ujrzał w oczach brata rozbawienie.

- Coś cię bawi? - skrzyżował dłonie na piersi i uniósł pytająco brew.

- Uziemiony. - Dylan roześmiał się na widok jego wkurzonej twarzy. - Ale wpadłeś. - parsknął śmiechem, gdy ten bez słowa ruszył w stronę samochodu. - Widzę, że jednak było warto.

- Żebyś wiedział. - chwycił za klamkę, słysząc w aucie jeden wielki, chichot. Unieśli obaj brwi i sami się zaśmiali. - Psychopatki.

- Żebyś wiedział. - wsiedli do samochodu i wyjechali spod lotniska.

Dojechali pod apartament Doriana, gdyż ten uparł się, aby Nora przenocował u niego. Kłócili się całą drogę, na co Grace i Dylan wymieniali jedynie wymowne spojrzenia we wstecznym lusterku. Dorian wniósł ich bagaże do windy, śmiejąc się pod nosem, gdy Brown śpiewała piosenki z bajek. Weszli do mieszkania, kierując się w stronę kuchni, która sąsiadowała z wielkim salonem. Nora rzuciła się na skórzaną kanapę, od razu pozbywając się butów, które uwierały ją w stopy. Po tak długiej podróży ledwo kontaktowała. Przymknęła powieki i oparła kark o zagłówek sofy. Poczuła na swoich udach silne dłonie Doriana, na co uśmiechnęła się pod nosem.

Graphic solace | 18+ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz