12

2.8K 156 20
                                    

VIVIAN

Zaczęłam się niespodziewanie kręcić. Światło dnia docierało właśnie do moich oczu. Musiałam nie zasłonić rolet. Miałam pokój od tej słonecznej części, przez co często moje rolety były zasłonięte. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Pomrugałam kilka razy, by przyzwyczaić oczy do światła. Gdy odzyskałam w pełni wzrok, zmarszczyłam brwi. Ktoś koło mnie się poruszył. Spojrzałam na osobę obok mnie i niemal zachłysnęłam się powietrzem.

-Ares. - sapnęłam cicho.

I wtedy do mojego umysłu dotarły wszystkie wspomnienia z poprzedniego dnia. Dotyk mężczyzny na moim udzie, przybycie Aresa. Wszystko to wróciło. Nawet nasz pocałunek i jego wzrok, gdy zobaczył moje blizny. Nie był nimi obrzydzony, był wściekły. Furia malowała się w jego oczach. Podniosłam się delikatnie i bezszelestnie do siadu.

-W porządku? - dotarł do mnie męski, zachrypnięty głos.

Śpiewam się delikatnie i poprawiłam swoje rozstrzelane włosy. Nie umyłam ich wczoraj, stałego miałam je spięte w koka. Wyglądałam teraz jak tysiąc nieszczęść. Odwróciłam głowę w jego stronę i niemal sapnęłam z zachwytu. Mężczyzna miał zaspane oczy i leżał na boku, przypatrując się mi. Jego naga klatka piersiowa podniosła się do góry. Chłodny wiatr zawiał z otwartych drzwi balkonowy i jeszcze mocniej potargał moje włosy. Poczułam nagle jego dużą dłoń, która odgarnia moje kosmyki włosów za ucho.

-Tak, w porządku. - spojrzałam w jego oczy.

Mężczyzna przypatrywał się mi, aż w końcu położył się na plecach i założył dłonie za głowę.

-Opowiesz mi, dlaczego masz takie blizny? - zapytał niepewnie. - Nie chce na ciebie naciskać, jednak... - nie dałam mu dokończyć.

-Nie chce o tym mówić, nie chce do tego wracać. - powiedziałam dość spokojnie.

Siedziałam na łóżku w pół przykryta pościelą. Było mi dość chłodno, ponieważ dzisiejszego dnia do Nowego Jorku zawitał deszcz. Niezbyt lubiłam burze, miałam nadzieję, że dzisiaj jej nie będzie...

-Dobrze, rozumiem. - powiedział, po czym wstał.

Jego szare dresy były luźno opuszczone na jego biodrach, odsłaniające jego seksowne V.

-Chcesz dzisiaj popracować z domu? Miałaś wczoraj ciężki dzień, zresztą noc nie była lepsza. - mówił głośniej, ponieważ znajdował się w toalecie.

Rozczuliłam się na jego chwilowe zmartwienie. Ares był innym człowiekiem, niż mi się wydawało. On również miał maskę jak ja. On również się przed czymś chronił, jednak nie wiedziałam przed czym.

-Nie, idę normalnie do pracy. Nie chce zaniedbywać swoich obowiązków. - mruknęłam, wstając na równe nogi i się przeciągając.

Ares wyszedł z łazienki tylko w samych bokserkach, a ja instynktownie od razu spojrzałam na jego krocze.

-Oczy mam wyżej. - mruknął.

Spojrzałam w jego oczy i prychnęłam:

-Musiałam się jeszcze raz przyjrzeć, czy rzeczywiście jest taki mały.

-I co? - jego kąciki ust powędrowały do góry.

Założyłam ręce na piersi i przeniosłam cały ciężar ciała na prawą nogę.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz