Rodział 17

21 4 3
                                    

Beata spojrzała na drzwi z łzami w oczach. Przecież to miały być cudowne, magiczne święta. Wyszło jak zawsze. Może rzeczywiście źle zrobiłam, wpuszczając tu mamę Artura-pomyślała wpatrując się na drzwi. Chciała już wyjść poszukać męża, ale przypomniała sobie, że nic z tego, nie może zostawić patryczka samego. Wzięła głęboki oddech aby się uspokoić i postanowiła posprzątać.
Licze, że rano wróci-pomyślała myjąc talerze, spoglądając na ciemna ulice za która strach pomyśleć co się kryje. Kobieta coraz bardziej zaczęła się przejmować. Poszła poszukać telefonu aby zadzwonić do Artura, ale jedyne co odkryła to fakt tego, że telefon Artura został w domu. Z każdą minutą narastał w niej niepokój. Leżała na łożku wpatrzona w sufit z przerażeniem gdzie jest jej mąż. Nie myślała, że jest słaby czy by sobie nie poradził, raczej dobijał ją fakt, że gdyby nie wpuściła matki Artura nic by się nie stało, a nie wiadomo co może się teraz z nim dziać.
-Artur-
Mężczyzna idzie przed siebie. Podłamany tym, że musiał na matkę nakrzyczeć. Winił ją i był na nią wściekły za co mu zrobiła, ale przez lata tak go zniszczyła, że za każdym razem czuł ze to jednak jego wina. Obawiał się o żonę, ale stwierdził, że skoro była zdolna go obwinić o wyrzucenie jej i niechęć do wpuszczenia to pewnie nie przejmuje się tym co teraz się z nim dzieje. Było chłodno, śnieg prószył jak szalony, a ubranie Artura nie było przygotowane to takich warunków pogodowych. Kierował się w stronę jedynego miejsca w którym wie, że będzie mógł się ugrzać. Po mimo zamarzających już palcy udało mu się dotrzeć to tego miejsca. A dokładniej do bazy. Gdzie indziej miałby się udać? Wszedł po cichu licząc, że nie będzie tam nikogo kto mógłby zasypać go fala pytań o tym co tu robi.
-Doktor?-spytał zdziwiony Nowak.
Plan zbytnio się nie udał, ale liczył, że Nowak po prostu go zignoruje po tym jak się nie będzie odzywał.
-Doktorze? Halo doktorze?!
-Co doktor tu robi?
-A czy to takie ważne? Proszę cię Nowak zostaw mnie w spokoju-powiedział zdenerwowany.
-Zostawię, ale pod jednym warunkiem..
-Powie mi pan dlaczego nie jest pan z ukochaną żoną w domu!?-spytał zaciekawiony Nowak.
-Bo ukochana żona stwierdziła, że wybaczanie traum życiowych jest ważniejsze od naszej miłości.-powiedział po krótkiej chwili zastanowienia.
-Zadowolony?-spytał a Nowak zmieszany nic nie odpowiedział tylko ponownie usiadł na kanapie obserwując co robi lekarz.
Artur przeglądał szafkę poszukując dwóch rzeczy. Jednej z jego punkty ważniejszej i tej drugiej. Udało mu się znaleźć kurtkę. Połowa sukcesu. Poprzeglądał jej kieszenie i udało mu się osiągnąć cel. Obrócił się w stronę wyjścia spoglądając jeszcze na uważnie wpatrzonego w niego ratownika, który jakby wyczekiwał jego wyjścia. Odrazu po wyjściu Artur zaczerpnął świeżym powietrzem i zapalił papierosa. To było silniejsze od niego. Za nim wziął go do buzi spojrzał na dym, ale dzisiejsze wydarzenia wywołały na nim takie emocje, że nie był wstanie nie rozkoszować się znowu papierosem. Ruszył dalej przed siebie.
Nowak po wyjściu Góry wybrał numer do dr Górskiej. Próbował parę razy, cisza. Był bezradny a z rozmyślań wyrwał go pikający tablet.
Beata z całego tego stresu i natłoku myśli już dawno zasnęła.
-Poranek-
Beata budzi się w łzach, przeciera oczy, a obok niej...Artura brak. Spojrzała na telefon i ujrzała z 5 nieodebranych połączeń od Nowaka, czym prędzej oddzwoniła. Gabryś szybko przedstawił jej sytuację i przeprosił, że nie był w stanie go powstrzymać. Kobieta kazała mu nie przepraszać tylko popytać kolegów z pracy czy u nich się nie zjawił. Cisza. Nikt nic nie wie. Jakby się rozpłynął. Kobieta już zupełnie załamana poszła do synka. Idąc z nim zauważyła przed drzwiami coś dziwnego. Włożyła go do siedzonka, podała jedzenie i podeszła do drzwi. Niewiele mogła stwierdzić, bo wszystko było zaśnieżone. Otwiera niepewnie drzwi a za nimi zauważa Artura leżącego pod płachtą śniegu.
-Jezus maria kochanie!-Oczepuje go ze śniegu i wprowadza zaspanego męża do środka.
-Marko Artur gdzie ty byłeś?! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam-mówi z ulga i kładzie dłoń na jego twarzy. On spogląda na nią.
-Artur tak bardzo cię przepraszam..Nie powinnam tak się zachować, to te emocje..wiesz jak w święta-uśmiechnęła się lekko.
-Wiem..-odpowiedział cicho, ale tak jakby radośnie? Beata nie mogła zobaczyć jego miny, bo wzrok miał wpatrzony w podłogę.
-Beata-kontynuował, lecz niepewność całej tej sceny zmieniła się w ciepły uścisk.
-Przepraszam Beatka..-powiedział przytulając ją.
-Nie masz za co, to moja wina-odpowiedziała a on oderwał się od niej a dłonie położył na jej twarzy.
-Nie nie-powiedział i pocałował ją.
————————————————————————dobra elo łał mega nie mialem teoche pomyslu ale uznajmy ze git jest a poxa tym to next moze za rok
macie co czytac
elzbietka6363 nasygnallkaxvj    

Betur || Beata Górska x Artur Góra - Mój diamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz