Rodział 21

35 3 3
                                    

-Wróciła..-powiedział zdziwiony Wiktor.
-Co?-spytał Artur.
-Wróciła. Wróciła!-powiedział i uściskał przyjaciela.
-Boże Beatka-uklęknął i pocałował ją w dłoń.
-Już na sorze-
-A co z dzieckiem?-spytał już rozpromieniony.
Afiya(nie wiem jak sie psize) rozprowadziła krem i po chwili..
-Doktorze..Dziecko nie żyje. Nastąpiło poronienie. Bardzo mi przykro.
Artur stał zszokowany a pielęgniarki zabrały Beatę na sale, jeszcze niczego nie świadomą.
-I co stary?-szturchnął go ucieszony Wiktor. -Co ty taki ponury?
-Dziecko nie żyje Wiktor.
-Co?
-Nastąpiło poronienie.
-Artur tak mi przykro.
-Potem-
Artur siedział przed salą Beaty. Nie był w stanie tam wejść. Gdybym nie miał tych swoich głupich założeń nic by się nie stało!-obwiniał się. Szczerze mówiąc to nic do niego nie docierało. Pojedyncze osoby przychodziły do niego aby wyrazić smutek z powodu straty i zaoferować wsparcie. Nic dziecka nie przywróci. Szanse były takie znikome, że ten przypadek to był istny cud a teraz to już nic z tego. Tak dobijało go, że stracili to o co się tak starali, marzyli a najbardziej to jak powiedzieć to tej biednej Beacie. Przed chwilą prawie umarła a teraz mam jej powiedzieć, że straciła dziecko? Aż czyiś głos wyrwał go z myśli.
-Wie pan, że może już wejść do żony? Pytała się o pana.
-Ach tak tak. Już idę-odpowiedział spokojnie, ale w rzeczywistości był przerażony.
-Kochanie tak się cieszę, że jesteś.-powiedziała i chwyciła męża za rękę a on usiadł obok.
-Czemu jesteś taki smutny? Spokojnie  kochanie już wszystko ze mną dobrze.-uspokoiła go i przesunęła dłoń po jego twarzy.
-Przepraszam za wszystko. Nie wiem co mi strzeliło do głowy z tym, że możesz mnie zdradzić. A z tą sprawą związana z wypadkiem pójdziemy na policję, spokojnie Beatka. Znajdziemy go.
-Spokojnie kochany, dziękuję.
-Za co?
-Za to co mówiłeś w karetce, dzięki tobie żyje.
-Tak się o ciebie bałem.
-Arturku nie zamartwiaj się. Teraz będziemy mogli kontynuować nasze dalsze rodzinne życie.-powiedziała i spojrzała na swój brzuch. Artur zamarł, teraz musi jej powiedzieć najgorsze.
-Beata.-zaczął patrząc jej prosto w oczy
-Tak?-spytała z uśmiechem, zawsze bawiła ją ta poważna mina męża.
-Nie zostaniemy rodzicami. Poroniłaś.-oznajmił i czekał na jej reakcje.
-Co? Jak- Przecież..Ale jak to?-zaczęła płakać a Artur ją przytulił jak najmocniej „Tak bardzo mi przykro"-szeptał jej. Ich twarze w pewnym momencie stykały się za pomocą nosów. Oboje byli cali zapłakani, napięcie w sali było tak ogromne jak uczucie między nimi. Ich wzrok był w siebie tak skupiony jak gdyby nikogo i niczego nie było poza nimi. W jej i jak i jego umyśle przelewały się emocje rozpaczy. Ich czoła przyległy do siebie. Artur wydusił siebie jedynie ciche „Tak bardzo bardzo przepraszam". Beata była tak zszokowana, załamana, zrozpaczona, że nawet nie była w stanie powiedzieć jednego słowa. Wiktor i Anna chceli odwiedzić Beatę, ale gdy ujrzeli owy obraz z współczuciem oddalili się od sali.
-Parę dni potem-
W domu Górskich panowała atmosfera rozpaczy. Artur nie chciał tego po sobie poznawać w pracy czy przy żonie, przecież nie może wyjść na słabego. Chociaż w pracy w miarę udawało mu się utrzymywać w roli to jednak w domu za każdym razem jak widział płacząca dzień w dzień bezsilną żonę sam się załamywał a jego wyrzuty sumienia rosły z dnia na dzień. Cały czas zakładał co mogło być gdyby zrobił tak a nie tak. Czuwał przy żonie i wyręczał ją w wielu rzeczach, czuł się winny wszystkiemu. Beata wzięła urlop, bo nie była na siłach aby wyjść z domu.
Każdy kolejny dzień niby był spokojniejszy, niby smutek zanikał, a tak naprawdę w sercach obu ten czas jeszcze bardziej ich wyniszczał. Wiktor i Anna wspierali przyjaciół. Wiedzieli, że Beata bardzo mocno to przeżywa jak i zresztą Artur, którego próbowali zapewnić, że to nie jego wina.
Artur od tego czasu miewał sny, bardziej koszmary, które przedstawiały straszne wizje. Ostatni przedstawiał jakiś dyżur Beaty, od rana bolała ją głowa i ogólnie słabo się czuła, był tam też on sam. Naprawdę dobrze się dogadywali, dzień dla nich był świetny. Ale Beata nagle źle się poczuła i zsuwając się po ścianie upadła. Artur znalazł ją jak jedyny. Nie mógł jej z tamtąd ruszyć wszystko wokół nagle zniknęło. Beata przemówiła, ale nie jej głosem „Wszystkie stracisz." po czym głos zaczął złowieszczo się śmiać. Artur wstał cały w strachu, uspokoił się jednak jak ujrzał żonę obok. Był do tego stopnia przerażony, że gdy usłyszał zdanie, które padło wypowiedziane w śnie przez żonę odrazu panikował. Po mimo ostatnich wydarzeń oboje bardzo się wspierali.
————————————————————————dobra elo elo juz mi sie pomysly skonczyly wiec next za rok a no i prosze o opinie klasycznie
licze na kolejne u was
elzbietka6363 nasygnallkaxvj

Betur || Beata Górska x Artur Góra - Mój diamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz