Następnego ranka wybrałem się nad jezioro. Widziałem, że wczoraj był jakiś ruch przy mojej furtce. Nie byłem w stanie stwierdzić kto to przez słaba jakość kamerki. Trochę martwiłem się, że to Zosia, ale szybko wykluczałem te opcję, bo kobieta miała raczej jasne włosy. Zignorowałem to. Mogłem chwilę odetchnąć i odpocząć w spokoju. Jeszcze w takich cudownym miejscu. Kiedyś byłem tu z cudowną kobietą, ale teraz niestety snuję się sam po brzegu. Ach jakim byłem głupcem, że tak mało doceniałem to co mam. Teraz jedyne co mi zostało to patrzenie na nasze wspólne zdjęcia i złudna nadzieja, że się odezwie. Jak zawsze wszystko było winą mojej matki. Ale w sumie to koniec tego. Muszę ją znaleźć, Wiktor ma rację. Posiedziałem jeszcze trochę i wróciłem do domu. A za to w drodze upewniłem się, że Beata będzie jutro w pracy aby nie pojechać tam na marne. Szczerze trochę się bałem no, bo co jeśli będzie tak jak ostatnio? Ale w sumie minęło sporo czasu, może jeszcze wszystko się ułoży.
Rano oczywiście miałem dyżur. Na miejscu szybko się przebrałem i spojrzałem na grafik. „Góra, Martyna, Piotrek". No oby mieli dobry dzień. Zaparzyłem sobie kawę i usiadłem na kanapie czekając jak małżeństwo się zjawi. Jednak szybko okazało się, że raczej najszczęśliwsi nie są, bo Martyna wparowała do bazy trzaskając drzwiami.
-A gdzie Piotrek?-spytałem.
-Niech mnie doktor już nie denerwuje!
-A coś się stało?-patrzyłem na nią a akurat do środka wszedł Piotrek.
-Może mój kochany mąż powie co się stało-zła spojrzała na niego.
-Nie no mi się tłumaczyć nie musicie, najważniejsze żebyście się już przebrali-powiedziałem, bo zobaczyłem jak Piotrek swoim wzrokiem mnie błaga aby nie kontynuować tematu. Posłuchali i poszli się przebrać. Tak myślę, że najłatwiejszy dyżur to nie będzie.
Było parę kłótni i nawet jedna w karetce, lecz szybko ich uciszyłem. No bez przesady. Zostali teraz sami w bazie a ja poszedłem po kawę. Trochę się obawiam co się dzieje więc szybko wróciłem do nich. Wchodzę i panuje zadziwiająca cisza. Idę dalej i nagle widzę jak się całują. Szybko opuściłem budynek. Dobrze, że się pogodzili, bo przecież ile można słuchać tych krzyków. Nawet nie wiem do końca o co się kłócili może sami zapomnieli. Po następnym wezwaniu podeszli do mnie i przeprosili za te kłótnie i zakłócanie pracy a przy okazji spytali o Beatę. Powiedziałem, że nie wiem co będzie z nami, bo jeszcze by mnie zaczęli wypytywać. Ale oczywiście jak zawsze oni znajdą jakieś durne pytania. Na nic nie odpowiadałem tylko patrzyłem na nich zirytowany czekając jak do nich dotrze. Po jakiś 15 minutach zrozumieli.
Po pracy wybrałem się do zachodniego. Na miejscu zaparkowałem akurat obok Beaty. Wysiadłem z auta i wszedłem do szpitala jakimś tylnim wejściem. Przechodziłem korytarzami rozglądając się gdzie ona jest. Nagle ujrzałem ja w oddali a moje serce waliło jak szalone widząc jej lekki uśmiech i ręce przeczesujące włosy. Chciałem pobiec i ją po prostu pocałować. Chciałem żeby znowu była moja. Obserwowałem jak rozmawia z jakimś lekarzem, miał jakiś pędzel na głowie. Pochodziłem bliżej a bicie mojego serca jeszcze bardziej przyspieszało, bo zbytnio nie przygotowałem się na to spotkanie. Chociaż kiedyś powiedziała mi żebym był bardziej spontaniczny więc może i lepiej. Kiedy lekarz odszedł jej wzrok z teczki powędrował na mnie. Patrzyła na mnie a jej brwi uniosły się a źrenice rozszerzyły, usta zaniemówiły. Też tak na nią patrzyłem i powoli oboje zbliżaliśmy się bliżej siebie. Bałem się, że powie, że mam iść. Gdy byliśmy już bardzo blisko siebie nadal staliśmy w milczeniu. Kiedy postanowiła przerwać cisze a ciche słowa wychodziły z jej ust.
-Artur, przepraszam. Ja nie powinnam nigdy odchodzić, tak bardzo żałuje-jej oczy spojrzały na mnie.
Nic nie odpowiedziałem i pocałowałem ją, nie obchodziło mnie, że stoimy na środku szpitala. Gdy odsunęła się ode mnie i popatrzyła przez chwilę zobaczyłem Zosię. Przeraziłem się i szybko ją przytuliłem. Kobieta wtulała się we mnie a ja uśmiechałem próbując wybić z głowy obraz Nowak. Rozmyślałem nadal o tym jaka moja matka była podła żeby posuwać się do czegoś takiego. Od zawsze miałem ją za nienormalną, ale po tym teraz, nie chce jej już więcej widzieć. Beata odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła a ja odwzajemniłem uśmiech.
-Tak się cieszę, że już jesteś.. Tęskniłam za tobą..
-Ja za tobą też Beatko-mówię i czuję jak kobieta mnie całuje i uśmiecham się do niej.
Potem powiedziała, że jutro wraca do domu i będziemy mogli już szczęśliwie żyć.
————————————————————————dobra wyrobilem sie XDD dzis troche krotszy ale przezyjcie jakos no i oczywscie czekam na wasze nexty
elzbietka6363 nasygnallkaxvj userex333999777
CZYTASZ
Betur || Beata Górska x Artur Góra - Mój diament
FanficKsiazeczka o beturkach. Wiele innych bardzo fajnych szipow w niej rowniez. Niespodziewane zwroty akcji. Bardzo zabawna ksiazka.