Rodział 29

105 4 44
                                    

-kontynuacja poprzedniego rozdziału-
-Jak jaki!? Wiesz o czym mówię!-krzyczał dalej a za to jej głos opadł, był taki cichy zdziwiony bezbronny.
-Nie mam pojęcia..Kazałam jej tylko odbić Beatę a nie zrobić coś tak okrutnego.. Artur przepraszam.
-Teraz przepraszasz?! Teraz?! Po tym jak zrujnowałaś całe moje życie?
-Artur tak mi przykro.. Ja nie chciałam żeby to tak się skończyło.
-Tak? Nie chciałaś!? Mam gdzieś twoje przeprosiny! Pamiętasz jak dzieci w szkole niszczyły mi okulary? Jak się śmiały? Jak zabraniałaś mi odczuwać cokolwiek? Jak mną manipulowałaś? Wiesz kiedy miałem pierwszą dziewczynę? Po tym jak od ciebie uciekłem. Miałem 30 lat! Przez twoje cholerne zasady nie miałem życia rozumiesz?!
-Arturku tak bardzo przepraszam.. Wybacz mi proszę ja-mówiła zapłakana
-Nie. Wyjdź stąd natychmiast albo zadzwonię po policję!
-Ale-
-Nie ma żadnego „ale" nie obchodzi mnie czy masz się gdzie podziać czy nie. Przez ciebie straciłem najważniejsza kobietę w moim życiu. Nie kontaktuj się ze mną.
Kobieta z łzami w oczach opuszcza posesje syna i wraca do mieszkania. Szczerze żałowała i zaczynała rozumieć nienawiść syna do niej.
-Następnego dnia-
Jadłam śniadanie popijać je herbatą oglądając mój ulubiony serial „na dobre i na złe". Uważnie słuchałam każde zdanie aż wyrwał mnie z tego dźwięk pukania do drzwi. Zatrzymałam odcinek i podeszłam spojrzeć przez wizjer kto to. Zdziwiłam się. Mama Artura? Co ona może chcieć? Otworzyłam a kobieta wparowała do środka.
-Co pani robi?-zamknęłam drzwi i spytałam zdziwiona.
-Beatko.. Ja nawet nie wiem jak mam to powiedzieć..
-Niech pani mówi, na spokojnie.
-To ja jestem winna. To wszystko. To przeze mnie!-powiedziała i głos się jej załamał a patrzyłam na nią zdziwiona i czekałam jak wyjaśni.
-To co tobie się przytrafiło.. to ja za tym stoję. Ja nie chciałam żeby tak było! Błagam cię Beatko. Ja tak bardzo przepraszam. To przeze mnie poroniłaś, to przeze mnie ten mężczyzna cię napadł! Ja nie chciałam tego. Miałaś tylko zniknąć z życia Artura. Teraz żałuje, że w ogóle chciałam was rozdzielić! Przepraszam.
-Że co pani zrobiła!? Jest pani chora! Jak pani mogła zrobić mi takie coś!-zdenerwowałam się a kobieta ciągle kiwała potakująco głową i z każdym zdaniem mówiła „przepraszam".
-Ja wiem.. Nie mogę na siebie patrzeć. Chciałam żeby Artur był szczęśliwy z Zofią.. Ale gdy byłam u niego wczoraj.. Beata on cię tak bardzo kocha. Tęskni. Błagam cię nie zostawiaj go, bo ja zrobiłam coś takiego. Przecież on bez ciebie nie da rady..
-Niech pani już wyjdzie! Mam tego dość!
-Wyjdę, ale błagam cię wróć do niego. Ja sobie tego nie wybaczę!-mówiła wychodząc.
-Muszę sobie to wszystko przemyśleć-powiedziałam i zamknęłam drzwi.
Oparłam się o nie i zjechałam siadając na podłodze. Położyłam ręce na twarzy. Nie wiem co robić. Artur miał co do niej rację. To okrutna kobieta. Nie dziwę się mu. A propos jego.. Może rzeczywiście powinnam do niego wrócić.
Miałam dziś wolne. Ubrałam się i zabrałam koc po czym wyszłam z mieszkania. Pojechałam na miejsce, które powie mi wszystko. Wyszłam z auta i wzięłam głęboki oddech. Zabrałam koc i rozłożyłam go przy jeziorze. Ach pamiętam jak mieliśmy w tym samym miejscu rozłożony koc z Arturem. To miejsce zawsze będzie już takie magiczne. Nie tylko dlatego, że jest tu przepięknie, ale z powodu z kim tu byłam.
Sama już myślałam o tym od paru dni. Tak, tęsknię za nim. A skoro jego matka mówiła, że tęskni za mną to nie muszę się już przejmować czy on o mnie też myśli. Położyłam się na kocu i zamknęłam na chwilę oczy aby przypomnieć sobie te cudowne momenty z mężczyzną mojego życia. I tak po jakimś czasie.. Zdecydowałam. Muszę do niego wrócić.
Siedziałem na bazie myśląc o tym do czego była w stanie posunąć się moja matka. Od zawsze mnie przerażała i uznawałem ją za największego wroga, ale po wczorajszej kłótni to już nawet nie wiem jak ją określić. Do pokoju wszedł radosny Nowak. Chłopak zawsze był uśmiechnięty no, ale teraz to już w ogóle.
-A ty co taki szczęśliwy Nowak?-spytałem.
-A nic nic doktorze..-powiedział rozmarzony a do rozmowy wtrącił się wchodząc do pomieszczenia Wiktor.
-Jak to co?-spojrzał na nas dwóch i usiadł obok mnie. -Zakochany-dodał i się zaśmialiśmy.
-Nie no co pan doktorze-powiedział niezupełnie poważnie i wyszedł zawołany przez Martynę na wezwanie.
-Ciekawe w kim-powiedział do mnie przyjaciel.
-Wiem w kim..-odpowiedziałem po chwili.
-Tak? Mów!
-Ale to tajemnica.. W Britney!
-Nie wierzę! Ale w sumie to pasują do siebie.. A jak tam u ciebie stary
-Słabo, ale no wiesz jakoś trzeba żyć.
-Beata nadal się nie odzywa?-pokiwałem głową przecząco.
-Spokojnie stary!-szturchnął mnie. -Jak się tak będziesz przejmował to nic to nie da. Znajdź ją.
-Nie kazała mi.
-Oj tam uwierz mi, że na pewno też za tobą tęskni.
-Tego nie wiem-wstałem z kanapy. -Ale wiem jedno. Mam wezwanie.
-Narazie!
-Pa!
Byłam już pod jego domem. Trochę się bałam, ale dobra co ja jestem. Zapukałam, cisza. Zapukałam kolejne parę razy i nic. Nie ma go w domu. No dyżur ma pewnie. Nie wiem, ale przecież tam nie pojadę. Tyle mnie tam nie było to tak całkowicie niepewna się nie pojawię. Może następnym razem go zastanę.
————————————————————————wroca do siebue? piszcie co sadzicie a next moze jutro😦 no i teraz czekam na wasze rodzialy
elzbietka6363 nasygnallkaxvj userex333999777

Betur || Beata Górska x Artur Góra - Mój diamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz