Rodział 28

29 4 21
                                    

Następnego dnia oddając pacjenta dr Nowak zwołała mnie na słówko. Nie chciałem, ale poszedłem. O dziwo nie zaprowadziła mnie na drugi koniec szpitala.
-Nie będę cię ciągać po kątach, bo zresztą to już nie tajemnica, odchodzę.
-Co?-spytałem cicho.
-Będziesz Tęsknił?-patrzyła na mnie przez chwilkę. -To nie ma sensu. Zostawię cię..w spokoju. Zasługujesz na to.
-Dzięki-powiedziałem zmieszany. -To ten wszystkiego dobrego.-dodałem z lekkim uśmiechem.
-Pamiętaj o żonie. O dziecku też.-uśmiech momentalnie spadł z mojej twarzy po usłyszeniu drugiego zdania. Skąd wiedziała?
-Co? Jakim dziecku?
-Haha myślałeś, że jestem tu zupełnie jako niefortunny przypadek w twoim życiu? Szkoda mi ciebie aż..
-Co?
-Biedny jesteś. Myślisz, że żona naprawdę przestała cię kochać? Znaczy sama z siebie? Haha.
-Tak.?
-Oj kochany...Wypadek też? Nikt za nim nie stał? Nie było żadnego powodu?-powiedziała a ja stałem jak wryty. Dochodziło do mnie, że ta kobieta wszystko miała zaplanowane.
-Jak mogłaś?-szarpnąłem ją lekko a wzrok wszystkich powędrował na mnie. Odrazu odsunąłem się od kobiety.
-To miejsce też specjalnie tak? Dlaczego to wszystko robisz co!? Co ci zrobiłem!?
-Co? A raczej czego nie zrobiłeś.. Znam cię dłużej niż nawet myślisz. Dałam ci ultimatum miałeś się we mnie zakochać. Wybrałeś te durną Beatę-po wypowiedzeniu tego wtrąciłem się.
-Nie mów tak o niej!-znowu wzrok ludzi powędrował na nas.
-Mogłeś o mnie tak teraz mówić. Nic by się nie stało gdybyś tylko mnie pokochał. Tylko tyle a byłbyś szczęśliwy. Razem ze mną. A jednak wolisz cierpieć z nią? Ciekawe. Masz numer. Poczekam aż w końcu przejrzysz na oczy.-zaśmiała się złowieszczo i odeszła.
Na moje szczęście kończyłem akurat dyżur. Pobiegłem do bazy i w pośpiechu się przebrałem. Odrazu ruszyłem autem na komendę policji. Musi zapłacić za to co mi zrobiła. Mam ją jak w garści. Otworzyłem drzwi i poszedłem złożyć zeznania. Policjant długo słuchał mojej jakże długiej opowieści pełnej szczegółów. Przeglądał bazę aby znaleźć ową kobietę. Poddałem wszystko na jej temat. Mężczyzna wzdychał chwilę szukając jej.
-Niestety proszę pana, ale nie ma kogoś takiego. Elementy jej osoby no to wszystko istnieję, ale ona jako osoba nie. Bardzo mi przykro.
-Ale jak to? Przecież co ja teraz zrobię..
-No na przykład mieszkanie no oczywiście istnieję, ale mieszka tam jakiś 72 letni mężczyzna. Naprawdę bardzo mi przykro, ale nie jesteśmy w stanie jej znaleźć.
Wyszedłem zrezygnowany. Wsiadłem do auta a głowę położyłem na kierownicy. Dałem się oszukać jak małe dziecko. Powinien wcześniej zauważyć to. Przeglądałem kiedyś profile na portalach i nikogo takiego nie było. Nie tak, że chciałem napisać do niej wtedy zresztą sam już nie wiem co do niej czułem. Teraz jedynie co wiem, że złość. Skoro mnie tak kochała powinna zrozumieć, że jestem szczęśliwy z Beatą a nie psuć naszą relację. A poza tym Beata..Tęsknię nadal niesłychanie. Bez niej jestem innym człowiekiem. Sam już to zauważam. Chciałbym żeby była tu ze mną. Z nią wszystko było jakieś...prostsze? Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wróci do mnie. Wyrwałem się z rozmyśleń i odjechałem z parkingu. Jechałem tak chwilę spoglądając na szczęśliwe pary trzymające się za ręce spacerując po parkach. Miałem ochotę już skręcić w ulicę, która kierowała się w stronę domu Beaty. Odpuściłem, bo przecież miałem uszanować jej decyzję. Głupia dezycję. To wszystko wina tej okropnej..nawet nie znam imienia już. Gdy byłem już pod domem wyszedłem z auta i odkluczyłem drzwi. Usłyszałem śmiech Patryczka i też lekko się uśmiechnąłem. Pamiętam jak Beata została z nim pierwszy raz i gdy wracałem usłyszałem ten sam śmiech. Wziąłem jeden wdech na korytarzu i poszedłem przejąć synka od opiekunki.
-A co pan taki załamany? Wszystko w porządku?
-Ach tak tak. Zmęczony po dyżurze jestem wie pani..-powiedziałem a ona pożegnała się i wyszła z domu.
Bawiłem się tak chwilę z Patrykiem. Zastanawiałem się jak kiedyś mu złamie serce gdy powiem o Lidce. Odkąd mamy z Beatą przerwę i słyszę jak woła mamę..jak mam mu powiedzieć, że nie wiem czy wróci do mnie? Czym sobie zasłużyłem na takie coś? Z tych myśli oderwał mnie dzwonek do drzwi. Nie ukrywam zdziwiłem się. Ale może to Wiktor? A co jak to „Zofia".. Podszedłem do drzwi i powoli je otworzyłem. Z wszystkich osób które mnie znają to musiała być akurat moja matka.
-Co tu robisz?-spytałem spokojnie.
-Musimy porozmawiać.-chciała już wejść do środka, ale ręka ją zatrzymałem.
-Nie. Jak chcesz to wyłącznie za moimi drzwiami.
-Wróć do niej Artur! Błagam cię musisz. Przecież tak do siebie pasujecie..-mówiła same dobre rzeczy i byłem mocno zdziwiony, że przyszła tu po to. Skąd wie? Ale to miło, że tak dobrze chce dla mnie i Beaty....Mhm chyba już wiem czemu jest taka miła.
-Kogo masz na myśli mamo?
-Co?-spytała zdezorientowana.
-Ja i kto do siebie pasujemy?
-Beata..
-Tak? Ciekawe skąd masz takie informacje, że nie jesteśmy razem.
-No..Ale jak to..nadal jesteście?
-Tak. Oczywiście, kochamy się.
-Ale jak to..Przecież mi mówiła, że to załatwiła..-mówiła do siebie cicho przejęta.
-Co załatwiła? Masz mi coś do powiedzenia?-podniosłem ton. Niedość, że zniszczyła mi całe dzieciństwo to jeszcze teraz będzie je psuć. To się musiało skończyć.
-Wyjdź!
-Arturku synku to nie tak..Ja chciałam dobrze dla ciebie! Beata to nie jest kobieta dla ciebie rozumiesz? Zofia jest dla ciebie idealna!
-Tak!? Jak mogłaś przyczynić się do tego, że Beata mnie zostawiła!? Jak możesz być taka okropna! Rujnujesz mi całe życie!
-Jak możesz tak mówić! Nie doceniasz tego co dla ciebie zrobiłam! Zawsze zależało mi na tym żebyś był szczęśliwy!
-Szczęśliwy? Dla tego zaplanowałaś to żeby ktoś zgwałcił Beatę? Jak mogłaś zrobić coś takiego! Jesteś chora!
-Co? Jaki gwałt..
————————————————————————kontynuacja moze jutro🫡 dajcie znac co sadzicie w komenatrztykach
zebyscie mnie nie zastrzelily tym pistoletem w trojke XDD
elzbietka6363 nasygnallkaxvj userex333999777

Betur || Beata Górska x Artur Góra - Mój diamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz