Rodział 27

55 4 18
                                    

Po ostatnich wydarzeń minęło trochę a kobieta nadal bacznie obserwowała mój każdy ruch. Moje uczucia do Beaty stały pod znakiem zapytania. To nie tak, że jej nie kochałem. Przestawałem żeby być przygotowanym na to gdyby okazało się, że Zofia miała rację. Szczerze to nadal dziwnie się czułem po naszym spotkaniu. Nie pamiętam żeby komuś aż tak na mnie zależało. Podszedłem do szafki i wyjąłem porfel a z niego kartkę z numerem Zofii. Dzwonić czy nie? Przecież nie powinienem. Ale czy wiem co robi teraz Beata? Nie nie nie mogę zadzwonić-odłożył kartkę. Ujrzałem zdjęcie Beaty. Może to źle, że w ogóle myśle o innej kobiecie. Znaczy na pewno. Sam już nie wiem. Brakuje mi bardzo mojej Beaty. Tej która mnie tak dobrze rozumiała...Może to dlatego czuje coś do Zosi? Gdybym był z Beatą to na nikogo innego bym nie spojrzał. Postanowiłem zadzwonić. Nie żeby rzucić się w jej ramiona. Tylko żeby w końcu uwolnić się od tego cholernego uczucia.
-Na dyżurze-
Niechętnie wybierałem się do bazy. Nie z powodu kolegów tylko wiem, że po wezwaniu oddając pacjenta będę musiał zobaczyć dr Nowak. Przez ostanie wydarzenie zbytnio nie orientowałem się co się dzieje u moich wspołpracowników więc moja mina po zobaczeniu całującego się Kuby z Basią dla innych była cytując „bezcenna". Nie ukrywając to jeszcze zobaczyłem zaloty Nowaka do Birtney, ale nie wiedziałem czy to świeża sprawa i uznałem, że chyba lepiej nikomu nie mówić. Toteż nie tak, że oni zapomnieli o tym fakcie, że mam żonę. A szkoda, bo gdy zaczęli wypytywać o jej nową pracę i jak jej idzie kompletnie o tym zapomniałem. Na szczęście uwierzyli w to, że po prostu się nie wyspałem i dlatego byłem taki zszokowany tymi pytaniami. Aby nie narażać się na więcej pytań wyszedłem z bazy a za mną Ania. Bałem się, że czegoś się domyśliła.
-Artur zaczekaj. Chodź na ławkę
-Jasne jasne a po co?
-Chodź
Usiedliśmy i spytałem ponownie.
-Po co przyszliśmy?
-Artur.. Wiem co się dzieję pomiędzy wami.
-Nami? To znaczy kim?
-A jeszcze z kimś jesteś?-spojrzała a on patrzył na nią zdziwiony bo bał się, że chodzi o Zofię.
-Chodzi mi o ciebie i Beatę. Rozmawiałam z nią ostatnio miałam ci nie mówić..ale no już trudno.
-Co u niej?-spytał zaciekawiony. -To głupie, ale tęskni za mną?
-Oczywiście, że tak. Nie wiem jak ci to do końca powiedzieć..-myślała tak przez chwilę a lekarz trochę przejęty o co może chodzić czekał.
-Powiem to i pójdę. Mów jej co do niej czujesz. Nie Wiktorowi czy kolegom w karetce tylko jej.
I tak jak powiedziała odeszła. Artur siedział zdezorientowany na ławce. Nie wiedział czy chodzi ogólnie o mówienie jej czy o to, że ma iść teraz do niej i wyznać miłość, bo czeka. Po chwili wrócił do bazy, bo okazało się, że wzywa go jakaś staruszka z problemami z sercem.
Po dyżurze zaprosił Zofię przed dom aby porozmawiać sam na sam. Mówił, że to bardzo ważne. Kobieta raczej nie odbierała tego jak poważna rozmowa tylko okazję aby uwieść mężczyznę. Gdy zjawiła się zaczął.
-Posłuchaj mnie to wszystko co między nami było.. To koniec. Nie przychodź. Nie odzywaj się do mnie.
-Aa czyli przyznajesz, że coś do mnie czujesz..?
-Mam żonę. Kocham ją. Nic do ciebie nie czułem po prostu za nią tęskniłem.
-Mhm przecież to ja nią jestem.. Chodź-powiedziała po czym pocałowała mnie w policzek i wzięła mnie za rękę nie spytałem dokąd(taco referencja😦)
Wprosiła się do mojego domu a ja oszołomiony dałem się prowadzić. Usiadła ze mną na kanapie. Ponownie pocałowała mój policzek potem drugi aż oddaliła twarz na moment i zbliżyła usta do moich. Poczułem jej szminkę była taka.. Natychmiast się ocknąłem i wstałem z kanapy. Otarłem usta i policzki. Krzyknąłem, że ma wyjść po czym chwyciłem ją za ręce i wyprowadziłem.
-Nie nie! Jak mogłaś?!
-Przecież sam tego chciałeś.. Przestań udawać.
-Nie! Niczego nie chciałem. To ty mnie wykorzystujesz i tą cała moja sytuację!
-Oo już spokojnie.. Tylko chciałam cię pocieszyć..
-Przestań mnie podrywać! Mam żonę. Kocham ją zrozum to do cholery! Moje dwie poprzednie ukochane zmarły myślałem, że nikogo nie znajdę.. Ale znalazłem ją! Moja Beatkę. Nikt mnie tak nie rozumiał i przy nikim nie czułem się tak dobrze. Chciałbym być już zawsze obok niej. Zostaw mnie!
-To chyba jej powinieneś mówić a nie mnie. A nie zapomniałam.. Tak cię kocha, że masz się do niej nie odzywać.
-Idź stąd!
-Mam iść w takiej burzy?
-Nie obchodzi mnie to. Idź albo cię wyprowadzę siłą.
-Z chęcią poczekam na wyprowadzenie.
Zaśmiała się a Artur już do reszty zdenerwowany wyprowadził ją za bramę.
-Jak cię tu zobaczę to idę na policję!
Wykrzyczał a kobieta odeszła. Po jej odejściu padał na kolana i zaczął płakać przecierając łzy rękoma. Wstał po chwili i wszedł cały mokry do domu. Wbiegł do łazienki i zaczął zmywać szminkę kobiety z twarzy. Cały zapłakany szorował twarz, ale nadal czuł się okropnie z tym, że doszło do tej sytuacji. Przestał przecierać buzię i usiadł na podłodze a twarz zakrywał rękoma próbując się uspokoić. Jak mógłem to zrobić?-pomyślał.
————————————————————————dobra w koncu napisalem😨 czekam na komenatrzyki klasycznie
elzbietka6363 nasygnallkaxvj

Betur || Beata Górska x Artur Góra - Mój diamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz