Rozdział 3

186 4 5
                                    

Wszyscy krzyczeli za Maybankiem wyprowadzanym przez ochroniarza. On też coś mamrotał, lecz mężczyzna go uciszał. Nie mieszałam się w to i nic nie mówiłam. Widziałam, że chłopak był już z jakiegoś powodu pijany ale to tak jak ja. Nie wypiłam dużo, lecz nie czułam się dość trzeźwa. Blondyn ledwo chodził, choć cały czas się zarzekał, że da radę sam iść.

- Umiem sam chodzić! Mam nogi!

Wyszliśmy na salę a wszyscy zaprzestali zajmować się sobą i spojrzeli na naszą trójkę. JJ szedł pierwszy ze związanymi rękami, za nim ochrona a na końcu ja. Widziałam rozczarowane spojrzenia rodziców, miny obcych dla mnie ludzi pogrążające się w zdziwieniu i zszokowane twarze Flory, Alice oraz Nathana.

- Dzięki za pomoc, sam wyjdę - upierał się wciąż będąc trzymanym przez tego faceta.

Szłam za nimi jak gdyby nigdy nic. Zupełnie tak jakbym nie miała nic wspólnego z tym wszystkim. Trochę go uratowałam, jednakże beze mnie również by sobie poradził. Tak mi się przynajmniej zdawało.

- Dzięki za dyskrecję Daryl - mruknął - wszystko w porządku! Niech mundurowi wykonują swoją robotę. Proszę o oklaski! Rose, wyglądasz jak statuła wolności!

Zgadzałam się z nim w stu procentach co oznaczało, że oboje musieliśmy być pijani.

- Puść go! - rozkazała Kiara wywołując tym jeszcze większe zamieszanie - Nie możesz go wyrzucić, zaprosiłam go! Jestem członkinią klubu.

- Kiara! - krzyknęli jej rodzice.

- Ona ma rację. Jeśli został zaproszony przez nią to ma prawo tu być tak jak i państwo - przyznałam jej rację przed jej rodzicami. Podeszłam do nich a wszyscy spojrzeli na mnie z nie zrozumieniem oprócz Kie.

W tym właśnie momencie JJ wyrwał się, czym doprowadził do jeszcze większego chaosu.

- Rundka szotów w zatoce Tristona! - ogłosił - Kie, Pope idziecie? Liz?

Był jak widać tak bardzo narąbany, że złapał mnie za rękę i zaczął biec w kierunku wyjścia. Nie myśląc zbyt wiele, po prostu ruszyłam za nim. Nie pomyślałam o konsekwencjach tylko o tym jak dobrze będę się bawić. Nie zwróciłam już nawet uwagi na rodzicielkę stojącą po drugiej stronie sali. Minęliśmy Alice, która stała jak wryta w ziemię z rozchylonymi ustami. To dosyć nie codzienny widok.

Zasalutowaliśmy razem z JJ na widok Johna B. Jeszcze rano nie wiedziałam do końca czy na pewno się tak nazywa a teraz uciekaliśmy razem z sobótki. Kiara podbiegła do blondyna i przytuliła go, po czym to samo zrobiła ze mną. To co się działo było zwyczajnie szalone i nie mogłam tego inaczej ująć. Maybank oplótł ręką moją talię i poprowadził w jakąś stronę. Wszyscy tam pobiegliśmy zostawiając tą całą zgraję snobów za sobą.

♧♧

Pojechaliśmy do jakiegoś nieznanego mi dotąd miejsca w lesie i rozpaliliśmy ognisko. Wciąż nie dowierzałam, że tak po prostu siedziałam z nimi w jednym miejscu, mając na sobie sukienkę. Przez całą drogę mało rozmawialiśmy. Trochę śmialiśmy się z jakiś żartów, JJ opowiadał dlaczego został wyprowadzony z pomieszczenia omijając przy tym wiele nie istotnych fragmentów.

- Ludzie, i tak mam przesrane u ojca. Czego dotyczy spotkanie?

John B oraz JJ spojrzeli na mnie a potem na siebie nawzajem. Ten pierwszy nie spojrzał na mnie ponownie a drugi wręcz przeciwnie.

- Myślę, że możemy jej zaufać. Może nam pomóc - uznał ciągle patrząc na mnie. - Powiedz mu zanim nas nadzieją.

Ja, Kiara oraz Pope spojrzeliśmy na siebie nie rozumiejąc. To była jakaś tajemnica? Dlaczego więc wzięli mnie ze sobą? Znaliśmy się zaledwie jeden dzień, więc nie byłam najlepszą osobą do obgadywania takich rzeczy.

Pogue Forever ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz