Rozdział 17

152 5 3
                                    

Całą noc spędziłam na plaży, ponieważ już nie miałam gdzie przenocować. Gdyby Sarah tu była, na pewno by mnie zrozumiała i pomogła mi. Była cudowną osobą, ale niestety w czasie przeszłym. Wolałabym nie myśleć o tym co się stało ale nie wierzyłam w ich śmierć. Musiało się stać coś o czym my wszyscy jeszcze nie wiemy.

Z samego rana podeszłam pod szkołę, do której uczęszczali moi teraz już byli przyjaciele. Postanowiłam ich za wszystko przeprosić. Nie obchodziło mnie czy będę mogła do nich wrócić, chciałam tylko by mi wybaczyli.

Czekałam na nich pod budynkiem cały ranek. Czułam się strasznie nie wyspana, ponieważ w nocy nie zmrużyłam nawet oka. Liczyłam na to, że mimo wielkich worów pod oczami w topie się w tłum uczniów. Podczas przyjęcia - z którego uciekłam - wkradłam się do domu i przebrałam się w jakieś ciuchy. Aktualnie miałam na sobie zwykłe spodenki i czarny top, więc wyróżniałam się tylko roztrzepanymi włosami.

Po nie określonym dla mnie czasie czekania - mogło to być dziesięć minut ale jednocześnie mogła to być godzina - w końcu ich zauważyłam. Już miałam do nich podejść ale coś mnie zatrzymało.

Pierwszy szedł wkurzony Pope a za nim Kiara trzymająca JJ pod ramię. Starali się nie okazywać słabości i nie patrzyli nikomu w oczy. Nie zauważyli mnie, dopiero Carrera spojrzała na mnie przy samym wejściu do szkoły ale nie stanęła. Przejechała po mnie spojrzeniem wciąż idąc przed siebie. Zniknęli za drzwiami razem z moimi chęciami do rozmowy z nimi.

Postanowiłam zostać pod szkołą na wypadek gdyby któreś z nich wyszło wcześniej. Na początku zamierzałam wrócić tu po lekcjach gdyby nie udało mi się z nimi porozmawiać - co jak widać się stało - ale nie znałam ich planu ani godziny, o której kończą. Najbezpieczniejszym wyjściem było zostanie tu.

Spacerowałam w pobliżu szkoły by mieć dobry widok na wszystko, lecz prawda była taka, że musiałam tu przesiedzieć najprawdopodobniej kilka godzin. Na dziecińcu dostrzegłam jakąś parę, więc postanowiłam usiąść przy niebieskim stoliku obok nich by nie wyglądać podejrzanie. Byli tak pochłonięci wspólną rozmową, że nie zwrócili na mnie uwagi co uznałam za mały sukces. Najwidoczniej potrafiłam wtopić się w tłum a to była przydatna umiejętność.

Wyciągnęłam z kieszeni telefon, który jeszcze wczoraj zdążyłam podładować przed tym wszystkim. Dawno go nie używałam, więc sprawdzanie wszystkich powiadomień mogło mi urozmaicić czas. Usuwałam wszystkie nie potrzebne rzeczy i zostawiałam tylko te co najbardziej mnie interesowały. Odczytanie tego zajęło mi około ośmiu minut, dlatego wpisałam w wyszukiwarce jakieś biżuterie by móc sobie zająć tym więcej czasu.

Przeglądałam różne strony aż nagle przyszła mi kolejna wiadomość od nieznanego numeru. Zaciekawiona otworzyłam ją i prawie serce mi stanęło gdy zobaczyłam zdjęcie, na którym znajdowali się uśmiechnięci John B i Sarah. Skoro ja to dostałam to płotki tym bardziej, więc już miałam wymówkę by wciągnąć ich w rozmowę.

Nie musiałam długo czekać na płotki, ponieważ chwile po otrzymaniu przeze mnie wiadomości wybiegli ze szkoły. Nie wiedziałam co mogę powiedzieć, dlatego siedziałam z nadzieją, że sami do mnie zagadają. Mogli mnie zwyzywać byle by zaczęli rozmowę.

- Shoupe mówił, że nie przeżyli - powiedziała Kie idąc pierwsza.

- Harries? - pierwszy zauważył mnie Pope idący za Kiarą wpatrzoną w telefon.

Carrera nagle zatrzymała się podnosząc wzrok z nad telefonu. Posłała mi obrzydzone spojrzenie po czym odwróciła głowę w stronę Maybanka. Ten powolnym krokiem zbliżył się do stolika, przy którym siedziałam, po czym zatrzymał się przede mną i założył ręce pod piersiami.

Pogue Forever ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz