Rozdział 15

96 4 10
                                    

- Wystarczy im jedzenia? - zapytałam nie będąc przekonana czy to wszystko się uda.

John B i jego dziewczyna musieli uciekać z Outer Banks przez co nie umiałam myśleć o niczym innym. Ledwo ich znałam ale cholernie martwiłam się o ich życie. Aktualnie byli dla mnie przyjaciółmi czego jeszcze nie dawno sobie nawet nie wyobrażałam. Może i znajomość z Sarah mogła by zamienić się w przyjaźń ale z Routledgem? W życiu. Gdyby nie ten cały skarb i chłopak o imieniu JJ, to nie mogło by się stać.

- Wystarczy na kilka tygodni. Tyle im potrzeba - wyjaśnił blondyn.

Wpakowałam ostatnie rzeczy do torby nie wiedząc co jeszcze moglibyśmy dla nich zrobić. Nasze możliwości najprawdopodobniej kończyły się na pomocy w ucieczce. Nie mogliśmy im nawet pomóc finansowo, ponieważ wszyscy mieliśmy z tym problem - nawet ja będąca całe życie bogolką.

- Chyba go zraniłam - odezwała się w końcu Kiara.

- Nie zadręczaj się, jego uczucia ciągle się zmieniają - odparł Maybank. - Przez ostatnią dobę był jak Jekyll i Hyde.

Całą trójką wyszliśmy z budynku. Chłopaka, o którym nie kończyliśmy rozmawiać odkąd wybiegł dalej nie było. Pojechał po benzynę czy jakoś tak i nie wrócił.

- To słabe ale brakuje mi starego Pope'a. Przynajmniej wiedziałam czego się spodziewać.

- Gdzie byłaś? - ktoś nagle jej przerwał.

Uniosłam głowę, po czym ujrzałam jej matkę. Kobietę, którą znałam jedynie z widzenia ale miałam pewność, że nie jest tak idealna na jaką wygląda. Kiara pomimo swojej nie ufności co do nieznajomych, zdążyła mi już naprawdę wiele powiedzieć. Poznałam parę historii z jej życia, w których to jej rodzicielka gra główną rolę i nie pasowała mi ona.

Byłam za to ciekawa czy wie o mojej ucieczce z domu. Moi rodzice starali się to pewnie ukryć przed wszystkimi jednak ujawnienie tego przez kogoś było nieuniknione. Wystraczyło, że państwo Carrera by się dowiedzieli i od razu plotki by się rozeszły.

- Nic mi nie jest. Spałam tutaj.

Stanęłam nie pewnie koło blondyna, pakującego rzeczy do bagażnika. Wolałam nie wtrącać się w tą rozmowę a wątpiłam by JJ planował się odzywać. Liczyłam na to, że nawet nie zwrócą na nas uwagi.

- Szukaliśmy cię przerażeni w środku nocy. Zamierzałaś nam powiedzieć? - ciągnęła kobieta.

- Teraz mówię - usprawiedliwiała się jej córka.

- Co wy kombinujecie?

Anna przeniosła nagle wzrok na mnie i chłopaka a jej twarz wykrzywiła się w zdziwieniu. Może i nie dziwiło jej to, że tu jestem ale na pewno to z kim stałam i jak blisko tej osoby się znajdowałam mogło być nie realne dla osoby jej pokroju.

Spięłam się pod ciężarem jej wzroku, patrzyła prosto na ramię Maybanka obejmujące mnie. Nie miałam pojęcia jak to się stało, ponieważ wcześniej nie zwróciłam na to większej uwagi. Dopiero w tym momencie to zauważyłam.

- Przykro nam ale musimy iść - wtrącił JJ odsuwając się ode mnie.

- Nie słyszeliście co się dzieje?

Starałam się ją zignorować, więc wsiadłam do samochodu co w tym samym czasie zrobił niebieskooki. Gdybym choć chwilę dłużej słuchała tego całego pieprzenia kobiety to mogła bym poczuć wyrzuty sumienia, że sama nie poinformowałam jej o niczym ani nie przypomniałam o tym Kie. Ale to przecież nie ja to powinnam robić prawda?

- Wytłumaczę później - zarzekała się brunetka wsiadając za kierownicę.

- Nadciąga sztorm, to zbyt niebezpieczne. Gliniarze są uzbrojeni. Dasz się zastrzelić? Nie pozwole na to! - zdenerwowała się Anna.Nie to, ze już od początku się nie wkurzała.

Pogue Forever ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz