Rozdział 9

214 5 0
                                    

Dziewczyny w końcu się pogodziły na tej łodzi co było miłe i mnie cieszyło ale czy naprawdę musiało się to skończyć siedzeniem w nocy w samochodzie, którego nazywali "Twienkie" i to jeszcze prosto pod domem pani Crain? Gorzej trafić nie mogłam.

Nigdy nie odważyłabym się zrobić czegoś tak porąbanego i ekscytującego jednocześnie. Bałam się i to cholernie ale pocieszała mnie myśl, że robię to właśnie z płotkami. To była ekipa, w której na serio chciałam być.

- Czekajcie chwilę - zatrzymał nas John B gdy już mieliśmy wychodzić. - Chcę wam podziękować. Cieszę się, że tu jesteście.

- Jasne - odparła Kie.

- Nie ma sprawy - dodał Pope.

- Wszyscy? - spytałam dla pewności.

- Wszyscy - powtórzył.

Nagle zrobiło mi się ciepło na sercu. To było urocze. Pierwszy raz w życiu ktoś na serio docenił moją obecność. Nigdy nie spodziewałabym się, że to będzie akurat on ale też może być.

- Dobra dość poklepywania po pleckach - odezwał się JJ.

- Maybank ty zawsze umiesz zepsuć moment - westchnęłam wychodząc za nim.

- Że ja?! Niby kiedy!

- Na przykład sobótka, kiedy zwyczajnie tańczyłam sobie z Sarah a ty oczywiście musiałeś to zepsuć i podejść - przypomniałam mu.

Gdy wyszłam z pojazdu, uderzyło we mnie chłodne powietrze. Na szczęście miałam na sobie długie, czarne, dresowe spodnie oraz tego samego koloru bluzę. Gdy się pakowałam, zabrałam naprawdę mało ciuchów - nie to żebym miała ich jakoś dużo - ale moje ulubione dresy wzięłam jako pierwsze.

- Oj nie przesadzaj bo gdyby nie ja to nie było by cię teraz tutaj i nie dowiedziałabyś się wielu rzeczy.

Byłam pewna, że chuj nawiązuje do mojego ojca za co miałam ochotę mu przyjebać. Nie miał prawa tego wypominać a już tym bardziej przy innych.

- Pod domem pani Crain w nocy? Wiesz, chyba bym jednak nie żałowała.

- Dobra zamknijcie się już - westchnął Heyward. - Kłócicie się jak stare małżeństwo.

- Przecież prawie nim jesteśmy -zażartował. - ale lepiej nie mów tego pod domem kobiety, która zamordowała męża.

- Pójdę chyba w jej ślady - mruknęłam.

- Co zrobiła? - wystraszyła się Sarah.

- Nie wierz mu w ani jedno słowo - powiedziała Kiara. - Ja to robię i jeszcze żyje.

- Jeszcze - podkreśliłam podnosząc głowę po to, by spojrzeć w stronę posesji, na którą mieliśmy wejść.

Ten plan wydawał się zbyt zjebany nawet jak na mnie. To nie ja go co prawda wymyśliłam ale brałam w tym przecież udział.

Spojrzałam na wielki, porośnięty bluszczem mur, na który po chwili zaczęłam się wspinać. Było mi ciężko przez to, że na co dzień nie robiłam takich rzeczy i nie byłam przyzwyczajona, czego niestety nie ułatwiał mój całkiem przeciętny wzrost. Życie bez szukania złota było jednak proste. Przez chwilę przyszło mi na myśl czy może nie było by łatwiej do tego wrócić ale potem zrozumiałam ile poświęciłam. Nie przyjęli by mnie z powrotem.

JJ prawdopodobnie widząc moje trudności z wdrapaniem się, pomógł mi łapiąc mnie za talię i podnosząc. Nie nadążałam a moje ciało samo przerzuciło mnie na drugą stronę. Końcowo spadłam z muru, przy czym otarłam ramię.

Pogue Forever ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz