Rozdział 21

76 3 22
                                    

- Dzięki, że dałaś mi przenocować - powiedziałam do Sally następnego dnia.

Jej rodzice często wyjeżdżali na kilka dni a ona jako jedyna dorosła córka, zostawała ze swoją młodszą siostrą, która swoją drogą była urocza. Poznałam ją gdy u nich nocowałam, na początku trochę się wstydziła ale później szybko jej przeszło. Fakt, ze mogłam zostać u nich na noc mnie zadziwiał. Sally musiała być albo bardzo miła i pomocna albo świrnięta. Znałyśmy się zaledwie dzień a ona zapraszała mnie do siebie jak do jakiegoś bezpłatnego hotelu.

- Nie ma sprawy, to dla mnie żaden problem. Jeśli będziesz potrzebować to dziś też zapraszam.

- Do tego czasu moi przyjaciele powinni wrócić - zapewniłam chociaż sama nie byłam co do tego pewna.

Nie odzywali się odkąd wyjechali i nie wiedziałam co się u nich dzieje. Powinni już wracać ale postanowiłam dać im czas do wieczora. Jeżeli nie wrócą to zdecydowanie zacznę się martwić. Jednak kazałam im dzwonić gdy coś się stanie i nic nie wspomniałam o informowaniu mnie o wszystkim na bieżąco. Nie mogłam mieć im tego za złe lecz z drugiej strony JJ wiedział, że będę się martwić i powinien dać jakikolwiek znak życia.

Przyjęłam zamówienie od kolejnych klientów, po czym szybko podeszłam do następnych. To dopiero mój drugi dzień a ja już miałam dość. Użeranie się ze snobami - do których kiedyś niestety należałam ale wolę się do tego nie przyznawać - było męczące. Od rana mieliśmy tłum gości i nie dało się tu wytrwać.

Nagle gdy podawałam jedno z zamówień, w kieszeni zadzwonił  mi telefon. Sally posłała mi mordercze spojrzenie bo powtórzyła mi wcześniej kilka razy, że mam go wyciszyć. Ja jednak powtarzałam jej cały czas, że nie mogę tego zrobić bo czekam na bardzo ważną rozmowę. Od razu odeszłam od klientów i stanęłam w miejscu gdzie nikt nie mógł by mnie usłyszeć.

- Gdzie jesteście? - zapytałam od razu po odebraniu.

- Pod domem Limbrey, nie żeby coś ale jest trzy razy większy od twojego - odpowiedział mi głos w słuchawce.

- Maybank, ja nie mam domu - przypomniałam mu.

- Dobra tam nie ważne - mogłam sobie wyobrazić jak machnął na to ręką. - Pope jest w środku, nadsłuchujemy czy go nie mordują.

- Na prawdę świetny pomysł - mruknęłam od nie chcenia. - Wracajcie tu szybko.

- Aż tak się stęskniłaś? Gdzie w końcu nocowałaś?

- U koleżanki z pracy.

- Tej ładnej brunetki?

Prychnęłam na jego słowa nie mogąc w to uwierzyć. Nie brzmiał jakby był pijany co mnie zdezorientowało. Nigdy jeszcze nie powiedział czegoś takiego przy mnie. Może jednak blondynki nie były w jego guście.

- Co proszę?

- Żartowałem - poprawił się od razu. - Jesteś ładniejsza, chciałem sprawdzić czy będziesz zazdrosna.

- Czemu miałabym być? - wybełkotałam nie wiedząc co powiedzieć.

W słuchawce zapadła cisza a ja sprawdziłam czy się nie rozłączył. Może Pope do nich wrócił i dlatego się nie odzywał albo nie wiedział co ma odpowiedzieć. Czekałam tak chwile na jego odpowiedź co chwile upewniając się, czy połączenie nie zostało zawieszone.

- Nie wiem, tak palnąłem. Cześć.

Jakby nigdy nic się rozłączył a ja spojrzałam na urządzenie z nie dowierzaniem. Chyba nigdy nie przeprowadziłam tak idiotycznej rozmowy. Zastanawiałam się gdzie w tym wszystkim była Kiara, mówił tak jakby była z nim a poza tym dzwonił z jej numeru.

Pogue Forever ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz