- Nakładasz zdecydowanie za dużo wosku - oznajmiłam gdy JJ woskował deskę surfingową.
- Będziesz się ślizgać - dodał Pope.
Blondyn zacisnął wargi i powoli podniósł głowę kierując swój wzrok na Heywarda zupełnie mnie ignorując. Próbowałam powstrzymać śmiech bo wyglądało to po prostu komicznie. Tym bardziej zabawny był fakt, że to akurat jego postanowił się przyczepić chociaż to ja jako pierwsza zwróciłam mu uwagę.
- Pouczacie mnie?
- Nie, mówimy tylko, że za dużo wosku - odparł czarnoskóry odrywając spojrzenie od telefonu.
- Czyli jednak.
Spojrzałam na Kiarę siedzącą na fotelu chcąc sprawdzić czy też ją to bawi ale niestety nie. Wydawała się zdenerwowana co tak naprawdę mnie nie dziwiło. Ostatnio mieliśmy dość ciężki czas i chodziliśmy zdenerwowani odkąd zamknęli Johna B.
- Serio? - spytała najwyraźniej mając ich dość.
- Słyszeliście? - zmienił temat JJ.
Zmarszczyłam brwi, po czym starałam się usłyszeć to co on. Wcześniej tego nie zauważyłam ale teraz do moich uszu dotarł dźwięk, którego nie mogłam rozpoznać. Rozejrzałam się ale niczego nie zauważyłam, więc zaczęłam odchodzić w stronę, z której dobiegał odgłos.
Wszyscy ruszyli za mną a już po kilku sekundach przed naszymi oczami ukazał się sam John B. Przyjechał tu Vanem należącym do płotek od dawna. Tak długo go nie widzieliśmy, że już zdążyłam zapomnieć o jego istnieniu - samochodu, nie chłopaka. O nim nie można było zapomnieć.
- Zgadnijcie kogo wypuścili!
- Nie możliwe!
- Ja chyba śnie.
Podbiegliśmy do niego szczęśliwi. Jeszcze w nocy próbowaliśmy go stamtąd wyciągnąć a teraz tak po prostu go wypuścili. Kiara rzuciła mu się na szyje a cała reszta, razem ze mną ich przytuliła. Brakowało tu tylko Sarah.
- Tęskniłam - powiedziała dziewczyna.
- Ja za wami też - odpowiedział szatyn.
- Jak to zrobiłeś? Nawiałeś? - mogłam się spodziewać, że to będzie pierwsze pytanie Maybanka.
- Wycofali zarzuty.
Czyli nie potrzebnie narażaliśmy się poprzedniej nocy i wcale nie musiałam tyle biegać. JJ mógł zaplanować to wszystko na następny dzień to bym sobie oszczędziła całego stresu. Życie było by prostsze gdyby decyzje chłopaka nie byłyby podejmowane tak bardzo pochopnie.
- To znaczy, że nasz wysiłek poszedł na marne? - zapytał blondyn.
- Nie działałeś sam? - zdziwił się John B.
Spojrzałam nie pewnie na JJ-a bo nie chciałam sama się przyznawać do pomocy. To było podejrzane, że akurat ja próbowałam go wyciągnąć a dwójka jego przyjaciół odpuściła sobie ten pomysł. Maybank jednak nawet na mnie nie spojrzał i od razu odpowiedział na pytanie.
- Myślisz, że nasza Liz zostawiłaby mnie samego?
- Skądże - odparł. - Gdzie jest Sarah?
Zacisnęłam wargi nie mając pojęcia kto zdobędzie się na odwagę by powiedzieć mu o tym. Zapanowała cisza, w której wszyscy spojrzeliśmy po sobie ale nikt nie planował się odezwać. Jak mu niby powiedzieć, że jego dziewczyna zniknęła?
- Gdzie ona jest? - spytał ponownie.
- Poszła wczoraj do Wheezie, nie wróciła - wyrzuciła w końcu z siebie Kiara.
![](https://img.wattpad.com/cover/364628242-288-k972114.jpg)
CZYTASZ
Pogue Forever ||
FanfictionElizabeth Harries od zawsze należała do bogolek. Nigdy nie czuła się jedną z nich, lecz nigdy nie sądziła by mogła pasować do płotek. Rodzina i przyjaciele zawsze wmawiali jej, że płotki to okrutne, nie miłe i aroganckie osoby. Dopiero gdy ich pozna...