#20

111 8 2
                                    

Gabriel

  Od zawsze się zastanawiałem, jak to jest czuć tak zwane "motylki w brzuchu". Jedni opisują to jako przyjemne ciepło w podbrzuszu, które rozprzestrzenia się po całym ciele. Drudzy natomiast porównują to do zrywu motyli do lotu, przyjemnie łaskocząc cały brzuch. Ale jak można poczuć coś takiego w wewnątrz ciała? To jest wręcz przerażające! Wyobraźcie sobie, że nagle na widok jakieś osoby czujecie, kurwa, motyle gdzieś, gdzie nie powinny w ogóle być. Przenośnia lub nie, ale dalej przerażające.

Drugą rzeczą albo bardziej uczuciem, nad którym rozmyślałem dość długo jest miłość, bo to pojęcie względne. Miłość może być do pieniędzy, sławy, władzy, ojczyzny, wiary, przyjaciół, rzeczy materialnych, rodziny, zwierząt, jak i do drugiej połówki lub bratniej duszy. Tylko problem jest taki, że kiedy mamy wiedzieć kto jest bratnią duszą? Zapali nam się mała lampeczka w głowie, która nas o tym uświadomi?

I zdania są podzielone. Bo jak ma się zapalić jakaś cholerna lampka? Tak samo jak z tymi motylami, to jest niemożliwe. Ale gdyby tak głębiej się nad tym zastanowić, to niejedni mogliby znaleźć w tym sens.

Gdy kogoś poznajemy nasza intuicja często podpowiada nam, że lepiej się z kimś nie zadawać. Może zbyt pochopnie kogoś oceniami, ale tak już jest. Albo wyjdzie nam to na plus albo stracimy okazję na poznanie fajnej osoby, mimo słabego pierwszego wrażenia. To zależy od nas i od naszej decyzji. I już teraz, używając wyobraźni można wyobrazić taką małą lampeczki, która świeci się na czerwono.

Gdy długo znacie się z kobietą albo mężczyzną i szczerze się lubicie, czujecie że bez siebie nie możecie normalnie funkcjonować. Czujecie jej bardziej niż tlenu. Każdego poranka chcecie się z tą osobą budzić, a wieczorem zasypiać. Wasze ciało same z siebie reaguje na obecność tej osoby. Ciepło na policzkach, drżenie rąk, uśmiech na twarzy jest naturalną reakcją, której nie możemy zatrzymać.

Więc, jak głupi byłem, że moje ciało tak zareagowało na widok Zafiny w niebieskiej sukni balowej? Nie mogłem odwrócić od niej wzroku. Miałem gdzieś ludzi, którzy już mi gratulowali zaręczyn, mimo że nawet ich jeszcze nie było. Miałem gdzieś inne, mimo wszystko, ładne dziewczyny, które nie robiły na mnie wrażenia. Byłem skupiony tylko na prześlicznej, prawie czarnowłosej, dziewczynie z brązowymi oczami. Tylko na Zafinie, której za kilka godzin mam się oświadczyć. Jezu...

***

Wraz z Zafiną postanowiliśmy sięgnąć po lampkę szampana, gdyż spojrzenia jakie nam rzucali, były nie do zniesienia. Jedni patrzyli na nas z miłością i wzruszenie, co było dość miłe, a drudzy z pogardą, wyższością i wyczekiwaniem. Ci wszyscy mężczyzni ubrani w dopasowane i cholernie drogie garniaki, jak i kobiety w obcisłych sukniach, przyszli tu dla rozrywki. Dwoje dzieci, ważnych członków Organizacji, będą oficjalnie zaręczeni. To nie jest zwykłe założenie pierścionka na palec i wypowiedzenie krótkiej formułki. Nasze małżeństwo da nam więcej niż wszyscy myślą. Dlatego patrzą na nas z wyższością, bo sądzą, że ich status będzie wystarczający, abyśmy ich nie skopali ze stołka.

  Pijąc szampana, kątem oka ciągle obserwowałem Zafinę. Czy ona, aby na pewno wie, na co się pisze? Czy ona zdaje sobie sprawę, jak bardzo zniszczonym człowiekiem jestem? Oczywiście, że nie. Jestem jedynym synem wielkiego Lucasa Tognazzi - szefa firmy i jednego z najważniejszych członków mafii.

  Zafina nie raz pokazała innym, w tym mi, jak dobra jest. Potrafiła pocieszyć osobę, jednocześnie dając jej energii do działania. Stara się jak najlepiej wykonywać zadania, które jej przeznaczyli. Miała o wiele więcej empatii, ale była również silną i odważną kobietą. I piękną...

***

  Moje dłonie niemiłosiernie się pociły, a nogi były jak z waty. Sam fakt, że miałem się jej za chwilę oświadczyć, po prostu mnie dobijał. Wiem, że Zafina za mną nie przepada i pragnęłaby innego mężczyzny, który dałby jej miłość, a ja tak naprawdę stanąłem na drodze do szczęścia. Jezu, jak głupi był ten plan ze ślubem.

  Pierścionek zaręczynowy, który sam wybierałem, był wyjątkowy. Złożyłem zamówienie na własny projekt tej biżuterii. Planowałem go od dość dawna i szczerze mówiąc, uważam, że wyszedł zajebisty. Był wykonany z białego złota i drobnych granatowych diamencików. Na środku było ciemno niebieskie serduszko przypominające pierścionki z Pandory. Wiem, że Zafina chciała taki mieć, więc go dostanie. Tylko w mojej wersji...

~~~~~~

Hejkaa!

Tak bardzo chciałabym wrócić z codziennym pisaniem, ale obowiązki wzywają XD

Jutro rozdział, już bez żadnej wymówki. Koniec i kropka!

Buziakiii <3

We were born to love ourselvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz