Zafina
- Nie zrobię tego -oznajmiłam.
- Ale, córeczko. To wam pomoże...
- Nie, tato. Ja go nawet nie lubię, a ma nagle zostać moim mężem?! - podniosłam się z kanapy.
- Małżeństwo da ci obronę. Będziecie oboje nietykalni - Charles także wstał. Wiem, że jeszcze trochę, a wkurzy się nie na żarty. No, ale ja naprawdę tego nie chcę. Mam dwadzieścia lat i chciałabym wyjść za mężczyznę, którego szczerze kocham. Gabriela darzę tylko nienawiścią.
- Nie wierzę w to. Jakoś mama była z tobą po ślubie i co? Jak się to skończyło? Leży i wącha kwiatki...
- Dość, Zafino - powiedział już ostrzejszym głosem.
- Zgodziłeś się na to? - zapytałam Gabriela. Nie ma opcji, że się zgodził. Nie ma szans...
- No, a czemu nie? - wybałuszyłam oczy, a usta mimowolnie same się otworzyły. Jak to "czemu nie?" ?! - Jeżeli nie będą mogli nic mi zrobić...
- No chyba cię pojebało! - krzyknęłam. Kolejny dowód na jego wybujałe ego.
- Zafino! To nie podlega dyskusji, rozumiesz?! - wkurzył się. Bardzo. Ale no sorry, dowiedziałam się o moim "małżeństwie" po fakcie dokonanym. Uknuli to, po prostu uknuli. Nawet jeśli chodziło o nasze bezpieczeństwo, to nadal istnieje coś takiego jak szczęście. Z nim tego uczucia nie doznam. Wiem i czuje to.
- Zafina... Rozumiem, że możesz tego nie rozumieć, ale naprawdę chodzi nam o wasze bezpieczeństwo. Tylko tak możemy wam je zapewnić - odezwał się w końcu Lucas.
- Ale...
- Nie ma ale. Datę ślubu ustalimy jutro na kolacji. Możesz już wrócić do siebie, córko.
Spojrzałam złowrogo na Gabriela, chcąc pokazać jak bardzo go nienawidzę, a następnie na ojca. Jego twarz nadal była pełna gniewu. Pożegnałam się z panem Tognazzi i udałam się do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko, a po chwili zaczęłam się tępo patrzeć w sufit. Za chwil parę, będę mężatką. MĘŻATKĄ. Będę w małżeństwie z największym ego topem.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłam na cały korytarz.
- Cześć Zaf, szukałem cię - posłał mi uśmiech, którego nie odwzajemniłam. Palant. - Coś się stało? Bo wyglądasz...
- Dobrze wiesz co się stało! Wiesz, że panicznie boję się pająków! - krzyknęłam po raz kolejny, mając w dupie tłumy dookoła.
- Ależ nie wiem o co chodzi, kochanie - zaśmiał mi się prosto w twarz. - Posprzątaj może w końcu w szafce to nie będą cię pająki nawiedzać - pstryknął palcami w mój nos.
- A skąd... Przyznałeś się! Podrzuciłeś mi pająka, ty skurwielu!
Chciałam walnąć go w ramię, lecz poczułam coś mokrego. Gabriel wylał na mnie sok. Sok. Porzeczkowy. Na. Białą. Sukienkę.
- Żegnaj, porzeczko! - dodał, odchodząc w dal. - Filmik pojawi się nawet dzisiaj!
To będzie cud, jak go nie zabiję...
*~*~*~*~*~
2/2
CZYTASZ
We were born to love ourselves
RomanceOna - Zafina Cabras - zostaje zmuszona do małżeństwa z synem przyjaciela jej ojca. Dziewczyna jak i chłopak - Gabriel Tognazzi - nie chcą tego. Nienawidzą się od małego, jak mieli wziąć nagle ślub? Postanowili udawać. Każdy gest, buziak w policzek...