Zafina
Praktycznie od samego rana ktoś mnie czymś zajmował. Rano miałam spa, potem paznokcie, fryzura i makijaż. Czułam się, jakbym brała już teraz ślub, a nie za ponad miesiąc.
Wszystko działo się szybko. Nawet nie wiem kiedy ubrałam sukienkę. Byłam w niej zakochana, tak na marginesie. Satyna sięgała mi do stóp, zakrywając niebieskie szpilki. Nie pragnęłam niczego innego niż znów obdartych pięt. Super.
Makijaż, na moje zlecenie, nie był mocny. Tak naprawdę doszły sztuczne, ale delikatne rzęsy i większa ilość korektora do mojego codziennego makijażu. Ciemne włosy zaś miałam pofalowane. Przepraszam, że to powiem, ale wyglądałam zajebiście!
Razem z ojcem udaliśmy się do jego auta, gdy coś sobie nagle uświadomiłam.
Szczerze mówiąc, to stresowałam się cholernie. I może nie przez fakt, iż będziemy z Gabrielem w centrum uwagi każdego z obecnych w rezydencji, a przez to, że chłopak nie jest mi obojętny. Nie mogę powiedzieć, że go kocham. Na penwo nie, ale po spotkaniu z jego przyjaciółmi poczułam, że gdybym chciała i pragnęła tego to mogłabym się z nim nie widywać. Grać rolę zakochanej w nim dziewczyny wtedy, gdy sytuacja tego wymagała. Ale ja chciałam być blisko niego. Tak po prostu czuć jego obecność.
Jego silny zapach obezwładniał mój umysł. Wkradał się do niego, przez co częściej o nim myślałam. Czy jest możliwe, aby ot tak z nienawiści, którą zawsze darzyłam Gabriela, przejść na etap akceptowania go?
Nie wiedząc kiedy dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z samochodu ojca i razem udaliśmy się w stronę willi rodziny Tognazzi. Była oświetlona dookoła małymi lampkami, co dodawało uroku, jak i tajemniczości. Błękitny basen połyskiwał w resztkach słońca, a ilość zaparkowanych aut świadczyła, o tym, jak dużo osób już jest na miejscu, mimo że i tak byliśmy przed czasem.
Udałam się wraz z ojcem do willi, stresując się jeszcze bardziej. Musiałam dorwać jakiegoś kelnera z szampanem, bo inaczej nie wytrzymam.
Idąc, o dziwo, pewnym krokiem witałam skinięciem głowy mijane osoby, które patrzyły na mnie z zaciekawieniem. Doszły do mnie nawet jakieś szepty osób, które mnie prawdopodobnie obgadywały, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi.
- Zafinko, córeczko - odezwał się do mnie mój rodzic, aby zwrócić moją uwagę. - Pamiętaj, żeby być sobą. Wierzę w was i wiem, że wam się uda, kochanie.
Obróciłam się przez prawe ramię, stając do niego przodem. To jak patrzył na mnie, z jaką mocą wsparcia i miłości, rozbrajało mnie.
- Powiedz szczerze, Zafino. Czy Gabriel naprawdę jest taki zły, egoistyczny i narcystyczny?
Zamurowało mnie. Co jak co, ale narcystyczny jest i będzie. Jego wybujałe ego jest wyższe niż Mount Everest!
- Tato...
- No dobrze, dobrze. Jeszcze jedno. Pamiętaj, abyś nie roz....
Nie dokończył, a raczej to ja nie usłyszałam dalszej części wypowiedzi, gdyż za jego plecami ujrzałam Gabriela wchodzącego do holu w cholernym dopasowanym garniturze! Czarna koszula opinała klatkę piersiową, jak i zapewne mięśnie na barkach, ramionach i rękach, lecz zostały zakryte przez marynarkę tego samego koloru. Czarne garniturowe spodnie przylegały do jego ud, a od kolan były już luźniejsze. O mój słodki Boże!!
Ale hej? O czym ja myślę? To tylko nadęty gbur, narcyz i zadufany w sobie dupek. Koniec tematu.
- Zrozumiałaś? - zapytał mnie ojciec, ale przez to, że go nie słuchałam nie wiedziałam o czym mówił. Kurczaczki...
Gdy chciałam jakoś zareagować, chociażby jakkolwiek, pomiędzy nami wyrósł Gabriel. Cholernie przystojny Gabriel.
- Witam, jakże piękną kobietę - chwycił moją dłoń i uniósł ją do swoich miękkich warg, składając subtelny pocałunek. Następnie puścił do mnie oczko i obrócił się do mojego ojca. - Dzień dobry, Charlesie.
- Cześć, młody. Gdzie ojciec? - zadał oczywiste pytanie, które wiedziałam, że padnie z jego ust. - U siebie?
Gabriel kiwnął na "tak", a następnie swój wzrok przeniósł z powrotem na mnie. Gdy tylko mój tata nas opuścił, chłopak wystawił w moją stronę ramię, które przyjęłam. Udaliśmy się do dużego salonu, z którego zostały wyniesione meble, dywan i telewizor. Pusty, jasnoszary kwadraciak, do którego z każdą minutą przybywało co raz więcej osób.
Lecimy z tym tematem.
*~*~*~*~*~
1/2
Wracam, kochani! Potrzebowałam przerwy, więc nie wiem jak wyszedł ten rozdział.
Dajcie znać! - - - >
CZYTASZ
We were born to love ourselves
RomansaOna - Zafina Cabras - zostaje zmuszona do małżeństwa z synem przyjaciela jej ojca. Dziewczyna jak i chłopak - Gabriel Tognazzi - nie chcą tego. Nienawidzą się od małego, jak mieli wziąć nagle ślub? Postanowili udawać. Każdy gest, buziak w policzek...