Zafina
Od kilku minut siedzieliśmy w ciszy. Nie oderwałam się od Gabriela chociażby na sekundę. Chciałam czuć go przy sobie.
Nie docierało do nas, co się właściwie działo. Bynajmniej do mnie.
Pamiętacie jak mówiłam, że lubię horrory, ale nie chciałabym do żadnego trafić? Albo moją wizję, gdzie porywają mnie i zabiją? No właśnie. Czy ja serio wywołałam wilka z lasu?
- Przepraszam cię za moje zachowanie - odezwał się po długiej ciszej Gabriel.
- Spoko - odpowiedziałam.
- Nie "spoko", Zafino - chwycił mnie za policzki i spojrzał głęboko w oczy. - Nie miałem tego na myśli. Po prostu... Myślałem, że...
Przerwał, kiedy do naszych uszu dotarł dźwięk, który był co raz bliżej. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym czasie, gdy ktoś szarpał za klamkę do drzwi, za którymi byliśmy.
Do pomieszczenia weszła jakaś postać. Bardzo niska. Uszy zaś miała długie oraz sterczące. Skórę miała... Zieloną?
Chwila.
Baby Yoda...?
***
- Zafino, słuchasz mnie?
Odwróciłam się w stronę ojca, który siedział na kanapie i odpowiedziałam:
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
- Jest końcówka czerwca...
Dwa pytania: Dlaczego miałam wizję jakiegoś porwania w ciągu dnia? Dlaczego w tej wizji pocałowałam Gabriela - nadętego i obrażalskiego chłopaka?!
I dlaczego pojawiła się tam, kurwa Baby Yoda?!
To są trzy pytania.
Zawsze miałam kreatywne sny, które przez długi czas utrzymywały się w mojej pamięci.
Mając osiem lat, udaliśmy się razem z tatą na małą wycieczkę do lasu. Ogólnie było wspaniale, gdyby nie to, że prawie zjadłam niejadalnego grzyba, ale ten fakt pomińmy. Wracając do domu zasnęłam w aucie, jak co drugie małe dziecko. Pamiętam jak śniłam wtedy o chodzących parówkach, które uciekały przed widelcem. Sen był popierdolony.
- Zafino!
Podskoczyłam w miejscu, wiedząc, że po raz kolejny się zamyśliłam. To wina tych dzikich parówek.
- Wasz ślub jest za cztery tygodnie, a ty nie masz, ani sukienki, ani udekorowanej sali! Obudź się ze swojej niedorzecznej bańki i zacznij stąpać po ziemii! - wyrzucił z siebie ojciec, po czym wstał, udał się do wyjściowych drzwi i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Wkurzył się.
Rzeczywiście. Do ślubu został nie cały miesiąc. Dalej nie docierało do mnie, że mając nie całe dwadzieściajeden lat, będę już mężatką. Kurczaki.
Wstałam z miękkiego fotela, w celu zrobienia jedzenia. Na Tik Toku znalazłam pyszny makaron, a przynajmniej na takiego wyglądał.
Podeszłam do szafki z różnymi typami makaronów, szukając odpowiedniego.
Niestety takiego nie znalazłam. Był prawie każdy - świderki, kokardki, muszelki, nawet jakiś kolorowy, a nie było zwykłego spaghetti. Wkurzona podreptałam na górę, aby przebrać się w szerokie spodnie i oversize koszulkę. Po tej czynności wyszłam z domu do pobliskiego sklepu.***
Wyszłam ze sklepu z małą torebką zakupów. Dokupiłam na wszelki wypadek ser i potrzebne przyprawy. Idąc ulicą, przeglądałam social media. W pewnym momencie, nie wiedząc czemu i po co, weszłam na konto Gabriela. Ostatnio, kiedy wchodziłam na jego konto, chłopak miał o wiele mniej zdjęć niż obecnie.
Całe konto Gabriela na Instagramie było zalane jego umięśnioną klatką piersiową. Chłop miał się czym chwalić... Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Gabriel stał lekko bokiem, a na sobie miał tą samą koszulę, co na naszych zaręczynach. Trzy pierwsze guziki miał odpięte, włosy wilgotne.
Chciałam przybliżyć, gdy stała się tragedia. Polubiłam zdjęcie, ale szybko anulowałam polubienie.
Zauważyłam, że post miał dwa zdjęcia, więc przesunęłam palcem w bok, dostrzegając kolejne.
Ale nie dostrzegłam Gabriela w koszuli, tylko siebie...
Leżałam, a raczej spałam, na fotelu pasażera w aucie Gabriela. Kolana miałam podkulone pod samą brodę, włosy rozrzucone po całej powierzchni, a usta ułożone w lekkim usmiechu.
Byłam jednocześnie zła, że wstawił takie zdjęcie na publiczne konto, ale zarazem... Rozczulona. Było to słodkie, co nie zmienia faktu, że zrobił to bez mojej zgody.
- Podoba ci się zdjęcie?.
Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu.
- Mogę zgłosić to na policję, wiesz?
- Ja też mogę cię zgłosić.
- Niby za co? - zapytałam.
- Za to, że jesteś tak zniewalająco piękna i urocza - dodałam Gabriel.
Nawet nie wiecie, jak mnie skręciło.
- Jezu...- odpowiedziałam.
- A tak serio, to pierwsza wrzuciłaś zdjęcie, na którym byłem, nie pytając mnie o zgodę - kontynuował, ignorując ten głupi tekst.
- Ale na nim wygladasz przystojnie, a nie, jak jakaś zmęczona buła!
- Uważasz, że jestem przystojny? - zapytał. Kurwa.
- O Boże... Nie! Zresztą, nie ważne. Nara - odpowiedziałam zmieszana, odwracając się.
- Dobrze wiedzieć, Zafino! - podbiegł do mnie i krzyknął mi do ucha. - Co będziesz gotować?
- Gówno.
- Kreatywne smaki - odpowiedział prześmiewczo. - A tak serio?
- Makaron z serem. Zadowolony?
- Oczywiście. Może ci pomogę? - zaproponował.
- Nie - ucięłam i otworzyłam drzwi, kiedy dotarłam do domu. - Pa, Gabriel - zamknęłam mu je przed nosem.
Poszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad, nie wiedząc jeszcze, że i tak Gabriel zjawi się w moim domu.
******
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Każdy najkrótszy komentarz lub zostawienie gwiazdki motywuje mnie do pisania. Więc zachęcam Was do zostawienia czegoś po sobie, abym wiedziała, że mam dla kogo pisać! Buziakiiiii!!!
Dajcie znać, co sądzicie! ---->
CZYTASZ
We were born to love ourselves
RomanceOna - Zafina Cabras - zostaje zmuszona do małżeństwa z synem przyjaciela jej ojca. Dziewczyna jak i chłopak - Gabriel Tognazzi - nie chcą tego. Nienawidzą się od małego, jak mieli wziąć nagle ślub? Postanowili udawać. Każdy gest, buziak w policzek...