#28

85 7 1
                                    

Zafina

- Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór... - zaczął Gabriel, zwracając moją uwagę. - Nie potrzebnie ci mówiłem o mojej matce.

Szczerze? Strasznie zdziwiły mnie jego słowa. Myślałam, że powiedział mi o swojej matce, bo chciał. Czyżby tego żałował?

Ja nie żałowałam żadnego wypowiedzianego przeze mnie słowa. Czułam się jakbym mogła mu powiedzieć o wszystkim, a on i tak nie patrzyłby na mnie jak na idiotkę.

- Co?

- Głucha jesteś, czy co? - warknął.

- O co ci chodzi? - zapytałam, zatrzymując się. - Nie kazałam ci niczego mówić, sam o niej wspomniałeś.

- Bo zaczęłaś pierdolić o jakiś uczuciach!

- Chciałam ci pomóc, Gabriel. Jacyś debile wpajali ci, że są one złe, gdy wcale nie są, czego ty nie rozumiesz?! Powiedziałam tobie o Leonie, bo chciałam. I wcale nie żałuję, że się, w jakimś stopniu, przed tobą otworzyłam. W przeciwieństwie do ciebie...

Nie czekając na jego reakcję, ruszyłam przed siebie, mając już gdzieś, czy w krzakach grasuje jakiś oblech. Szybkim krokiem przemierzałam ciemne ulice Los Angeles, nie odwracając się za siebie. Nie wiedziałam, czy egoistyczny chłopak za mną idzie.

Zatrzymałam się kilka metrów dalej, gdyż w torebce poczułam wibracje. Wyciągnęłam dzwoniącą komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. Na szczęście dzwoniła Kayla.

- Gdzieś ty się podziewasz, dziewczyno?! - krzyknęła, przekrzykując głośną muzykę.

- Jestem już blisko. Zostało mi... - rozejrzałam się i w głowie obliczałam, ile może zająć mi dotarcie do Catch One. - ... gdzieś z pięć minut.

- A gdzie Gabriel? - zapytała, a ja skrzywiłam się na sam dźwięk jego imienia.

- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie interesuję mnie on.

- Jak to " Nie wiem"? Miał być z tobą!

- Po co? Zatruwa mi świeże powietrze - powiedziałam, a następnie się rozłączyłam.

Szłam chodnikiem, mając w głowie jedną myśl. Po co była wczorajsza noc, jeżeli nic ona nam nie dała? Myślałam, że coś się zmieniło, odmieniło. Gabriel tamtego wieczoru nie był tym egoistycznym chłopakiem. Opowiadając mi o swojej matce, miałam wrażenie, że obok mnie siedzi mały, zakłopotany chłopczyk, który chciał mieć normalną rodzinę. Normalną kochającą się rodzinę.

Ale maska, którą miał przez całe życie, wróciła na następny dzień. Gdzie ten chłopczyk, z którym idealnie się dogadywałam? Co z pocałunkiem?

Dotarłam pod Catch One z uśmiechem na twarzy. Miałam ochotę upić się. Alkohol to nie wyjście, ale chociaż na chwilę mogłabym nie myśleć. Byłam tchórzem.

Rozejrzałam się wokół, lecz nie dostrzegłam żadnej znajomej twarzy.

Udałam się w stronę baru, chcąc coś wypić. Za czarnym blatem stał młody chłopak, który zapewne był barmanem.

- Zły dzień, co? - zapytał.

- Mhm... - mruknęłam i usiadłam na wysokim krześle.

- Coś podać?

Oparłam głowę na dłoniach, a następnie odpowiedziałam:

- Truskawkową Margaritę.

Chłopak zaczął robić drinka, a ja po raz kolejny zadzwoniłam do Kayli. Nie odebrała.

Wyciągnęłam ponownie telefon, aby zajrzeć na Instagram. Zdjęcie, które ostatnio wrzuciłam miało bardzo dużo like. Przyjrzałam się fotografii, gdzie stałam ja i Gabriel uśmiechnięci od ucha do ucha. Moja lewa ręka trzymała skrawek niebieskiej sukni, a prawą miałam na klatce piersiowej Gabriela. Zaś chłopak obie przykleił do mojej twarzy. Oczy mieliśmy zamknięte, a usta złączone. Zdjęcie zrobiła Kayla i to ona namówiła mnie na wrzucenie go do sieci. Dajcie mi tego cholernego drinka.

- Proszę - powiedział chłopak i postawił mi pełną szklankę pod nos.

Odpowiedziałam szybie i ciche "dziękuję". Przyłożyłam szklankę do ust, następnie opróżniając ją do połowy.
Ciecz szczypała w gardło, ale było to przyjemne. Drugą połowę wypiłam chwilę później.

- Szybka jesteś. Eric, miło mi - wystawił w moją stronę rękę.

- Zafina - oddałam gest. - Zrobisz mi jeszcze jednego?

- Jasne.

Gdy Eric zrobił drinka i mi go podał, postanowiłam wyjść na dwór. Może tam była cała nasza ekipa?

Ciepły wiatr otulił moją twarz. Przymknęłam na chwilę oczy, ciesząc się świeżym powietrzem.

Wszystko działo się straszliwie szybko. Przyjechało jakieś auto. Chyba czarne. Napakowany mężczyzna. Worek? Ścierka z jakimś płynem? Ciemność. Ostatniego byłam pewna. Niczego nie widziałam. Niczego nie czułam. Przestałam myśleć.

Co z Kaylą? Dlaczego nie odbierała?



We were born to love ourselvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz