Zafina
Pijam spokojnie czwarty kieliszek szampana, gdy ktoś nagle szturchnął mnie łokciem. Wzdrygnęłam się, bo od kilku minut tkwiłam w bańce odizolowana od świata. Wizja publicznego zaręczenia się, która za chwilę miała się odbyć, sprawiała, że chciało mi się zwymiotować.
- Hej, kochana! - rozpoznałam ten lekko piskliwy głos w sekundę. - Przepraszam za takie spóźnienie, ale Jasper pucował się jak jakaś modelka. Wiesz ile bawił się swoimi włosami, aby idealnie były ułożone?! Nawet ja tak długo się nie malowałam...
- Ale co ty gadasz? Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i byłem gotowy. To ty od jedenastej stałaś przed lustrem i się malowałaś, nie wiadomo po co, bo i tak ci nic nie pomoże - odprał poddenerwowany Jasper.
- Typie, wiesz ile trwa szybki prysznic? Max pół godziny, a ty zajmowałeś łazienkę przez dwie godziny!
- Jakie, kurwa, dwie godziny? Nauczyć cię zegarka?
- Lepiej nie, bo sam go nie umiesz, durniu. Jeżeli uważasz, że szybki prysznic trwa dwie godziny, to piętnasto minutowy nazywa się EXTRA EXTRA szybki prysznic? - zaakceptowała specjalnie dwa słowa podkreślające, jakże głupi pomysł.
-Nie kąpałem się dwie godziny! Zane, ogarnij tę swoją blond niunie!
Rozbawiona rozejrzałam się za chłopakiem. Przy mnie stali tylko Kayla i Jasper, a reszty nie widziałam.
- Zane? Gdzie, do kurwy, oni są? - zapytał Jas. - Przed chwilą tu stali przecież! Ręce mi z nimi opadają, Zaf.
Zaśmiałam się głośno, bo chłopak przede mną zrobił minę takiego zmęczonego rodzica. Zdążyłam zauważyć, że on z całej paczki jest najbardziej odpowiedzialny i rozważny.
- Z czego co wiem, Zane poszedł nażreć się jakiegoś ciasta, Xander z Sophią poszli od razu tańczyć, a Jaiden... W sumie nie wiem. Wyparował - odpowiedziała Kayla, obserwując swoje długie paznokcie. - O słodziutki Boże!
- Co się.....
Nie dokończyłam, bo doszedł do moich uszu dobrze znany mi głos. Lekko zachrypnięty i niski...
- Dobry wieczór wszystkim! Mam nadzieję, że bal wam się podoba? - bardziej zapytał niż stwierdził, ale obecne osoby to potwierdziły. - Jakże wspaniale. Jednak w tym domu znajduje się pewna śliczna kobieta. Wiecie po co tutaj jesteśmy, lecz chciałbym dodać kilka ważnych słów od siebie.
Serce momentalnie przestało mi bić, a nogi zaczęły się trząść. Miał mi się tylko oświadczyć i już! Halo!
- Nie wierzyłem w miłość. Nie rozumiałem tego, jak człowiek może zakochać się w drugiej osobie, nie widząc poza nią świata. Jest przecież ogrom ludzi na kuli ziemskiej, więc jak jedna osoba być dla kogoś całym wszechświatem? Dalej nie potrafię tego opisać, ale doświadczyłem tego uczucia. Moje ciało samo do niej lgnie, a ja nie zamierzam się sprzeciwiać, tak samo z myślami. Dla mnie istnieje tylko ona i żadna inna. To z nią chcę zasypiać i budzić się w jednym łóżku, jeść wspólnie posiłki, spędzać czas i oglądać telewizję. To z nią chcę się zestarzeć.
Przełknęłam ogromną gulę w gardle i spuściłam wzrok na dół sukienki. Nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia na sobie, to jak na mnie patrzył... To bolało. Nie chciałam, żeby tak o mnie mówił. Czułam się, jak jakaś dziwka, która wykorzystała chłopaka tylko po to, aby wkroczyć w świat tajemnic i przestępstw. Teraz musiał stać na środku salonu i udawać, że mnie kocha, zamiast spędzać czas ze swoją prawdziwą miłością. Kurwa...
- Zafino, zapraszam cię tutaj - wskazał prawą dłonią miejsce obok siebie, uśmiechając się.
Na miękkich nogach udałam się do niego. Przeklinałam swoje życie i to, jak głupia i samolubna byłam. Może Gabriel nie był wcale egoistyczny tylko ja taka byłam? Zrujnowałam mu życie. Zrujnowałam mu życie. Zrujnowałam mu życie!
- Obiecuję, że pewnego dnia oświadczę ci się raz jeszcze, ale bez tej widowni - odparł szeptem Gabriel, dotykając swoimi wargami mojego ucha. Przeszedł mnie dreszcz. - Na plaży przy pięknym zachodzie słońca. Zrobimy mini piknik z butelką pysznego czerwonego wina i tostami w kształcie misia, które zawsze robiła nam Elena.
Parsknęłam cichym śmiechem. Elena robiła nam je z dobre dziesięć lat temu, więc wątpię, że nadal ma ten specyficzny toster. Ba! Wątpię, że był on jeszcze w sklepach do kupienia.
Gabriel wolniutko zniżał się, aż w pewnym momencie uklęknął na jedno kolano.
- Zafino. Jesteś moją miłością. Jesteś moim promyczkiem w ciemnym tunelu - wyciągnął z kieszeni marynarki małe pudełeczko i je otworzył. Ujrzałam piękny pierścionek z granatowym diamentem. - Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Będę dbał o ciebie każdego dnia i nie pozwolę, aby coś ci się stało.
Kiwnęłam. Kiwnęłam na "tak". Wow, ależ to było dziwne uczucie. Poczułam jak jakiś ciężar osiada mi na barkach.
Potem wszystko działo się szybko. Gabriel wstał uradowany i nałożył na mój palec pierścionek. Następnie zrobił coś, czego bym się nigdy nie spodziewała.
Pocałował mnie...
~~~~~~~~
Dajcie znać co sądzicie!
Do jutra!! <3
![](https://img.wattpad.com/cover/366204027-288-k957092.jpg)
CZYTASZ
We were born to love ourselves
RomansaOna - Zafina Cabras - zostaje zmuszona do małżeństwa z synem przyjaciela jej ojca. Dziewczyna jak i chłopak - Gabriel Tognazzi - nie chcą tego. Nienawidzą się od małego, jak mieli wziąć nagle ślub? Postanowili udawać. Każdy gest, buziak w policzek...