#13

173 12 2
                                    

Zafina

Czas jakby się zatrzymał. Niebieskie niebo bez chmur, od którego przed chwilą nie mogłam oderwać oczu nagle jakby zniknęło. Tak samo jak palmy i zatłoczone ulice. Liczyły się teraz tylko jasne, jak lód tęczówki, które były tak blisko moich.

Nie chciałam, ale mój wzrok samoistnie zleciał na jego wargi. Rozchylił je lekko, co jeszcze bardziej podsycało ciepło. Powietrze zgęstniało, przez co było ciężej oddychać, ale w ty dobrym sensie.

Czy ja właśnie pragnęłam pocałować Gabriela? Tego Gabriela, z którym użerałam się przez całe dzieciństwo? Ten Gabriel, który przez całe swoje życie próbuje udowodnić swoją "wyższość"? Boże...

Przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej, bo... Naprawdę tego chciałam. Chciałam poczuć jego wargi na swoich.
Chłopak przeniósł dłonie na moją talię, przybliżając swoje usta do moich. Dzieliły nas dosłownie milimetry.

Gdy miałam się już na niego rzucić, nagle usłyszałam głośne stuknięcie w szybę. Podskoczyłam w miejscu i wyswobodziłam się z uścisku chłopaka.

Podeszłam do okna, ale nic nie zauważyłam. Gabriel też zaczął się roglądywać.

- O kurwa...

- Co ci? - zapytałam, a chłopak wskazał na coś za oknem. - Co to jest?

- No jak to co? Nie widzisz?

Przyjrzałam się i zauważyłam...

- O Boże!

...ptaka.

To najprawdopodobnie on walną w szybę, biedny.

- Szkoda mi go - oznajmiłam zgodnie z prawdą.

- A mi go nie - odparł i wzruszył ramionami.

- Dlaczego niby?

Spojrzał na mnie, chcąc coś powiedzieć, ale odpuścił. Wskazał tylko na zaproszenia. Miałam już ich serdecznie dość.

*****

- Odwieść cię?

  Spojrzałam na ciemnowłosego, który skierował się w stronę schodów. Miał na sobie oversize szarą bluzę i dresy tego samego koloru.

- Chyba się przejdę, wiesz? Muszę trochę pomyśleć.

Chłopak się odwrócił i zmarszczył brwi, ja tylko wzruszyłam ramionami.

- Na pewno? - upewnił się.

Przytaknęłam głową na "tak", gdyż naprawdę czułam, że muszę to zrobić. Po prostu się przejść, bez jakiekolwiek muzyki i bez żadnej osoby obok, aby wszystko przetrawić.

Już po chwili przechodziłam się po ścieżce koło malutkiego lasku, bez żadnej ludzkości wokół. Tylko ja, cichy las oraz moje myśli. Co tak naprawdę sądziłam o małżeństwie z Gabrielem? Za kilkanaście dni miałam wyjść za kogoś, kogo tak naprawdę nie kochałam. Za kilkanaście dni miałam zostać oficjalnie narzeczoną Gabriela! Zgodziłam się i nie zamierzam się teraz wycofywać, no ale sam kurwa fakt. Nie wybrałam sama faceta, który byłby moim zdaniem ideałem, a Gabriel został mi już na wstęp zarzucony. 

Nie wiem jak będzie nasza relacja wyglądała za kilka miesięcy czy lat, ale wizja, że pokocham tego narcystycznego chłopaka jest dla mnie po prostu niewyobrażalna. Wyobraźcie sobie, iż macie z kimś na pieńku, czyli dogryzacie sobie nawzajem, rzucacie do siebie najróżniejszymi tekstami, aby tylko druga osoba zalała się rumieńcem albo się publicznie ośmieszyła lub skarżycie się na tą osobę, nie widząc większego w tym sensu, a nagle musicie z nią wziąć ślub. Co gorsze, musicie udawać, że ją kochacie, bo teoretycznie ślub powinny brać osoby, które są w sobie szczerze zakochane. Bo czy jest sens wiązać się z kimś kogo nie kochasz? No oczywiście, że nie. Logiczne jest to, że ot tak nie stworzysz więzi z kimś.

,,– Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić"?
– Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić" znaczy „stworzyć więzy".
– Stworzyć więzy?
– Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować.

– Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
– A jak to się robi? – spytał Mały Książę.
– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siedzisz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej..."

Jak na zawołanie w mojej głowie pojawiły się fragmenty z ,,Mały Książę" Antoine de Saint-Exupery'ego. Trzeba stworzyć więzy, inaczej nie ma to po prostu sensu.

Wracając. Nie wiem czy podołam temu. Nie wiem czy dam radę wytrwać w tym małżeństwie. A jak nagle poczuję silną chęć w zaznaniu prawdziwego szczęściu? Może z Gabrielem nie będę wcale spełniona? A jak jednak nie będziemy "nietykalni" i cały plan pójdzie się jebać? A co jeśli się mocno pokłócimy? Możemy wziąć wtedy rozwód? Będziemy nadal pod ochroną? A co jeśli się w sobie jakimś cudem zakochamy? 

  Mam tyle kotłujących się myśli, a zero odpowiedzi.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam co NAS czeka...

*~*~*~*~*~

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

1/2

We were born to love ourselvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz