Zafina
Obudziły mnie krzyki. Ktoś strasznie piłował ryja na dole. Z trudem wstałam z łóżka, chcąc sprawdzić o co chodzi. Przebrałam się szybko w szare dresy i czerwony crop top z długim rękawem. Nie chciało mi się oraz nie miałam czasu, aby się malować. Wychodząc z pokoju przeczesałam palcami włosy, gdyż wyglądałam jakby walnął mnie piorun. Na schodach rozpoznałam głos mojego ojca - Charlesa Cabrasa. Jeden z najważniejszych członków mafii. Od lat prowadzi działalność ze swoimi zaufanymi przyjaciółmi. Mają wykupione kilka hoteli oraz klubów na całym świecie. Są zdolni zabić osoby, które nie wykonają swojej pracy tak jak powinni. Od małego byłam przygotowywana, aby odziedziczyć firmę i współpracować z innymi dziedzicami. Kiedyś naczytałam się książek o wątkach mafijnych i główni bohaterowie bali się mafii, a nie mówiąc już, gdy dowiedzieli się, że są spadkobiercami. Ja natomiast nie mogłam się doczekać moich dwudziestych pierwszych urodzin, wtedy będę miała większy udział w firmie. Chcę być bardziej empatyczna niż Charles, to na pewno, ale jednak mam zamiar pokazywać swoją wyższość i władczość.
Drugi głos jaki usłyszałam należał, niestety, do chłopaka, którego szczerze nienawidziłam. Gabriel zawsze działał mi na nerwach, odkąd pamiętam. Przez to, że jest synem przyjaciela mojego ojca, bardzo często odwiedzał nasz dom. Ojcowie mieli do obgadania sprawy, a nam kazano się ze sobą bawić, ale nie w tym rzecz. Chodzi o jego zachowanie oraz posturę. Próbuje mi pokazać jaki to on nie jest. Myśli, że jest jedynym mężczyzną na całej kuli ziemskiej, przez co jego ego jest wyższe niż Mount Everest. I tak szczerze? Gdzieś mam co on o sobie sądzi, lecz Gabriel próbował to pokazać nawet w szkole. Pech chciał, aby poszedł do tej samej szkoły co ja - EF Academy w Kalifornii. Ośmieszał mnie jakimiś błahymi żartami, które były tak niedorzeczne jak on. Również i ja nie zostawałam mu dłużna, lecz po pewnym czasie zrobiło się to wkurzające...
- Witaj, córko - uśmiechnął się do mnie ojciec.
Charles Cabras był naprawdę dobrym rodzicem. Musiał wychowywać samotnie małe dziecko, mając zaledwie dwadzieścia lat. Moja matka - Sofia Cabras - została zamordowana, będąc jeszcze w ciąży ze mną. Była prawie w dziewiątym miesiącu, więc byłam gotowa, aby przyjść na świat. Ona niestety nie przeżyła postrzału. Wrogowie mafijnej organizacji Charlesa chcieli zemścić się na nim i dobrze wiedzieli, że tylko śmierć jego żony go poruszy. Z czego co wiem, to ja również miałam zginąć. Mężczyzna, chcąc mnie chronić, postanowił wyprowadzić się w ogóle na inny kontynent. Z kraju, z którego pochodzimy, czyli z Włoch, przeprowadziliśmy się do Kalifornii. Jestem dumna z mojego ojca, że udało mu się wstać po tej tragedii. Zdaję sobie sprawę, iż coraz starsza jestem tym więcej do mnie dociera, że mnie w przyszłości też czekają kłopoty.
- Cześć, tato - odwzajemniłam gest. Następnie spojrzałam na szczerzącego się Gabriela. Chcąc nie chcąc, musiałam się przywitać. - Hej - powiedziałam krótko. - Dzień dobry, Panie Tognazzi.
- Dzień dobry, Zafino - podał mi dłoń, którą natychmiast uścisnęłam. Lucas Tognazzi to ojciec ego topa. Również wychowuje samotnie syna, gdyż matka Gabriela postanowiła uciec, nie wiadomo gdzie, od razu po narodzinach dziecka.
- Córeczko, musimy porozmawiać... We czwórkę - oznajmił bardzo poważnie.
*~*~*~*~*~
1/2
CZYTASZ
We were born to love ourselves
RomanceOna - Zafina Cabras - zostaje zmuszona do małżeństwa z synem przyjaciela jej ojca. Dziewczyna jak i chłopak - Gabriel Tognazzi - nie chcą tego. Nienawidzą się od małego, jak mieli wziąć nagle ślub? Postanowili udawać. Każdy gest, buziak w policzek...